Kornhauser: pisanie poezji mnie tak średnio kręci

W dzisiejszej Gazecie Wyborczej znakomity wywiad z Jakubem Kornhauserem, który przeprowadziła Violetta Szostak.

Jakub Kornhauser (ur. w 1984 r.) – literaturoznawca, tłumacz, poeta. Pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członek redakcji „Literatury na Świecie”. Wydal książki Całkowita rewolucja. Status przedmiotów w poezji europejskiego surrealizmu (2015) oraz Głuchy brudnopis. Antologia manifestów awangard Europy Środkowej (2014). Autor dwóch tomów poezji: Niebezpieczny paragraf (2007) i Niejasne istnienia (2009). Jego teksty tłumaczono na kilka języków. Mieszka w Krakowie.

W wydawnictwie WBPiCAK ukazał się zbiór próz poetyckich Jakuba Kornhausera – „Drożdżownia”, nominowany teraz do nagrody im. Szymborskiej (w najbliższą sobotę ogłoszenie zwycięzcy).

Oto fragmenty rozmowy z GW:

Jakub Kornhauser mówił: „(…) Pisanie poezji mnie tak średnio kręci.

Jak to? Właśnie wydałeś trzeci tom poetycki, „Drożdżownia”, został nominowany do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej.

– Robię to bardzo rzadko. „Drożdżownia” to pierwsza książka poetycka od sześciu lat. Szczerze mówiąc, sądziłem, że wszystko jest pozamiatane i nie będę już pisał.

Ale…

– Czasami nadal tak myślę. Pisanie wierszy to jest czynność, którą bym sytuował gdzieś między rąbaniem drew a wnoszeniem węgla na 30. piętro.

To dlaczego to robisz?

– Mam takie wytłumaczenie: zaczynam pisać, kiedy mam trochę więcej czasu i mogę poczytać współczesną poezję. Czytam i dochodzę do wniosku, że 90 proc. twórczości średnio mi się podoba i że muszę napisać coś swojego, co wreszcie będzie ciekawe. Piszę to swoje i widzę, że jest jeszcze gorsze niż tamto, i mam dość. Muszę zamilknąć na kilka lat.

Słyszałam, jak czytałeś wiersze na spotkaniu autorskim – zaskakująco, trochę jakbyś chciał odwrócić uwagę od tego, co napisałeś.

– Jakoś nie potrafię się wczuć w rolę poety. Ja w ogóle mam problem z poezją, szczerze mówiąc. Nigdy nie lubiłem tej tradycyjnej, stroficznej. Jestem wobec niej podejrzliwy. Wydaje mi się czymś nie do końca uzasadnionym ten specyficzny podział na wersy.

Sam robię coś pomiędzy prozą a poezją, interesują mnie formy wymieszane, o niejasnym statusie. Widzisz, dostałem nominację do nagrody za najlepszy tom poezji, a tymczasem, jak sprawdzałem w bibliotekach, „Drożdżownia” funkcjonuje w kategorii „proza”. Mnie się to podoba bardzo.

Czyli mówisz, że ty, syn poety Juliana Kornhausera, nie rozumiesz, o co chodzi z tym podziałem na wersy?

– Nie, że nie rozumiem, tylko że jestem podejrzliwy.

To, co ojciec robi całe życie, wydaje ci się podejrzane?

– W pewnym sensie tak. Jeśli chodzi o tatę, to zawsze najbardziej lubiłem jego pierwszy tom”.