„Nasze życie rośnie” w listach

W 1978 roku, objęty w Polsce zakazem druku, Ryszard Krynicki, zdecydował się opublikować swój tom wierszy „Nasze życie rośnie” w Instytucie Literackim w Paryżu, co wiele mówi o jego niepokorności i poczuciu wewnętrznej wolności.

Publikacja  książki pod własnym nazwiskiem w „ tym siedlisku szpiegów” – jak nazywała paryską „Kulturę” komunistyczna propaganda było wówczas bardzo odważnym gestem. Do 1978 roku zdobyło się na niego zaledwie kilku mieszkających w kraju pisarzy.

Pierwszym był Kazimierz Orłoś, który opublikował w ten sposób powieść „Cudowna melina”, co skończyło się dla niego bezrobociem. Podobne represje spotykały innych mniej znanych autorów. Jedynym, który nie poniósł specjalnych konsekwencji był ówczesny „klasyk” Jerzy Andrzejewski.

Trzydziestopięcioletni wówczas Ryszard Krynicki, był już wprawdzie poetą znanym i cenionym. Jednak jego pozycja literacka – z punktu widzenia aparatu represji PRL – była nikła. Inaczej mówiąc, ten gest mógł Ryszarda Krynickiego naprawdę sporo kosztować. Jeżeli nie więzienie, to pozbawienie jakichkolwiek możliwości zatrudnienia, regularne rewizje w domu, areszty. Nie mówiąc już o takich drobiazgach jak systematyczna prasowa nagonka albo zakaz wymieniania jego nazwiska w jakichkolwiek oficjalnych publikacjach. Poza dłuższym pobytem w więzieniu, wszystkich pozostałych „atrakcji” poeta oczywiście doświadczył.

Na stronie kultura paryska.com, na której publikowane są materiały z archiwum Instytutu Literackiego,  pojawiły się właśnie listy Ryszarda Krynickiego i Jerzego Giedroycia, dotyczące wydania tomu „Nasze życie rośnie”.

Dwa opublikowane listy, które należy czytać w opisanym wyżej kontekście społeczno – politycznym, chociaż krótkie wiele mówią o ówczesnej sytuacji poety, jego wzruszającej nieśmiałości, bezinteresowności, ale też stanowczości jeżeli chodzi o kształt książki. Można je przeczytać tutaj

My ze swej strony przypominamy trzy wiersze z tego tomu:

 

Byłaś, chwilo

Byłaś, chwilo, byłaś moją ukochaną,

trzymałem cię, ulatującą, w słabnących ramionach,

wcielałem się w ciebie,

byłem żywą kotwicą

gdy na mroczną jutrznię

bił w tobie mój puls

powtarzając sylaby odwiecznego źródła

i tylko nieme drzwi

krztusiły się od szlochu

 

Cicho

Cicho, sza, korniku,

cenzor pisze o wolności słowa.

 

Jeżeli przyjdzie

Jeżeli przyjdzie mi wykrzyczeć:

Niech żyje Polska!

– w jakim będę musiał to uczynić języku?