Maciej Niemiec: Strzała Zenona

Maciej NIEMIEC

STRZAŁA ZENONA

Oczy zużyte przez wiele przelotnych przywidzeń (nie ma

tego słowa po francusku), dlatego przez zmrużone powieki

lepiej widzi się świat, ten, który mógłby istnieć.

 

Coraz więcej tracę w tym nietraceniu niczego,

nie tracić to mieć i nie mieć, gotować zupę z lodu,

tak że na koniec pozostaje ciepła woda, jak z kranu,

 

kiedy zmiesza się strugi gorącej i zimnej, by umyć

to co da się się umyć. Porcelana, kryształy, srebro,

przedmioty ze złota – wszystko inne wyrzucić.

 

Oczywiście, nie należy myć papierów. Pranie mózgu

zawsze wskazane, ale tylko przez wybitne specjalistki,

których wiedza nie sięga poniżej poziomu skóry.

 

„Wszystko się rozpada i wszystko tu jest” – mówiła

ta osoba ze snu. – Myśl to ruch, w zasadzce, jak myśliwy,

nieruchomy, kiedy oczekuje jakiegoś innego poruszenia.

 

Niespokojny i w świetle i w mroku, na jawie i we śnie.

Mundury, paprocie, metal – zawsze próbuje znaleźć najmniejszy

wspólny mianownik – wódka, śnieg, kryształ z Nowej Zelandii.

 

„Niech mnie tam zabierze sen” – mówię, ale już obmyślam

inną trasę, drogę, która przerzuci mnie nie tam, gdzie chcę,

ale tam, gdzie ona chce, żebym był – i bez nowego, filozoficznego

 

morderstwa; bez żadnych dowodów, śladów krwi

czy spermy. Żadnych ofiar, oprócz mordercy, który pozostanie

nieznany, tak chcemy, bo za bardzo sam zraniony

 

tym, co jeszcze przemieszcza się pod pamięcią

z prędkością światła zaciemnionych okien sprzed dwu pokoleń.

– Strzała Zenona, ale tak mało filozoficzna.

 

(wiersz pochodzi z tomu Geranium – wyd. Instytut Mikołowski, 2014)

 

 

 

O tomie Geranium, Macieja Niemca:

 

 

Tom Macieja Niemca Geranium, jednego z głównych przedstawicieli formacji określanej przez krytykę literacką mianem „Nowej Prywatności”, stał się, siłą rzeczy, po tragicznej śmierci jego twórcy w roku 2012, swego rodzaju poetyckim testamentem. Przy czym podkreślić należy, że mamy do czynienia z twórcą od dawna już mocno ukształtowanym i legitymującym się sporą ilością omówień jego twórczości poetyckiej o charakterze krytycznoliterackim. Tym bardziej uważnie należy czytać te wiersze, z których wiele wprost lub pośrednio odwołuje się do śmierci, a większość skupiona jest na próbie dookreślenia sensu ludzkiej egzystencji. I jeśli przypisywać Niemca do jakiejś „linii” czy „szkoły” poetyckiej – co wydaje się o tyle niewłaściwe, iż mamy tu do czynienia z autorem rozmyślnie „osobnym”, dystansującym się wobec panujących mód czy tendencji – to najbliższym określeniem byłoby uznanie go za poetę klasycyzującego.  To liryka wewnętrznego spokoju, refleksyjna, momentami nawet medytacyjna, nie wolna od gry paradoksami, budująca swą dyskretną narrację o świecie, gdy w jednym z wierszy czytamy iż „Morze/ osiągnęło najwyższy punkt” (Trouville), by w jednym z późniejszych dowiedzieć się, że „Morze/ Osiągnęło swój najwyższy punkt dzisiaj” (Deauville). To liryka przekonujących diagnoz dotyczących współczesności, jak choćby ta, która mówi o „prokrustowym świecie”, świecie sformatowanych osobowości i zachowań, upominająca się więc o „inność” i wolność jednostki, o oryginalność pojedynczej egzystencji nie chcącej się poddawać okrutnym zasadom „dopasowywania się” do narzucanych norm – tu na szczególną uwagę zasługuje obszerny poemat Ogrody Trocadero. To poezja „paryska” – z Paryżem związane było życie autora – która wszakże nie traci z pola widzenia zabarwionej „polskością” (co to znaczy, należałoby dopiero odczytać) tożsamości bohatera, człowieka niezwykle uwrażliwionego na detal i obdarzonego zdolnością precyzyjnego opisu rzeczywistości.

 

 

Leszek Szaruga

 

 

Fragment posłowia:

 

(…) W 2013 r. okazało się, że istnieje jeszcze jeden tom wierszy pt. Geranium – ukończony pod koniec sierpnia 2011 r., późniejszy nominalnie od Stanu nasycenia. Tom ten zawiera istotnie wiersze „ostatnie, czyli nowe z lat 2009 – 2011”, jak głosi podtytuł . Niektóre z nich ogłaszane były za życia autora w rodzimej prasie literackiej (Zeszyty Literackie, Odra), ale korpus tego tomu nigdy wcześniej nie ujrzał dziennego światła – mowa tu o poematach: Ogrody Tracadero czy Bename lub wierszach traktatowych, wyraźnie aspirujących do wypowiedzi o charakterze filozoficznym, takich jak: Geranium, Opowiedzieć jej o kwiatach, czy, będący kontynuacją, wiersz Opowiedzieć jej o rzece. Odczytywanie tych wierszy jako wypowiedzi autonomicznych, niezapośredniczonych w żadne konteksty poza literackie, zdaje się być jak najwłaściwsze. Biografizm, czy też schyłkowość życia autora mogą stać się tylko przesłonami wypaczającymi ponadczasowy charakter poetyckiego pisma Macieja Niemca. W Geranium – tomie misternie skomponowanym – mamy do czynienia z odmalowaną zgrozą istnienia w tonacjach niejednorodnych, pochwytywaną w siatki układów napięć językowego kroju. Od kameralności, ściszonego głosu, po rozległe narracyjnie prezentacje skośnych lub meandrycznych enuncjacji, rozgrywa się, jak na szachownicy, podskórny pojedynek życia i śmierci, raz po raz przestrajany na inne fale tematycznych, egzystencjalnych zwarć.

Mamy więc tu do czynienia z percepcją opartą na zaniku wiary w prostopadły odbiór widzialnego, a zarazem zmysłowego wydarzania się życia – którego odczyt możliwy jest dopiero po zanurzeniu w migotliwy przesył obrazów, metaforycznie ujętych, opartych na potrzebie paradoksalności wyrazu, albowiem tylko zmącony dyskurs może przynieść – podług intencji autora – klarowny przekaz sensu: gorzkiego, poharatanego, dzięki temu ocierającego się o grań jednostkowej prawdy.

 

 

Maciej Melecki, Ostateczność

 

(fot. Agnieszka Sitkowska)