Powrót do Bieńkowskiego

Polecamy „Ćwierć wieku intymności” Zbigniewa Bieńkowskiego (1913-1994) i jego „Poezje zebrane” (ciągle dostępne w wydawnictwie), książki wydane przez Oficynę Wydawniczą „Agawa”.

Na książkę znakomitego krytyka i eseisty składają się szkice, noty krytyczne, mini-eseje i felietony, którymi przez przeszło dwadzieścia pięć lat reagował on bezpośrednio, niemal natychmiast po ich publicznym zaistnieniu, na zjawiska sztuki, obrazy malarskie, poematy, wiersze. Notował na gorąco, pod presją doraźnego przeżycia, uwagi analityczne, skojarzenia kulturowe, oceny wartościujące dzieła i dziełka, głośne poematy i cichutkie jak westchnienia liryki.

Nazywając tę książkę „dziennikiem intymnego obcowania ze sztuką”, miał na myśli dwoistość tej intymności, jej kompleksowość. Składały się na nią intymność jego, intymność przeżywającego oraz – co jest istotne – intymność samej sztuki, wewnętrzne życie poematu, krystalizowanie się wzruszenia, wydobywanie się esencji z egzystencjalnej rudy życia.

„Dość trudno znaleźć odpowiednie miejsce dla Zbigniewa Bieńkowskiego, ponieważ jego twórczość sytuuje się właściwie poza prądami poezji polskiej. Bieńkowski nie opublikował wiele, ale wystarczyło mu to na uzyskanie bardzo mocnej pozycji – jeden z naszych czołowych krytyków, Michał Głowiński, zalicza go do pięciu największych polskich poetów powojennych, obok Miłosza, Szymborskiej, Herberta i Różewicza. Wielu też twierdzi, że jest to twórczość godna spaśnych monografii. Wiersze publikował już przed wojną, potem wydał m. in. w 1945  „Sprawę wyobraźni”, a w 1959 – „Trzy poematy”. Znaczna część jego twórczości to poematy prozą. O ile wierszy publikował mało, o tyle był bardzo aktywnym krytykiem, autorem kilku poważnych zbiorów (np. „Piekła i Orfeusze”, 1960; „Modelunki”, 1966; „Poezja i niepoezja”, 1967). Był romanistą i bardzo zasłużonym tłumaczem m.in. Julesa Supervielle’a oraz Saint Johna Perse’a”.

O „Poezjach zebranych” pisał Piotr Kuncewicz: „Poezja ta była żywa i ważna w dobie nadziei racjonalnych, a dzisiaj, w atmosferze New Age, ukazała inne, może jeszcze ciekawsze oblicze. I kto wie, czy to nie nadszedł właśnie jej czas właściwy. Tak czy inaczej, rozpocząwszy swoją drogę przez czas i udowodniwszy swoją trwałość, uniezależniła się już od nas, od swojego autora, od dnia swoich narodzin. Osobna jak ptak na wietrze należy już do innego, mijającego nas, wychylonego ku innym dniom i stuleciom porządku trwania”.