Nakładem Instytutu Mikołowskiego ukazał się właśnie tom wierszy Witolda Wirpszy Sonata i inne wiersze do roku 1956 pod redakcją Dariusza Pawelca.
To kolejny już tom tego poety, jednego z wielkich powojennej awangardy poetyckiej, opublikowany w ostatnich latach przez Instytut Mikołowski.
Witold Wirpsza ( 1918) Poeta, prozaik, krytyk, tłumacz literatury niemieckiej. Oprócz wielu tomów poezji i prozy jest także autorem głośnego eseju „Polaku, kim jesteś?”, opublikowanego po raz pierwszy w podziemiu w latach 70. Jako poeta debiutował jeszcze przed maturą w 1935 r. na łamach „Kuźni Młodych”. Studiował na Wydziale Prawa UW oraz, równocześnie, pianistykę w Wyższej Szkole Muzycznej. We wrześniu 1939, po obronie Oksywia, osadzony w oflagu Neubrandenburg, następnie w Grossborn. Po wojnie zamieszkał w Krakowie, gdzie w roku 1945 odbył debiutancki wieczór autorski. W latach 1947-1956 mieszkał w Szczecinie w tzw. „kolonii artystów i pisarzy” wojewody Borkowicza. Pracował w Wydziale Kultury Urzędu Wojewódzkiego, w rozgłośni Polskiego Radia (1949-50) i w „Głosie Szczecińskim” (1952). Po „epizodzie socrealistycznym”, przyjął postawę opozycyjną wobec władz PRL.W latach 1956-57 w redakcjach „Po prostu” i „Nowej Kultury” w Warszawie. W 1970 r. został zmuszony do emigracji, zamieszkał w Berlinie Zachodnim wraz ze swoją żoną, wybitną tłumaczką i poetką Marią Kurecką. Zmarł w roku 1985 w Berlinie.
Do roku 1956 opublikował następujące zbiory wierszy: Sonata. 1949, Stocznia. 1949., Polemiki i pieśni. 1951.,Dziennik Kożedo. 1952, Pisane w kraju. 1952, List do żony. 1953, Poematy i wiersze wybrane. 1956. Z mojego kraju. 1956.
Jak pisze redaktor tomu Dariusz Pawelec, w swoim wyborze kierował się następującymi kryteriami: datą powstania ( do roku 1956), W mojej intencji była prezentacja utworów z jednej strony reprezentatywnych z punktu widzenia historycznoliterackiego i ważnych dla rozwoju twórczego samego Wirpszy. Z drugiej strony – zależało mi, aby czytelnik otrzymał przede wszystkim zbiór tekstów, które zachowały jeszcze jakąś literacką atrakcyjność albo przynajmniej należą do najciekawszych czy najważniejszych w pierwszym okresie zaistnienia poety na literackiej scenie. Z tych powodów pominąłem niemal w całości obfity zasób wierszy i poematów jednoznacznie realizujących doktrynę socrealizmu. (…) To bowiem wedle mojego przekonania materiał mogący dziś interesować niemal wyłącznie historyka literatury – zbiór pozostający do przygotowania na inną okazję i rządzący się odmiennymi prawami. Nie znaczy to oczywiście, że w utworach zgromadzonych w tej książce śladów socrealizmu nie odnajdziemy. Wręcz przeciwnie, jest ich bardzo wiele, chociażby w tak sztandarowym dla swej epoki poemacie jak dedykowany Czesławowi Miłoszowi Traktat polemiczny. Akcenty socrealistyczne nie przekreślają tu jednak innych perspektyw, nie stają się totalizującą i banalizująca dominantą, i albo ledwie się przebijają przez estetyzujący pancerz wczesnego Wirpszy, albo wchodzą w interakcje np. z akcentami historycznymi, humanistycznymi czy autobiograficznymi. Nade wszystko – nie przekreślają lektury inspirującej i aktualizującej sensy wybranych utworów, intrygującej i poruszającej nadal emocje odbiorcy.
Tom jest jeszcze interesujący z tego względu, że zawiera także wiersze rozproszone, publikowane jedynie w prasie, które nie trafiły do późniejszych tomów Poety lub były w nich publikowane w zmienionej formie.
Edward Balcerzan o wczesnej poezji Witolda Wirpszy:
Czytelnicy opracowań i słowników, poświęconych literaturze pierwszej dekady Polski powojennej, znają niezbyt interesujący wizerunek Witolda Wirpszy – poety socrealistycznej agitacji, najstarszego w „pokoleniu pryszczatych”. Ten wizerunek dopełniają jego pojedyncze – cytowane przez krytyków – wiersze lub fragmenty wierszy, bez wątpienia socrealistyczne. Z kolei posiadacze egzemplarzy Don Juana i Małego gatunku, tomików z 1960 r., widzą kogoś zupełnie innego: nowatora, eksperymentatora, filozofa. Oba wspomniane tomiki, zawierające utwory, jak się wówczas mówiło, „z szuflady”; zaskakują energiczną retoryką, rozpoznawalną wyobraźnią, przenikliwą mądrością w ukazywaniu świata i jego konfliktów.
W jednym i drugim obrazie Wirpszy brakuje istotnych składników jego dorobku z tych lat, a mianowicie: napięć między wrogimi sobie rolami i poetykami, sygnałów ewolucji oraz inwolucji języka poetyckiego, prób kompromisów, które bywały już to ucieczkami w „szarą strefę” kultury oficjalnej, już to odnajdywaniem elementów w tradycji międzywojennej awangardy – tolerowanych przez socrealizm.
Ów dramat poety i poezji został zainicjowany w poetyckim, książkowym debiucie Witolda Wirpszy – w jego Sonacie. Tomik ten – dziś bibliofilski „biały kruk” – ukazał się w 1949 r. Wiersze pochodzą z lat wcześniejszych. Mamy tu do czynienia z sytuacją graniczną, naładowaną osobliwym dramatyzmem. W niektórych – znakomitych! – lirykach z Sonaty nie ma bodaj przeczucia socrealizmu (Muzyka, Erotyki, Medytacje, Poemat tłumaczony z obcego języka). W innych takie przeczucie się pojawia, a wraz z nim zachowania obronne. Odnajdujemy tu wspomnianą „szarą strefę”, w której będzie się wkrótce chroniło wielu pisarzy: tradycję wielkiej architektury, wielkiej muzyki (Bach, Mozart). Rozpoznajemy wznowienia awangardowej – z heroicznego okresu Miasta, Masy, Maszyny – poetyki zbliżonej do literatury produkcyjnej, a przecież mocno się od niej różniącej (Robotnik wspinający się na dźwig portowy). Są także zarysy polemik z przeciwnikami ustroju, polemik bynajmniej nie publicystycznych, nie agitacyjnych, lecz operujących kategoriami z dziejów filozofii (O duchu praw nowych).
Jedna myśl na temat “Wczesne wiersze Witolda Wirpszy”
Możliwość komentowania jest wyłączona.