„Bez stempla”

Biuro Literackie opublikowało wiele interesujących książek krytycznych o poezji. O wielu z nich było głośno. Kilka przeszło bez echa. Każda warta jest jednak przypomnienia. Dzisiaj o „Bez stempla” Piotra Kępińskiego, zbiorze esejów i szkiców, który miał sporo recenzji.

„Bez stempla” Piotra Kępińskiego to opowieści o twórcach osobnych, którzy wbrew literackim stemplom nie wpisują się w kategorie pokoleniowe i trzymają się „z daleka od stada”.

Wśród błyskotliwie omawianych przez Kępińskiego autorów znaleźli się m.in. Różewicz, Siwczyk, Świetlicki, Dycki i Zadura. Zachęta dla czytelników do odkrywania poezji po swojemu.

O książce pisali:

Anna Kałuża: Ponieważ wszystko lub prawie wszystko w podejściu do poezji różni Piotra Kępińskiego i mnie, jego zasadnicze tezy krytycznoliterackie słyszę szczególnie wyraziście. Miałabym ochotę z wieloma polemizować, wejść w otwarty spór, pokłócić się o interpretacje i ważność niektórych autorów w polskiej poezji. Największej jednak pikanterii książce dodaje postawa jej autora, który, pisząc o poezji, czuje się przede wszystkim poetą i próbuje udowodnić, że opisy krytycznoliterackie, komentarze i glossy do wierszy nie są im tak bardzo potrzebne, a czasami wręcz szkodliwe. Rasowy krytyk tak się nie zachowuje! Traktuję więc pisanie Kępińskiego jak dywersyjne działania i wypowiedzenie wojny krytykom. 


Adam Wiedemann: Tom powstał z rozmyślnym pominięciem bieżących metod badawczych – niejako obok głównego (jeśli taki rzeczywiście istnieje) nurtu literaturoznawczego. Autor mówi przyszłym krytykom : Nie znajdziecie tutaj przypisów ani uniwersyteckich treści. To rzecz o moich autorach i o moich literackich fascynacjach . Tak rozumiana jest lekturą, której towarzyszy duże napięcie emocjonalne. Ten, który poezję lubi i ma ochotę objaśniać, swoją książkę kieruje do tych, którzy mają podobny stosunek do literatury. I chcą słuchać. Nie ma wątpliwości: poezja jest ważną częścią życia duchowego Piotra Kępińskiego.

Piotr Śliwiński: Kępiński jest otwarty zarówno na intuicję, impuls, sugestię, jak i wiedzę płynącą z faktu, że przecież jest współtwórcą, beneficjentem, ofiarą humanistyki współczesnej, że ma za sobą studia polonistyczne i długie lata praktykowania w rozmaitych, także książkowych czasopismach. Zatem jego czytanie bez przypisów zdaje się bardzo świadomym wyborem, tyle że, powtarzam, wyborem siebie osobnego, nie zaś siebie jako przywódcy wyimaginowanej rebelii przeciwko systemowi krytyki literackiej.

Piotr Bogalecki: Choć autor Bez stempla nie mówi tego wprost, wie doskonale, że tam, gdzie pragnie się rozumieć poezję jako czystą , prędzej czy później pojawi się pewien charakterystyczny postulat, najdosłowniej wyrażony przez romantyków jenajskich: Poezję krytykować można tylko przez poezję . Tak więc, gdy próbuje mówić o pięknie, nie robi tego tak, jak moglibyśmy spodziewać się po krytyku literackim. Robi to – zgodnie zresztą z samym sobą, autorem sześciu tomów wierszy – jak poeta: pisząc teksty, których głównym celem nie jest opisywanie piękna (byłoby ono według Kępińskiego jego zepsuciem – wobec czego Nic tu po opowiadaczach poezji? , s. 74), ale jego kreowanie.

Jacek Gutorow: Bez stempla Piotra Kępińskiego. Przyznam, że dawno nie czytałem książki krytycznoliterackiej, która byłaby napisana z takim nerwem i zaangażowaniem. Kępiński nie tylko czyta wiersze – a czyni to wdzięcznie i inteligentnie. On je przeżywa: wyrusza z nimi w podróż, przymierza do własnych przeżyć i doświadczeń, odnajduje w nich klucze do wielu sytuacji, które wydawałyby się nie mieć z poezją nic wspólnego (mały bazar w Kuźnicy Białostockiej, amsterdamski kataryniarz wyciągający z kieszeni jakieś papiery). Interpretuje wiersze jakby oddychał – sam zresztą zwraca się ku tym poetom, którzy piszą jakby oddychali , jak brzmi tytuł jednego ze szkiców. W efekcie otrzymujemy krytykę żywą i zawsze w ruchu, bo kolejne lektury nakładają się na kolejne fragmenty egzystencji, ta zaś nie daje się unieruchomić w żadnej formule, w żadnym zaklęciu. Ujmuje sposób, w jaki Piotr Kępiński już w punkcie wyjścia odrzuca wszelakie krytycznoliterackie kategoryzacje ( stemple ) i nie ulega pokusom wielkich syntez czy programów. Lektura jego tekstów to doświadczenie wyjątkowości każdego autora i indywidualnego charakteru każdego wiersza. W tych błyskotliwie napisanych szkicach odnajdziemy nie tylko wyjaśnienie wiersza – choć to odnajdziemy również – lecz także zachętę do kolejnych lektur i odkrywania poezji po swojemu. A można wierzyć Kępińskiemu: jest co odkrywać, jest po co wracać do wierszy, które wydają nam się dobrze znane. Miłej lektury.

Anita Widman-Drzewiecka: To książka, w której, jak sam autor zastrzega we wstępie, nie znajdziemy „przypisów ani uniwersyteckich treści”. I bardzo dobrze. Bo atutem są tu nie popularne metody badawcze, ale osobiste, nieraz bardzo intymne wyznania o wierszu, bliskie i silne relacje z wierszem, intuicyjne doświadczanie wiersza. Przede wszystkim jednak to frapujące i fascynujące (tak, wiem, że brzmi to banalnie) spotkania z poetami – od brulionowców/barbarzyńców i rozmaitych akolitów począwszy, po roczniki siedemdziesiąte, na Celanie, ogromnie dla wymienionych wyżej ważnym, skończywszy. Polecam!