Mikołajewski o Julii Hartwig

Jarosław Mikołajewski w Gazecie Wyborczej o najnowszym tomiku Julii Hartwig „Spojrzenie” (a5). 

„Julia Hartwig wydaje nowy tomik – w 95. rocznicę urodzin i 60. debiutu książkowego. Trzydzieści jeden wierszy, które się na niego składają, to w większości świadectwa zatopienia w sobie – w myślach, medytacjach, pragnieniach. Wyniesione dla nas z tego zatopienia słowa prawie milczące. Wezwanie do opiekuna – „strażnika nocy”, o którego próżno, lecz też zbytecznie pytać, kim jest. Poetka zostawia nas w najszczęśliwszym dla czytelnika momencie, który nie ma końca. W chwili, kiedy słowo weszło w nas, lecz się nie dopowiedziało. Będzie się wyzwalało razem z naszym życiem. Z naszym zasypianiem.

Poezja „Spojrzenia” to poezja głosów, które tajemniczą mądrością wtrącają się w kontrolowane myślenie. Poezja przebaczenia życiu i wdzięczności za życie. Zmysłu wyższej sprawiedliwości, gdzie pogodzone jest wszystko, co niby sprzeczne. A zatem – poezja przeciwstawieństw i paradoksów. Przymiarek do jakiegoś przyszłego miejsca i stanu – prób, by

„wyćwiczyć ten szczególny krok

i posłyszeć bodaj kilka taktów

Symfonii Nieznanego Świata”.

Rzadkich, wciąż żywych obrazów. Ponownych zaistnień – dawno poznanego Billa i jego rodziny, o których

„nic mi nie wiadomo

ale przecież są

bo byli”.

Jej wiersze nigdy nie były tak niedopowiedziane, otwarte, znikliwe. Nawet tam, gdzie – rzadko – pojawia się w nich twarda konstatacja, jak „nikt nie kocha dosyć”, nie wiemy, kto to mówi, kogo kochać powinniśmy byli, kogo powinniśmy teraz. Nie wiemy, kto miał szansę na tę naszą miłość. Kto na nią zasłużył, kto niezasłużenie mógł dostać.

„Broń się serce strwożone

gdy czas na pamięć

rzuca uroki

zamawia ją wiatrem

zamawia ją szeptem””

Julia Hartwig urodziła się 1921 w Lublinie, poetka, eseistka, tłumaczka, autorka książek dla dzieci. Autorka wielu tomów wierszy, które zajmują ważne miejsce w krajobrazie polskiej współczesnej literatury. Nie poddająca się jednoznacznym zaszeregowaniom, zajmuje miejsce osobne, nie ulegając twórczym modom i snobizmom. Jednym z wyznaczników jej poezji jest niechęć do przyjęcia całościowej wizji świata, jednej tonacji emocjonalnej. W swych subtelnych, wyrafinowanych (choć jednocześnie zawsze dążących do bycia zrozumiałymi dla czytelnika) utworach niejednokrotnie łączy przeciwieństwa. Powadze przeciwstawia ironię, rozpaczy – ekstatyczną radość istnienia. Wiersze rozwijające oniryczne, pełne obrazów wizje sąsiadują z umiejętnym przywołaniem konkretu czy na poły mistycznym rozbłyskiem, ukazującym wewnętrzną strukturę widzialnej rzeczywistości. Kryje się za tym intelektualna dojrzałość, wiedza o tym, iż bogactwa danego nam świata, w jego jasnych i ciemnych obszarach, nie sposób sprowadzić do jednej formuły, osądu, programu. Posługuje się zazwyczaj formą dopracowaną i „uspokojoną”, unikającą chaosu i przypadkowości. Jest jednym z nielicznych polskich poetów mistrzowsko posługujących się prozą poetycką, poeme en prose. Na ten fakt miał zapewne wpływ jej wieloletni związek z literaturą francuską. Hartwig tłumaczyła m.in. utwory Apollinaire’a, Rimbauda, Maxa Jacoba, Cendrarsa i Supervielle’a, opublikowała monografie Apollinaire’a i Gerarda de Nerval. Jest też autorką przekładów z języka angielskiego, zwieńczonych w 1992 roku obszerną antologią …opiewam nowoczesnego człowieka. Antologia poezji amerykańskiej, przygotowaną wraz z nieżyjącym już Arturem Międzyrzeckim, poetą, prywatnie mężem Julii Hartwig. Wielokrotnie przebywała na stypendiach we Francji i Stanach Zjednoczonych, otrzymała liczne nagrody, m.in. Fundacji A. Jurzykowskiego, Thornton Wilder Prize przyznawaną przez Translation Center at Columbia University, austriacką nagrodę poetycką im. Georga Trakla, corocznie znajduje się w gronie nominowanych do nagordy NIKE. Jest laureatką Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za rok 2014. Mieszka w Warszawie.

„Sprzeczność jest moim żywiołem, prawem, o które wojuję.”

– Julia Hartwig

.