Kandydaci do „Silesiusa” 2016?

W mijającym roku wiele ciekawych tomów poezji. Przypominamy  kilka  z nich. 

Tegoroczny laureat „Silesiusa” Marcin Sendecki w kategorii Książka roku za wydany w 2014 roku tom „Przedmiar robót” , w 2015 opublikował nową świetną książkę poetycką „Lamenty” ( Biuro Literackie):

Nowa książka Marcina Sendeckiego nie zawiedzie miłośników jego poezji. Z jednej strony jest to ten Sendecki, o którym swego czasu pisał Marcin Baran:  „ Będąc jednym z najzagorzalszych zwolenników wolności poezji od bezpośrednich obowiązków i uwikłań polityczno-społecznych, jest jednocześnie jednym z najczulszych, najuważniejszych i najsroższych obserwatorów degeneracji, jakie grożą mentalno-językowej tkance kulturowej”.

Nie oznacza to jednak, że i tym razem jego książka nie zaskakuje. Pisze o tym w swoim eseju na stronie „Biura Literackiego Andrzej Frączysty:

Lektura nowego tomiku Marcina Sendeckiego nastręcza wielorakich trudności, jak się wydaje, zamierzonych. Już samo motto zaczerpnięte z wiersza armeńskiego poety Awetika Issahakiana, opatrzone dodatkowo odautorskim komentarzem, niejako wskazuje drogę, jaką sam Sendecki obiera w Lametach. Wszelkie wydawnicze, edytorskie a także translatorskie peregrynacje wiersza Bingioł, z którego pochodzi cytowany wyimek, a także niemożność wyśledzenia jego „źródeł” (jak choćby podstawowych faktów dotyczących tego, kiedy i gdzie ów tekst powstał, jak de facto nazywał się jego autor etc.) wydają się stanowić rodzaj poetyckiej deklaracji Sendeckiego usiłującego umieścić własną twórczość w ramach takiej właśnie optyki. Nie o to jednak chodzi, by autor chciał abstrahować od historii czy szerokiego kontekstualnego tła, w którym zakorzenione jest każde pisanie, konstatuje on jednak, że źródła poezji giną w odmętach historii i „tym co zostaje” jest pewien ahistoryczny, do głębi ludzki przekaz – słowa napisane nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy wciąż „znaczą”i tego ich nieprzemijającego „znaczenia”, konieczności jego wydzierania, wznawiania zdaje się bronić autor Lamet .

 

Tyle

 

  Pamięci Włodzimierza Wysockiego

 

Tyle stąd, a tyle

skądinąd. Ściśnij gąbkę,
aż wyżmiesz do cna.

 

Tyle serca, że starczy

na wynos. Tyle hary, że

i wejść się da.

 

Ćmok w fartuchu

za tridcat’ rublej

powie teraz, co było i jak.

 

Nie ma złego,

co nie wyjdzie ci

bokiem.

 

Po dobroci

połamią ci

kark.

 

Wąski tapczan

i mapa

na ścianie.

 

Parę szpilek,

które znaczą

szlak.

 

Tyle słońca

na schodach

przed zmrokiem.

 

Pora iść

pod Tagankę

na barszcz.

 

 

Trawa

 

Pamięci Jacka Kaczmarskiego  

 

Kostropate sanie pod cyrkułem

Kostropate śmieci pod Carrefourem

Zasmarkane sanie pod Carrefourem

 

Grab zagrabione, iskierka ulata

 

Potem

 

Połóż gmerk

 

Nakładem Instytutu Mikołowskiego ukazał się nowy tom wierszy klasyka poezji współczesnej Krzysztofa Karaska Wiedza radosna.

Krzysztof  Karasek- poeta, eseista oraz krytyk literacki. Jest uważany za jednego z najważniejszych poetów Nowej Fali. Urodził się 1937 roku w Warszawie. Studiował na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie oraz na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Debiutował w 1966 na łamach miesięcznika „Poezja”, jako jeden z trzech pierwszych (pierwszym był Wojaczek) debiutantów w tym legendarnym piśmie redagowanym przez Tymoteusza Karpowicza i Artura Międzyrzeckiego. W latach 1967–1971 był członkiem zespołu redakcyjnego czasopisma „Orientacje”. W latach 1972–1978 pracował w miesięczniku „Nowy Wyraz”, zaś w latach 1983–1993 w miesięczniku „Literatura”. Uważany za jednego z wybitniejszych poetów „pokolenia Nowej Fali”. W 2008 został odznaczony przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Laureat nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – ORFEUSZ w 2012 r. oraz zwycięzca VII Międzynarodowego Festivalu EXIT w Nowym Sadzie w 2012 r. (obie nagrody za tom „Wiatrołomy” wydany w 2011 r.). Laureat Nagrody Literackiej m. st. Warszawy za tom „Dziennik rozbitka”,  nominowany także do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.

