Koniec lata w zdziczałym ogrodzie

Jarosław Marek Rymkiewicz w ostatnich latach, głównie za sprawą swoich  książek eseistycznych, uchodzi za twórcę kontrowersyjnego. W tym polemicznym ferworze często zapominamy, że jest to jeden z najważniejszych współczesnych polskich poetów.

W maju, nakładem Wydawnictwa Sic! ukaże się nowy tom Jarosława Marka Rymkiewicza Koniec lata w zdziczałym ogrodzie, który, mamy przynajmniej taką nadzieję, uciszy na chwilę historiozoficzne polemiki i pozwoli nam się skupić na poezji. Książka ta jest warta takiego skupienia. Miłośnicy popularnego i nagradzanego „Zachodu słońca w Milanówku” a także wcześniejszych tomów poety i tym razem– niezależnie od wyznawanych poglądów –  nie powinni poczuć się zawiedzeni.

W swoim nowym tomie Koniec lata w zdziczałym ogrodzie Jarosław Marek Rymkiewicz nawiązuje do oktostychów Iwaszkiewicza, formę tę traktuje jednak bardzo swobodnie, a nawet kapryśnie. W nowych wierszach poety swobodnie splatają się różnorodne wątki – ogród w Milanówku, spotkania poetów w kawiarni „Kuchcik” na Nowym Świecie, zwyczaje Leopolda Staffa, śmierć Koszałka Opałka, pogrzeb generała Jaruzelskiego, rodzinne opowieści, sny i wiele, wiele innych. Wierszom towarzyszą sporządzone przez autora przypisy – pozwalają one odtworzyć konteksty Rymkiewiczowskich oktostychów, zakorzeniając je w historii i literaturze XX wieku.

Dzięki uprzejmości Poety i Wydawcy prezentujemy dwa wiersze z tego tomu:

 

STARY STAFF

 

Stary Staff w muszce w kropki i z bródką spiczastą

Na rogu Ordynackiej (bo wyszedł na miasto):

 

– Życie – mówi – ach! życie to jest jedna chwilka. –

Stary Staff już ode mnie młodszy o lat kilka.

 

– Tyle wierszy! I szatan szedł smutny ogromnie.

Tak mnie kochali! Teraz zapomnieli o mnie.

 

Tak to jest – gdy kto umrze, to kompletnie znika.

Chodź, mój chłopcze – pójdziemy razem do Kuchcika.

 

PRZYPIS

Wzmianka o smutnym szatanie odnosi się do wersów z wiersza Deszcz jesienny: „Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie / I zmienił go w straszną, okropną pustelnię”. Ten wiersz (z wydanego w roku 1903 tomu Dzień duszy) przyniósł młodemu Staffowi wielką sławę, można nawet powiedzieć, że był to najsłynniejszy wiersz polskiej moderny. Kuchcik zaś to była (bo już jej chyba nie ma) knajpka na Nowym Świecie, nieopodal skrzyżowania z Ordynacką, gdzie stary Staff, mieszkający po wojnie w kamienicy na rogu Ordynackiej, chodził, jak mówiono, na codzienną setkę wódki.

 

CHAN SŁUCHA MOZARTA

 

W daczy pod Moskwą chan słucha Mozarta

Wokół po korytarzu chodzi w nocy warta

 

W ciemną przeszłość imperium patrzą jego oczy

Siedzi na kanapce zaraz się z niej stoczy

 

Gdy go duszą – to z uszu ciekną krwi strumyki

Kazachska śmierć zaplata czarne warkoczyki

 

Nad śniegami Ałtaju krwawa gwiazda wschodzi

Tam teraz w górskiej wiosce nowy chan się rodzi

 

PRZYPIS

Mówi się, że Stalin  spośród koncertów fortepianowych Mozarta najbardziej lubił Koncert A-dur nr 23– z pięknym, pełnym słodyczy adagio – niemal równie pięknym jak to w Koncercie nr 21. Nie wiem, jakie jest źródło tej wiadomości i na ile jest ona wiarygodna.

 

fot. Jacek Malczewski „Ślepy faun”. Reprodukcja tego obrazu znajdzie się na okładce Końca lata w zdziczałym ogrodzie.