Jerzy Harasymowicz

W piątek minęła 16 rocznica śmierci Jerzego Harasymowicza, ongiś poety niezwykle popularnego ostatnio niemal zapomnianego.

Urodzony w 1933 w Puławach Harasymowicz zadebiutował w 1953 r. utworami „Bajka”, „Rozmowa łóżek”, „Dom” i „Wawel”, zamieszczonymi w „Życiu Literackim”. Głośny stał się jego powtórny debiut z grudnia 1955 r. gdzie został zaprezentowany na łamach tego samego „Życia Literackiego” w słynnej „ kolumnie debiutów” w towarzystwie: Zbigniewa Herberta, Mirona Białoszewskiego, Stanisława Czycza i Bohdana Drozdowskiego. Młodych poetów przedstawiali wybitni krytycy i poeci :Jan Błoński, Artur Sandauer, Ludwik Flaszen, Julian Przyboś; Harasymowicza rekomendował Mieczysław Jastrun. Rok później ukazał się jego pierwszy tom wierszy – „Cuda”, który uznano za jeden z czterech najważniejszych debiutów przełomowego roku 1956 (obok zbiorów Białoszewskiego, Herberta i Stanisława Grochowiaka).

Poezja Harasymowicza cieszyła się uznaniem krytyki i czytelników. Czasem wywoływała ostre spory.  Harasymowicz tworzył bowiem w opozycji do awangardowych mód. Przeciwstawiał im wiersze barwne, w których świat realny przenika się z baśniowym. Jego twórczość była inspiracją dla pieśniarzy nurtu „poezji śpiewanej” min. Wojciecha Bellona i Wolnej Grupy Bukowina. Opublikował kilkadziesiąt tomów wierszy. Był poetą dwóch kultur: polskiej – poprzez język i ukraińskiej – przez wiarę i pochodzenie. W swoich wierszach wiele miejsca poświęcił kulturze Łemków. Fascynowały go też przyroda i wielkomiejskie przedmieścia. Chętnie sięgał do poezji barokowej i średniowiecznej.

W stanie wojennym Harasymowicz opowiedział się po stronie władz. Za ten gest był przez nie oczywiście hołubiony i obficie nagradzany. Miało to swoje konsekwencje w latach 90’, kiedy to jego poezja zaczynała znikać z obiegu czytelniczego i wydawniczego. Sam poeta w tym czasie słynął głównie z pamfletów na temat środowiska literackiego publikowanych w postkomunistycznej „Trybunie”.

JERZY HARASYMOWICZ ( 1933 – 1999)

***

W górach jest wszystko co kocham

Wszystkie wiersze są w bukach

Zawsze kiedy tam wracam

Biorą mnie klony za wnuka

 

Zawsze kiedy tam wracam

Siedzę na ławce z księżycem

I szumią brzóz kropidła

Dalekie miasta są niczem

 

Ja się tam urodziłem w piśmie

Ja wszystko górom zapisałem czarnym

Ja jeden znam tylko Synaj

Na lasce jałowca wsparty

 

I czerwień kalin jak cyrylica pisze

I na trombitach jesieni głosi bór

Że jedna jest tylko mądrość

Dzieło zdjęte z gór

 

Jaszczurka

Odprawiłem miłość nikt nie zostawia śladów pod moimi drzwiami

W puchu białym opadłym z ostów

Na kamieniu grzechy swe grzeję całymi dniami

W zieloną swą skórę jaszczurki wierząc mocno

 

Nie wyciągajcie w moją stronę ręki

Moje łuski zielone parzą jak pokrzywa

Ja mogę wam palce tymi łuskami

Pokrajać jak pęknięta szyba

 

Zostawcie mi tylko kurzu włosiennicę

Pęk ostów na biczowanie

I zostawcie mi tylko

Kamień

 

 

Dopiero wtedy

Na szybie

splecione grube łodygi

kwiatów mrozu

 

Leżeli spokojnie

dopiero gdy zobaczyli

jej złoty jednooki brzuch

w którym biło lato

 

dopiero wtedy

 

Na cmentarz łemkowski

Oto cmentarz

zielem zarosły

 

Oto poręba

po krzyżach zwalonych

 

wiatrołom

świętego drzewa

 

Oto cmentarze Łemków

w Złockiem

w Szczawniku

w Leluchowie

 

Oto śpią na podłodze

dawno już spróchniałej

 

bez krzyża nad głową

Fiłypy

Nykyfory

Harasymy

 

jesień im tylko

ostu zapala

świecę

 

liści szumi

wieniec

 

czort niepotrzebny

wilkiem w zarośla

czmycha