Przewrotne sample

W ostatnich latach Tadeusz Pióro, poeta, tłumacz i felietonista, którego w poprzednim dziesięcioleciu było pełno w czasopismach i na poetyckich festiwalach, jakby przycichł. Cieszy więc jego tomik „Powązki”, opublikowany właśnie przez Biuro Literackie.

„Powązki” wbrew tytułowi, to nie zestaw epitafiów, refleksji po wędrówkach „cmentarną aleją” na temat tych, którzy „odeszli”. Traktuje raczej o sprawach, które odeszły, lub dopiero odejdą. Dużo w nim – jak to u Pióro – ironicznej gry z popkulturą i tradycją literacką.

„Samplowana” poezja Pióro, pełna wspomnianych wyżej gier, a także przetworzeń i wypełniania absurdalną treścią znanych skądinąd form,  nie jest łatwa w interpretacji i od zawsze stanowiła twardy orzech dla krytyków. To poezja, której należy się po prostu poddać i dać się uwieść; poczuciu humoru, wyobraźni, finezji, nieoczekiwanym skojarzeniom…. Nie inaczej jest z najnowszym tomem. Poeta nawet –w rozmowie z Kamilem Nolbertem na stronie Biura Literackiego – przestrzega przed doszukiwaniem się jednoznacznych sensów w swoich wierszach: ponieważ  w niektórych chodzi tylko, lub przede wszystkim, o tempo, pęd, dźwięk, niespodzianki. Czyli powierzchnie, pod którymi można, ale niekoniecznie trzeba poszukiwać rozmaitych „sensów”. Gwałt na wierszu zazwyczaj jest skutkiem zbyt natarczywych poszukiwań tego rodzaju. Natomiast za samogwałt uważam ględzenie o metafizycznych głębiach, jeśli wiersz ewidentnie nie jest metafizyką zainteresowany, ewentualnie chciałby tych głębi dosięgnąć, ale nie daje rady, bo autorowi przekonania lub talentu nie staje. Inaczej mówiąc, uznawanie metafizycznej głębi jako najistotniejszej z potencjalnych wartości wiersza jest ślepą uliczką, w którą wciąż brną krytycy. Choć ostatnio starają się troszkę unowocześnić swój dyskurs – zaczęli chwalić „człowieczeństwo”. Byłoby to pocieszne, gdyby nie napawało smutkiem przemieszanym z irytacją.

 

RANDKA

 

Później liczył się tylko seks,

jak w klasycznej ekonomii

języka przemoc i władza,

lecz nie nad językiem,

tylko uboczem, na które ciągnie,

żeby z bliska coś sprawdzić

i zdystansować się od wszystkich

teorii, mówiąc „znam fajne miejsce”

naturalnym głosem – zabrzmi w nim

tylko zdrowa ciekawość.

 

Spotkaliśmy się w bramie,

między słonecznym podwórzem

i cichą ulicą. Ona miała gumę

do gry w gumę, ja miałem pieniądze

na lody, lecz zostaliśmy w bramie,

bo chłopcy nie bawili się w gumę,

a w lodach spotykano gronkowce.

 

Teraz już nie, ale wtedy

mówiono o randkach z taką miną,

jakby pierwsza miała być ostatnią

i zmienić nieodwracalnie

nawet poczucie humoru,

więc pomyślałem, że o niej wspomnę,

nim posuniemy się dalej.

 

JARDIN DES PLANTES

 

da się dotknąć moje środowisko

każdy z nas myśli że jest gość

gospodarz się wyniósł do ogrodu

ma tabliczkę z łacińską nazwą

 

środowisko to śmieszne słowo

bez niego człowiek brzmi dziwnie

jeśli jest postępowy i marzy

o tabliczce z łacińską nazwą

 

ta nazwa to hit numer jeden

przy nim tańczymy na leżąco

ale numer wyklucza postęp

i inne pomysły z rynsztoka

 

tu kończymy nie pani pojedzie

jeszcze gdzieś albo dalej

myśląc że wierzy w co mówię

o tabliczce z łacińską nazwą

 

PSYCHOKILLER

 

Moja piersiówka ma wbudowany alkomat i oddala zdarzenia w czasie rzeczywistym jak pasek na dole ekranu.

 

Pod paskiem kryją się uczucia, to prawdziwy barometr koniunktury.

 

Zdania toksyczne rozbiera się na części, zdania bez wartości zakopuje skarb państwa.

 

Ludzie o nich nic nie wiedzą.

 

Cnotą właściwą poddanym jest nie roztropność, lecz słuszne mniemanie.

 

Studenta, który ściąga, i sportowca na dopingu, łączą ideały równości, lecz każdemu przysługuje osobny obiekt.

 

Gdy pośród bezdroża zadumany topielec przemyka, te sensy zachodzą na siebie, ale nie na nas.

 

Nóż ma być długi i bardzo prosty.

 

Tadeusz Pióro (1960). Poeta, historyk literatury i tłumacz, redaktor „Literatury na Świecie”, felietonista. Ukończył Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, obronił doktorat z twórczości Jamesa Joyce’a i Ezry Pounda. Do Polski wrócił w połowie lat 90., znany już jako autor „Okęcia”. Opublikował ponadto Syntetyczność (1998), Wolę i Ochotę (2000), Pieśni miłosne(2004), Abecadło (2009) oraz wiersze zebrane O dwa kroki stąd (2011).