Krzysztof Karasek to poeta wybitny ale zawsze programowo stojący na uboczu.

Krzysztof Karasek 

Na rozdrożu

Jesteśmy na rozdrożu, cali w zaspach, pod kołdrą

przedmiotów, które nie dają już nam żadnego ciepła.

Niekiedy wydaje się, że nie mamy już ciał

i nawet cieni za sobą.

 

Wszystko w czym miłość musiała nas odnaleźć

nie miało nazwy. Było głuche, ślepe, nieme,

całkiem nagie. Ciało przyłożone do ciała, skóra

zwisająca z balkonu, przeglądająca się w nas

jak w żywym zwierciadle.

Wszystko było mgliste, mgłowe,

rozpisane na litery niemego języka.

A jednak pomimo mrozu, na którym staje mózg

jak wypruty z godzin zegar

– z policzków nie spływała od dawna

ani kropla łzy – mimo woli

wydawało jęk najcichszy, ten

co wypiętrza wyspy i zatapia nazwy.

 

Ciepły promień na kamieniu w pobliżu mrówkowca,

rozkładające się szczątki tandetnych przedmiotów.

Kobieta pcha wózek, a tam rośnie dzikie wino,

wytrwale tłoczone do kadzi.

Schody prowadzą w górę, pod ciemną gwiazdę,

teraz tam niepokojąco pusto, w ławkach kurz i zamieć.

I tylko cisza tańczy przed ścianą świątyni.

 

  1. 2007

 

W Instytucie Mikołowskim ukazał się tom poetycki Karola Graczyka „Przełomy.”

Rafał Gawin tak charakteryzuje poezję Graczyka: „Karol Graczyk z pokorą idzie po swoje. Powtarza do bólu i precyzuje, szuka i nie błądzi: uświadomił sobie, że kto nie ma nazwy jedynej i trafnej, ląduje w śmietniku. I choćby użył wielu słów, nadużył wielu zgłoskowców, nie można mu odmówić świadomości, że nie tylko statystycznie i nie tylko w kontekście tej książki część tych zabiegów okaże się istotnych, jeśli nie przełomowych”.

 

Bezpowrotnie utracone ziemie

Tej nocy, u podnóża gór, wyrósł las na utraconych ziemiach.

W centrum, na rynku, ludzie rozkładali używany towar,

kojarzony z dzieciństwem, który do niczego już się im nie przyda.

Nie myśleli, jak we śnie, że tylko dla nich ma wartość.

 

Turyści z wielkiego świata zaczęli kłębić się w okolicy,

jakby ten wielki świat był właśnie tutaj, myśląc, że muszą

obejrzeć cerkiew i wschód słońca ze szczytami w tle.

Obcy nigdy nie zrozumieją miejsca, w którym się znaleźli,

 

tak jak my, wracając tu po latach, by sprzedać mieszkanie

opuszczone kiedyś, nikt nie wie dlaczego, i zatrzymane w czasie.

Zostawione, jak stało, bez chwili sprzątania, jak skarbnica wiedzy

o tym, co nie wróci. O nas, zupełnie innych, o tych, co odeszli.

 

O spokojnym dzieciństwie. I wtedy, kiedy palę, zamyślony w progu,

ojciec krzyczy wejdź synu, nadciąga burza, synu, wejdź do domu.

 

Karol Graczyk, ur. w 1984. r. w Gorzowie Wlkp. Laureat najważniejszych konkursów poetyckich w Polsce. Teksty publikował m.in. w Twórczości, Arteriach, Tyglu Kultury, OdrzeLampie i Toposie. Opublikował książki –Oko i okoOsiemdziesiąt cztery oraz Łowy. Dwukrotny stypendysta Prezydenta Gorzowa Wlkp. Współorganizator Gorzowskiego Festiwalu Poetyckiego Wartal, prowadzący warsztaty literackie, spotkania autorskie i turnieje jednego wiersza. Jego wiersze były tłumaczone na język angielski.

 

Spalanie to nowy tom wierszy Grzegorza Kwiatkowskiego, który ukazał się w sierpniu nakładem Biura Literackiego.

