Nowy tomik Piotra Gajdy

Nakładem Domu Literatury ukazała się piąta książka poetycka Piotra Gajdy. Polecamy.

Tomik „Śruba Archimedesa” opublikowano w serii „Białe kruki, czarne owce”, która zgodnie ze swoim profilem wydawniczym ma na celu prezentację wartościowej literatury – utworów odważnych, nowatorskich, kontestujących zastany porządek rzeczy oparty na wartościach merkantylnych. Łódzki Dom Literatury w ramach wspomnianej serii publikuje utwory pisarzy stroniących od literackiego mainstreamu – czy to z wyboru, czy z powodu, że ogólnodostępne media preferują krótkie komunikaty na temat literatury łatwej, lekkiej i przyjemnej. Część spośród trzydziestu sześciu wierszy zawartych w trzech częściach nowej książki, była wcześniej publikowana na łamach ogólnopolskiej prasy literackiej, m.in. w „Helikopterze”, „Fabulariach”, „Pressjach”, „Arteriach”, „Migotaniach” i „Odrze”. W tym roku wiersze Gajdy ukazały się ponadto w antologii poezji współczesnej „Przewodnik po zaminowanym terenie” wydanej w serii wydawniczej Wrocław 2016 – Europejska Stolica Kultury. Rekomendacje do książki napisali znani polscy poeci – Marek K. E. Baczewski i Edward Pasewicz. Wiersze ze „Śruby Archimedesa” miały swoją prapremierę podczas Mikołowskiego Maja Poetyckiego, natomiast łódzka prezentacja odbędzie się 2 czerwca w Domu Literatury w Łodzi.

Tom poprzedzający najnowszą książkę tomaszowskiego poety (mowa o „Golemie”) na łamach gazety literackiej „Migotania” anonsował Grzegorz Kociuba: Autor (…) zaczynał od wierszy, które zdawały się sprawdzać, badać własne możliwości imaginacyjne i artykulacyjne. Te wiersze, operujące zaskakującymi asocjacjami, szybkimi przekserowaniami znaczeń, nieprzewidywalna metafora i nieobliczalną frazą, zbliżały się do języka hermetycznego, który – tak przynajmniej odczytuje zamysł poety – stanowił przeciwieństwo banalnego, trywialnego, zużytego znaczeniowo języka codziennej komunikacji, ale też społecznego dyskursu. Poeta próbował w ten sposób ocalać podmiotowość widzenia i wypowiadania swej rzeczywistości. Poczynając od „Demoludów” wkracza do poezji Piotra Gajdy świat w jego konkretnych przejawach. Wiersze stają się coraz bardziej z a a n g a ż o w a n e w nasze tu i teraz, nic więc dziwnego, że mają wiele z protestu, diagnozy, demaskacji, oburzenia. Nie tracąc nic ze swej poetyckiej świeżości, gdyż Gajda umiejętnie łączy ze sobą różne tonacje, estetyki, dykcje, zyskują na poznawczej wiarygodności i etycznej wyrazistości, bowiem sytuują siebie bliżej konkretnego życia, stając się nierzadko gwałtowną reakcją na dotkliwe przypadłości nas samych i świata jaki codziennie pitrasimy.
Wiersz z tomu „Śruba Archimedesa”:

Filary stworzenia

Nie pytaj, co igrzyska zrobiły dla ciebie, spytaj, co ty poświęciłeś
dla igrzysk? Cierpliwość autystycznego startera, który bije w tobie
na miarę drugiego serca? Jesteś Wielkim Inhalatorem, zdyszanym

już po pierwszym falstarcie, liczącym na to, że sama tylko adrenalina
dostarczy do pęcherzyków płucnych stężony roztwór substratu.

Brałeś udział w wyścigu, który był zaledwie substytutem pionowego
startu. To tak, jakby z wielkiego picu ostał się rozkrok, zaniechany kic,
przyjmujący symboliczną postać zajęczej wargi u niegdyś mocnego

w gębie mędrca, trzymającego jeden palec na ustach, a drugi na spuście.
Dalej już tylko feeria i furia. Ognie świętego Elma podłączone

prowizorycznie pod atomowe zasilanie. Mgławicowe olimpiady
na otwarcie nowego świata. Błogosławiona palma pierwszeństwa,
dzierżona przez głupców pierwszego planu. Za nimi milczący słup

tłumu, który posiada w sobie tyle żaru, co dogasający papieros.
Wykruszeni ekstra mocni, chmura heterogennego aerozolu

w nozdrzach donatorów słów wielkich jak raz dana obietnica,
a jednocześnie bezdźwięcznych niczym banknot spadający
na ziemię niczyją. W zasadzie są jak puste miejsca po gwiazdach,

Filary Stworzenia sprowadzone na ten padół metodą spalonych
podeszew. Narodzeni z kłębów gryzącego dymu, żeby obrócić się

w sadzę. Smugi na soczewce kontaktowej, którą nieodgadniony
obserwator bierze na palec wskazujący prawej ręki, lewą
przytrzymuje powiekę i patrzy do góry, wkłada soczewkę

i spuszcza wzrok na dół. A tam oni, nic nieznaczące kropki nad i.
I stanie się światłość? Drogę ku zbawieniu wskaże im Archanioł

Alfa Benzopiren?

Piotr Gajda (ur. 1966) — poeta, autor książek poetyckich Hostel (Łódź 2008), Zwłoka (Łódź 2010), Demoludy (Mikołów 2013), Golem (Mikołów 2014) oraz Śruba Archimedesa (Łódź 2016). Stały współpracownik Kwartalnika Literacko-Artystycznego „Arterie”. Współpracuje również z Gazetą Literacką „Migotania”. Wiersze publikował m.in. w „44”, „Tyglu Kultury”, „Opcjach”, „Toposie”, „Frazie”, „Red-zie”, „Gazecie Wyborczej”, „Odrze”, „Cegle” „Ricie Baum”, „Arteriach”, „Czasie Kultury”, „Dzienniku Łódzkim”, „Fabulariach”, „Pressjach”, „Migotaniach”, w pismach internetowych „Inter”, „Helikopter”, art.-zinie „BregArt”, w antologii łódzkich debiutantów „Na grani” (Łódź 2008) oraz w antologiach: „Pociąg do poezji. Intercity” (Kutno 2011), „Węzły, sukienki, żagle. Nowa poezja, ojczyzna i dziewczyna” (Kutno 2013), „Przewodnik po zaminowanym terenie” (Wrocław 2016).