Noblistka i jej sekretarz

Książka Michała Rusinka „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej [Znak] (o której już wspominaliśmy) 27 stycznia w księgarniach.

Tak Rusinek wspomina w niej początki znajomości z Noblistką: „Kiedy przyszedłem po raz pierwszy do Szymborskiej, do ma­leńkiego zadymionego mieszkania przy Chocimskiej 19, otworzyła mi Teresa Walas. Szymborska kończyła właśnie udzielać wywiadu amerykańskiemu poecie Edwardowi Hirschowi. Po chwili wyszła z pokoju, z lekkim obłędem w oku, trzymając w palcach papie­ros z długim słupkiem popiołu. Nie bardzo wiedziała, co ma zrobić najpierw: przywitać się, znaleźć popielniczkę, odebrać uporczywie dzwoniący telefon, pożegnać się z Hirschem. Wreszcie udało jej się zapanować nad rzeczywistością; tylko telefon nadal dzwonił. Zo­staliśmy we trójkę, z Teresą. Wyjaśniła nam, że gniazdko telefonicz­ne jest za regałem i nie ma jak wyjąć z niego wtyczki. Numer był wprawdzie zastrzeżony, ale wszyscy go znali; telefon dzwonił po­dobno nawet w nocy, bo niektórzy sądzili, że jest numerem faksu w jakimś biurze czy sekretariacie. Wówczas uprzejmie poprosiłem o nożyczki. Przeciąłem kabel. Telefon przestał dzwonić. Szymbor­ska wykrzyknęła: „Genialne!”. I tak zostałem przyjęty do pracy.

Kilka miesięcy później jakiś dziennikarz przyszedł na Chocimską zrobić wywiad i nie mógł uwierzyć, że tak mieszka noblistka. Był przekonany, że naprawdę mieszka w jakiejś willi, a to tylko takie pied-á-terre służące do spotkań z dziennikarzami, mające ich zniechęcić do nadmiernego zasiadywania się.

Na przecięciu kabla się nie skończyło. Nabyłem zaraz automa­tyczną sekretarkę i zainstalowałem ją na miejscu telefonu. Natomiast w biurze Krakowskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, przy Kanoniczej, zainstalowałem faks. Biuro to stało się swego ro­dzaju biurem listów, poste restante: miejscem, gdzie kierowana była ofi­cjalna korespondencja do Szymborskiej. Na jej domowej sekretarce automatycznej nagrałem dość groźnym i oficjalnym tonem komu­nikat: „Tu numer taki a taki. Po usłyszeniu sygnału proszę zostawić wiadomość lub wysłać faks pod numer…” i tu podawałem numer SPP. W ciągu tych piętnastu lat komunikat zmienił się trzykrotnie: po przeprowadzce, kiedy zmienił się i numer telefonu; kiedy faksy wyszły z mody i wreszcie gdy znudziło jej się nagranie. W drugim komunikacie pojawiła się też lekko zniechęcająca fraza: „proszę zo­stawić wiadomość i – jeśli to konieczne – wolno i wyraźnie numer te­lefonu”. Trzeci komunikat był żartem, gdy poprzedni już ją znudził, a może zaczął irytować. Dopowiadałem w nim: „… i skontaktować się z lekarzem lub farmaceutą”. Był krótko, bo niektórzy znajomi pani Wisławy dzwonili zaniepokojeni stanem jej zdrowia”. (za: Instytut Książki)

Portal booklips napisał o książce: „Wisława Szymborska uwielbia anegdoty i jest bohaterką wielu z nich: ośmiela się w obecności Króla Szwecji zapalić papierosa; spotkanemu przypadkowo w hotelu Umberto Eco pada w ramiona; na włoskim targu szuka parmezanu granulowanego, czym przyprawia sprzedawców o palpitacje serca. Michał Rusinek opisuje codzienność i sytuacje nadzwyczajne. Wystawne przyjęcia, kolacje wśród przyjaciół i codzienne zakupy, wyprawy dalekie i bliskie, słynne „loteryjki” i formalne spotkania. Pokazuje nieoficjalną, mniej znaną twarz noblistki. Opowiada jak przepisywał wiersze, odpisywał na listy, pomagał w przeprowadzkach i zakupach, towarzyszył w podróżach, także tej ostatniej”.

Michał Rusinek urodził się w 1972 roku w Krakowie i nadal tam mieszka – z rodziną. Był sekretarzem Wisławy Szymborskiej, teraz prowadzi Jej fundację. Pracuje na Wydziale Polonistyki UJ, gdzie wykłada teorię literatury i retorykę. Bywa tłumaczem z języka angielskiego, zdarza mu się pisywać książki dla dzieci i dorosłych oraz układać wierszyki czy teksty piosenek. Pisuje felietony o książkach i języku.