Stachura i Gałczyński

 

 

Biografię Edwarda Stachury Mariana Buchowskiego „Buty Ikara”, którą niedawno zapowiadaliśmy, chociaż liczy ponad 600 stron, czyta się jednym tchem.

Napisana ze swadą, niezwykle szczególarska, ale nie nudna opowieść, wciąga od pierwszego do ostatniego rozdziału. Nie przeszkadza nawet emocjonalny (czasami) stosunek Buchowskiego do Stachury.

O książce niebawem napiszemy więcej a dzisiaj jej fragment, z którego dowiadujemy się, że Ziemowit Fedecki, znany redaktor „Twórczości” a także a może i przede wszystkim wybitny tłumacz literatury rosyjskiej, pomagał zarówno Gałczyńskiemu jak i Stachurze w ich kłopotach z alkoholem:

„Plan polegał na tym, aby Gałczyński na jakiś czas, a jak się spodoba – to i na dłużej, przeniósł się w jakieś odludzie sprzyjające skołatanym nerwom i pracy twórczej, bo szkoda taki talent trzymać na jałowym biegu. Najprościej było wsadzić Gałczyńskiego do samochodu i zawieźć na rekonesans, ale to nie wchodziło w grę z kilku powodów. Fedecki więc swoimi słowami roztaczał przed Gałczyńskim uroki leśniczówki Pranie położonej w środku Puszczy Piskiej na Mazurach. Dodatkowym atutem nowej lokalizacji – ale to już przemilczał przed poetą – była duża dla piechura odległość z Prania do najbliższego sklepu z napojami, a do najbliższej knajpy – to nawet wiorsty i rozstaje. Fedecki znał teren, bo od kilku lat przyjeżdżał w tę okolicę, by w spokoju pracowac nad przekładami poezji rosyjskiej.

Piętnastego lipca 1950 roku Gałczyńscy wysiedli z pociągu na stacji Ruciane. Czekali na nich Fedecki i leśniczy z Prania, Stanisław Popowski. Popłynęli dwiema poniemieckimi motorówkami. Córka poety tak zapamiętała ten przyjazd” Byliśmy zmęczeni, niewyspani ale droga przez Jezioro Nidzkie – najpiękniejsza ze wszystkich, jakie prowadzą do leśniczówki – rozbudziła nas…

Pewnie potem, za kilka lat, Fedecki opowie młodemu Stachurze, którego też będzie zabierał na mazurskie eskapady, że Gałczyńskiemu te pobyty wyszły na dobre w sensie twórczym, bo kto wie, czy utwory powstałe w Praniu nie należą do najlepszych w jego dorobku: Niobe, Kronika Olsztyńska…”

Stachura nie znalazł jednak, koniec końców, swojego Prania ale Mazury bardzo lubił i często tam wracał. Jak pisze Buchowski, pod wpływem Fedeckiego, zmienił także swój stosunek do poezji Gałczyńskiego, którego na samym początku nie bardzo cenił.