Krym Puszkina

215 lat temu urodził się Puszkin. I dokładnie 194 lat temu odpoczywał na Krymie – piszą rosyjskie gazety. Odpoczywał? Naprawdę?  

Jeżeli odpoczynek w rozumieniu rosyjskim równoznaczny jest z zsyłką, to zgoda. Propagandyści moskiewscy zapomnieli najwyraźniej, że za antycarskie wystąpienia poeta musiał wyjechać m.in. do Kiszyniowa, Odessy, na Kaukaz i na Krym właśnie.

O tych ogólnie znanych faktach zapomnieli również szefowie tygodnika „Argumienty i Fakty”, który od czasu do czasu „promujemy” na naszym portalu, głównie ze względu na pomysłowość redaktorów, którzy ze skóry wychodzą jak tu ładnie Rosjanom Krym na nowo przyswoić i jak go oswoić. Co wymyślili tym razem? Otóż, nie dość, że Puszkin według nich „odpoczywał” na Krymie 194 lat temu, to sugerują jeszcze, że twierdził, iż Krym należy do Rosji. Spójrzmy na okładkę gazety. Widzimy Puszkina, który dotyka ręką napisu wykutego w skale: Krym nasz. W tle dziewiętnastowieczne statki i… całkiem współczesny patrolowiec na którym powiewa flaga floty czarnomorskiej – żeby ktoś się przypadkiem nie pomylił.

Przekaz jasny jak słońce. Ale ciekawi jesteśmy tekstu. Co też Puszkin o tym Krymie mówił? Co mówił o dobrym carze? Może wcale nie chciał podróżować sobie po obrzeżach imperium? Niestety, w pokaźnym artykule ani słowa na ten temat. Za to, możemy się dowiedzieć z niego ile tak naprawdę nianiek miał poeta. A więc wyjaśniamy: bynajmniej nie jedną a trzy. A ile kochanek? Tu zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że 113, inni że 34.

Artykułowi towarzyszy dyskusja, czy Puszkin może być prawdziwym rosyjskim bohaterem. Wypowiada się znany pisarz-skandalista Eduard Limonow, który twierdzi, że jednak nie może nim być. Dlaczego? Ano dlatego, że był leniwy i gnuśny.

Jak pisał Tiutczew: Umysłem Rosji nie zrozumiesz, I zwykłą miarą jej nie zmierzysz…