Ukazały się dramaty Tymoteusza Karpowicza

Twórczość dramatyczna Tymoteusza Karpowicza powraca i na sceny, i do obiegu czytelniczego. Biuro Literackie, jako szósty tom „Dzieł zebranych”, opublikowało właśnie, zapowiadane już przez nas,  jego czternaście utworów dramatycznych i słuchowisk w opracowaniu Jana Stolarczyka.

To pierwsza pełna publikacja dramatopisarskiego dorobku autora „Odwróconego Światła”, uzupełniona o odszukane przez Jana Stolarczyka, w pozostawionym przez poetę archiwum, kilka niepublikowanych dotąd tekstów. Trzy z nich znalazły się już w piątym tomie „Dzieł zebranych”.

Dramaty autora” Odwróconego światła”, wyróżniają się nowatorskim podejściem do materii teatralnej. Jak pisze Zbigniew Solski w eseju towarzyszącym premierze książki: Poeta, wyprzedając swój czas, umieścił sztuki w przeczuwanej dopiero przestrzeni teatru postdramatycznego i odwołując się do filmowej wyobraźni i wrażliwości współczesnego odbiorcy, przemówił bardzo nam bliskim i współczesnym językiem. Szkoda, że twórcy teatralni jeszcze nie odkryli tej właściwości sztuk Karpowicza.

Dramaty ułożone zostały w sposób chronologiczny w oparciu o własne ustalenia redaktora tomu Jana Stolarczyka, Nie było to łatwe, ponieważ archiwa Karpowicza pełne są luk. Poeta dla każdego pomysłu, który przyszedł mu do głowy, zakładał osobną teczkę. Czasem był to tytuł z komentarzem, ale częściej wycinki z gazet, odręczne notatki związane z tematyką sztuki, fragmenty już rozpisanych dialogów, które niszczył po przepisaniu sztuki „na czysto”.

Twórczość dramaturgiczna  Tymoteusza Karpowicza jest mniej znana niż jego poezja i doczekała się niewielu inscenizacji. Z wyjątkiem drugiej połowy lat 60., kiedy Andrzej Witkowski wystawił w prowadzonym wówczas przez siebie Teatrze Współczesnym we Wrocławiu „Zielone rękawice”, „Charona od świtu do świtu” i „Przerwę w podróży”. Było też kilka radiowych realizacji słuchowisk. Zdaniem  poety i aktora Bogusława Kierca: jest to nieproporcjonalnie mało w stosunku do wartości i możliwości jego dramatów. Mam na myśli możliwości tworzenia całkiem nowego (niepetryfikującego bezwład myślowy i estetyczny) teatru. Obawiam się, że dramaty Karpowicza bywają czytane „na starą modłę” i dlatego nie pobudzają do ożywczej refleksji.

Ta, pochodząca sprzed kilku lat  wypowiedź okazała się zbyt pesymistyczna. Dramaty Karpowicza są na nowo odczytywane i  powoli wracają na sceny. Ponownie za sprawą Wrocławskiego Teatru Współczesnego.  Niedawno odbyła się tam, znakomicie przyjęta, premiera niewystawianego dotąd „Niewidzialnego chłopca”  w reżyserii Weroniki Szczawińskiej. W przyszłym roku, kiedy Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury, teatr zapowiada ich szerszą prezentację w ramach specjalnego cyklu „Strefa kontaktu”, poświęconego również twórczości dramatycznej – także ongiś związanych z tą sceną -Tadeusza Różewicza i Helmuta Kajzara.