 

PLONY

nasz prawdziwy zawód to rolnictwo

nie zabijanie

chociaż przyznaję:

rzezie na bagnach odbywały się w rytmie prac sezonowych

i kiedy były duże deszcze nie wychodziliśmy po plony

 

LEŚNIK DANZ

podczas wojny układaliśmy ciała jak drewno

ale już po wojnie układaliśmy w lesie drewno

jak świeżo ścięte ciała

 

Grzegorz Kwiatkowski (ur. 1984) – poeta, muzyk. Wydał cztery tomy wierszy: „Przeprawa” (2008), „Eine Kleine Todesmusik” (2009), „Osłabić” (2010), „Radości” (2013) oraz dwujęzyczny polsko-angielski zbiór „Powinni się nie urodzić” (2011). Członek zespołu Trupa Trupa. Publikował m.in. w Zeszytach Literackich, Tygodniku Powszechnym, Twórczości, Gazecie Wyborczej, Midraszu, Dzienniku, Lampie, Dwutygodniku, Fa-arcie, Kwartalniku Artystycznym i Odrze. Tłumaczony na język angielski (Marek Kazmierski – „Powinni się nie urodzić” / „They Should Not Have Been Born”) oraz na język niemiecki (Bernhard Hartmann – „Radości” / „Freuden”).

 

We wrześniu nakładem Biura Literackiego ukazała się książka Konrada Góry Nie. Tom dedykowany „Nikomu, innemu” jest niezwykle precyzyjnie skonstruowanym literackim oratorium złożonym z 1134 dystychów. Taka właśnie była liczba ofiar katastrofy, jaka w 2013 roku miała miejsce w Bangladeszu.

Wskutek zawalenia się budynku Rana Plaza, w którym mieściły się fabryki odzieży, zginęło 1134 pracowników szyjących ubrania znanych marek odzieżowych z całego świata. Każdej z ofiar Góra poświęca w oratorium dystych, ponieważ śmierć nigdy nie jest jednostkowa – dotyka również bliskich ofiar. Liczba osób poszkodowanych jest więc przynajmniej jeszcze raz tak duża jak liczba tych, którzy ponieśli śmierć.

 

NIE (FRAGMENT)

 

1

Drzewo – ślad. Roślinny złom.

Wstyd o brak drzazgi. Jeszcze

 

2

nikt nie oślepł od

odwracania wzroku, sio-

 

3

stro. Ostatnie ja

rozkopuje nam kołdrę, bra-

 

4

cie. Pójdziemy do lasu

w maskowy deszcz, mniejsi

 

5

i wrócę sam, większy

o straconego. O nie.

6

Kosi usta fala – strug,

a nektaru nie wypłucze:

 

7

folia lnu w wyparzeniu

(bardziej skóra, lity miód).

 

8

Cisza, kusy żar. Mara.

Coś przeszło pokładem

 

9

do drzewa, które goi rzez.

Być młodszym od ognia.

 

10

Jawa od ptaków o brzasku,

front tarcz mokrego papieru.

 

Konrad Góra urodził się w 1978 roku. Wydał cztery tomy poezji: Requiem dla Saddama Husajna i inne wiersze dla ubogich duchem (2008), Pokój widzeń (2011), Fasolka po brytyjsku – nr 1 (2011) i Siła niższa (full hasiok)(2012). Nominowany był m.in. do nagrody Silesiusa (2012). Mieszka w Pradze oraz we Wrocławiu.

 

Nakładem wydawnictwa WBPiCAK w Poznaniu ukazał się nowy tomik Wojciecha Brzoski „W każdym momencie, na przyjście i odejście”. Zawiera on płytę zespołu Brzoska i Gawroński „Słonce lupa i mrówki”.

 

plecak

 

dawno temu chciałem spacerować brzegiem morza

i zbierać dla ukochanej kamyki.

 

myślę o tym teraz, idąc samotnie

po hiszpańskiej plaży,

nie mając przed sobą ciekawszych widoków

niż odsłonięte piersi kobiet w starszym wieku.

 

zaczynam więc wyławiać z morza

co bardziej kształtne, które jednak blakną

zaraz po wyschnięciu.

 

zaraz do ciebie wrócę,

usiądę i zapytam

co mam z nimi zrobić.

 

a ty mi odpowiesz-

schowaj do plecaka.

 

Wojciech Brzoska (ur. 1978 r.) – poeta, autor książek poetyckich: Blisko coraz dalej (2000), Niebo nad Sosnowcem (2001), Wiersze podejrzane (2003), Sacro casco (2006), Przez judasza (2008), Drugi koniec wszystkiego (2010). Publikował m.in. w „Lampie”, „Przekroju”, „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Czasie Kultury”. „Odrze”, „Dwutygodniku”, „Kresach”, „Sodobnost” (Słowenia), „Zeichen & Wunder” (Niemcy), „Cordite Poetry Review” (Australia) oraz w licznych antologiach w kraju i za granicą. Jego wiersze tłumaczone były na: angielski, niemiecki, czeski, słowacki, słoweński, serbski i hiszpański