C.K Williams nie żyje

W niedzielę zmarł Charles Kenneth Williams – amerykański poeta, tłumacz i eseista, laureat poetyckiego Pulitzera i wielu innych nagród. Tłumaczył na angielski między innymi wiersze Adama Zagajewskiego. 
Debiutował w roku 1969 tomem wierszy Lies. Opublikował ponadto następujące książki poetyckie:I Am the Bitter Name (1972), With Ignorance (1977), Tar (1983), Flesh and Blood (1987), Poems 1963, 1983 (1984), A Dream of Mind (1992), Selected Poems (1994), The Vigil (1997), Repair(1999). W roku 1998 ukazał się wybór jego esejów Poetry and Consciousness: Selected Essays, w2000 roku książka wspomnieniowa Misgivings. Jako tłumacz opublikował m. in.: TrachinkiSofoklesa (z Gregory Dickersonem, 1978), wiersze Issy (The Lark. The Thrush. The Starling. Poems from Issa, 1983), Bachantki Eurypidesa (1990), wybór wierszy Adama Zagajewskiego Canvas (1991, z Renatą Gorczyńską i Benjaminem Ivry) oraz wybór wierszy Francisa Ponge (Selected Poems of Francis Ponge, 1994). Jest także autorem scenariusza do filmu Josepha Stricka Criminals i kilku sztuk teatralnych.
Poezja C. K. Williamsa – pisał o nim Adam Zagajewski– wywodzi się z głównego nurtu amerykańskiej tradycji, tego nurtu, któremu przyświeca gwiazda Walta Whitmana: nawet formalne aspekty jego wierszy – długie linijki, naśladujące biblijne wersety – przyświadczają temu wyborowi. Ale konieczne są uściślenia (…)„C. K. Williams jest moralistą i krytykiem społeczeństwa. Kto jednak prześledzi jego drogę artystyczną, zwróci uwagę na zmieniającą się świadomość estetyczną autora. Nie zapominając o żywym przedmiocie swych studiów, staje się on autorem coraz bardziej świadomym złożoności materii poetyckiej, poetą, który pamięta i o tradycji swej sztuki, i o mitach, które towarzyszyły jej od niepamiętnych czasów”

W Wydawnictwie a5 ukazał się wybór wierszy C.K. Williamsa w przekładach Mai Wodeckiej pt. Czuwanie. Prezentujemy wiersz z tego zbioru.

C.K. Williams

Kamień

Dziewczyna, niekochana przeze mnie, a potem, kiedy chciała odejść, kochana,
ta dziewczyna, tamtej niedzieli, kiedy do niej wpadłem, leżała w łóżku w nocnej koszuli
(dopiero później zrozumiałem, że przed chwilą ktoś z nią był),

ta dziewczyna, kiedy moja ręka dotknęła pod koszulą jej brzucha,
zaczęła zmieniać swój brzuch w kamień – nie wiedziałem, że tak może być,
ona, ta ludzka istota, to potrafiła – a potem, kiedy już jej brzuch był skamieniały,

zaczęła zmieniać całą resztę swojego ciała w coś jeszcze twardszego, twardego jak stal,
albo bardziej; a może zmieniła całą siebie, przedtem tak miękką,
w jakiś nieznany minerał, występujący tylko na innych, oddalonych planetach,

planetach z chemicznymi burzami, z ogromnymi, zlodowaciałymi oceanami amoniaku
a ja miałem tylko udawać – brałem to poważnie, nie byłem dzieckiem
– że wcale nie jestem jednym z tych dziobatych, kartoflowatych księżyców, o niepewnych orbitach,

i nagle znów byłem na ulicy, była niedziela, choć nie przypominam sobie dzwonów –
i gdzie ona jest teraz, droga skamielina, drogi odłamek, gdzie teraz jesteś
w nocnej koszuli, w łóżku, stal i kamień? Kochana stal, kochany kamień.
przekład Maja Wodecka