Golem

Polecamy „Golema” Piotra Gajdy, tomik wydany przez Instytut Mikołowski.

Maciej Melecki tak pisał o tomiku”Demoludy”: „ – trzecia w dorobku Piotra Gajdy książka poetycka – jest rzadko spotykanym w rodzimej liryce przykładem poezji najczystszej próby. Wyobraźnia językowa autora sięga w tym tomie – a dane jest to tylko nielicznym – zenitu! Wiersz Gajdy zdaje się jawić jako ognisko zapalne dla konfliktu między chromą i koślawą jawą a halucynacyjnym migotem językowego snu. Z tego zderzenia – przeradzającego się w polu tekstu w układ zniesień – rodzi się w miąższu treści, twardy jak kastet, fraktal wielorodnych znaczeń, dodajmy, znaczeń poddanych tak sporej radiacji sensów, że nie podlegają one wyczerpaniu w lekturowym odbiorze. Gajda nie ucieka – o dziwo – przed problematyką bieżących wydarzeń, czy fundowanych na nich tematyk (tak prostacko wchłanianych i trawionych w medialnej prezentacji), które, po ich dobyciu i wypatroszeniu, wypełnia wielorodnymi, mocno zmetaforyzowanymi, acz częstokroć widmowymi motywami, będącymi pochodną bardzo własnych wizji, opalizujących to, jak mu się zwiduje drugi człowiek, dookolna przestrzeń, czy sensualnie odbierany świat. W technice takich właśnie zestawień jest sporo z kolażowego montażu, albowiem dużo tu porwanych wątków, zaskakujących ujęć, gibkich cięć i sugestywnych przetasowań. Wiersze te eksplorują częstokroć obszary dość minorowe w swej postaci, gdzie trudno znaleźć najlichsze nawet pocieszenie, ale dzięki asocjacyjnym ciągom, językowym skrętom i zwarciom, zawsze towarzyszy im, uzyskany w efekcie, realistyczny obrys – przeszywający aż do szpiku poetyckiego kośćca. Niekiedy zaś jest to kontrastowane drwiną lub ironią, co przynosi optymalny balast, i tworzy iście wybuchową mieszankę. Wiersze te – formalnie spójne do cna – są mantrycznymi mandalami, które, jak mrowiący powidok, przyprawiają o skurcz ucha, serca i mózgu”.

 

Nieznośna awaryjność bytu

 

Istnienie bywa odczuwalne jak atmosferyczne ciśnienie,

unosi się na tych samych subtelnych przeczuciach,

które porywają w dal zarówno komunikat z Houston,

jak i balonik z wesołego miasteczka. Lecz z czasem

 

coraz bardziej przypomina tarzającego się po ziemi węża,

przez którego przepływa sprężone powietrze, napełniając

poszycie sterowca, wielki balon, unoszący w chmurną

starość melodramatyczny error życia, lekki jak szybowiec

 

z balsy, nieważki niczym zasuszona ważka przybita

szpilką do słomianej maty, zawieszonej przed laty

przy młodzieżowym tapczanie, na której wisiały i inne

trofea, o wiele straszniejsze od owadziej śmierci

 

w męczarniach. Tak straszne, że chociaż wszystkie

zostały wybite z mlecznej pamięci, to nadal szumią

w uszach jak wyż na mapie nonsensu, nadciągający od strony

zachodu, gdy życie stało się dla niego substytutem

 

węzła. Powietrzną pętlą na końcu powrozu, przez którą

dusza przeprawia się na krawędź, ku czarnym skrzydłom

wrót. Ponieważ trwanie skrzypiało mu jak galeon

w suchym doku, wystarczył jeden zryw, ostatni hals,

 

i oto już płynie przez ciemną stronę półkuli, zmieniwszy

uprzednio środek transportu. Przekracza równik, paląc

przy tym gumy, i czeka niecierpliwie, aż w mózgu stopi się

topik, aby na oścież otworzyły się przed nim drzwi

 

w kolorze blackmetallic. Prze radośnie, a ostrze

dokonanego przez chwilę zastyga mu na gardle, lecz potem

rusza dalej w płynnym posuwie nicości na alufelgach.

A on, wychylony z fazy jak zimny łokieć z ergonomicznej

 

konstrukcji, zaczyna zaraz stygnąć niby przepalony bezpiecznik,

ale i krzyczy przeraźliwie w gasnących myślach, gdyż nagle

pragnie znowu działać, jakby można było powtórnie

zamknąć obwód przy pomocy pętelki z drutu.

 

Piotr Gajda (1966) – poeta, autor książki poetyckiej „Hostel” (SPP Oddział w Łodzi, Łódź 2008), Demoludy (2013). Wiersze publikował m.in. w „Tyglu Kultury”, „Cegle”, „Arteriach”, „Opcjach”, „Toposie”, „Frazie” oraz w antologii łódzkich debiutantów „Na grani” (SPP Oddział w Łodzi, Łódź 2008). Nominowany do nagrody głównej Konkursu im. Jacka Bierezina (2007). Laureat kilkunastu konkursów poetyckich i turniejów jednego wiersza, m.in. OKP im. W. Sułkowskiego, TJW „Stachura pozostałym”, TJW        „O Czekan Jacka Bierezina, OKP im. W. Bąka – „Struna Orficka, ŁKL im. Wł. Reymonta, OKP „Prawy Brzeg”, OKP im. M. Kajki, OKP „O liść konwalii” im. Z. Herberta, OKP „Przeciw poetom” im. W. Gombrowicza”). Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim.