Różewicz jeszcze raz

Piotr Kępiński o książce Tadeusza Różewicza „Wiersze i poematy z Twórczości 1946-2005” (Warstwy). 

Tadeusz Różewicz w zasadzie sam ten wybór wierszy ułożył, od lat  czterdziestych już przesyłając do redakcji „Twórczości” swoje teksty, samemu decydując jakie fragmenty z przygotowywanych książek wysunąć na pierwszy plan a jakie z lekka wycofać.

Oczywiście, nie wiemy, czy redakcja dokonywała wyborów z większej puli wierszy, które otrzymywała (w archiwach miesięcznika nie zachowały się najwcześniejsze listy od poety) czy młodemu jeszcze autorowi publikowała wszystko (bo jak mniemam w latach późniejszych to już tak), niemniej jednak to co znajdowało wyraz w czasopiśmie bywa najwyższej próby, za co również szacunek dla zmieniającej się na przestrzeni dekad redakcji pisma.

Wszystkim tym, którzy dzisiaj wątpią w fenomen tego periodyku (marudząc, że za mało w nim życia, że nudny etc.) trzeba przypomnieć, że to tutaj ukazywały się najsłynniejsze wiersze i poematy Czesława Miłosza – w pierwszym numerze redakcja opublikowała „Campo di Fiori”. Tutaj pracował i publikował Jarosław Iwaszkiewicz. Wśród ważniejszych autorów (i redaktorów) wymienić trzeba Juliana Stryjkowskiego, Andrzeja Kijowskiego, Henryka Berezę, Artura Międzyrzeckiego, Zdzisława Najdera, Wojciecha Karpińskiego, Annę Kamieńską czy Jerzego Lisowskiego.

Janusz Drzewucki, redaktor tomu „Wiersze i poematy z Twórczości 1946-2005” (a także redaktor „Twórczości”) wpadł na pomysł znakomity, by wszystkie dzieła poetyckie Różewicza publikowane w miesięczniku zebrać w jednym tomie. Idea genialna. Wykonanie również. Dawno nie miałem w rękach książki tak fantastycznie wydanej i opracowanej. Wiersze Różewicza wydrukowano na czerwono-różanym podkładzie a kolor ów – bardzo intensywny, w przypadku prezentacji wierszy z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, zaczyna później z lekka matowieć, by w przypadku publikacji ostatniego tekstu przysłanego do „Twórczości” sięgnąć bieli.

Różewicz był autorem, który z miesięcznikiem współpracował najdłużej. Przesyłał do redakcji, naturalnie, nie tylko wiersze ale także swoją prozę. To w „Twórczości” ukazała się po raz pierwszy jego mikropowieść „Śmierć w starych dekoracjach” a także fragmenty, które później weszły w skład książki „Matka odchodzi” za którą poeta w roku 2000 otrzymał Nagrodę Nike.

Jak pisze Drzewucki w listach do Jerzego Lisowskiego (redaktora naczelnego pisma) Różewicz informował, że współpracuje z „Twórczością” od roku 1948. Artystę zawiodła jednak pamięć. Okazało się bowiem, że po raz pierwszy jego – znakomite zresztą wiersze, ukazały się już w roku 1946. Podwójny lipcowo-sierpniowy numer zawierał m.in. „Lament”, a w zestawie znalazła się także słynna „Róża”, otwierająca „Niepokój”, tom Różewicza, który ukazał się w roku 1947 w krakowskim wydawnictwie „Przełom”.

Od tego czasu autor „Równiny” publikował w „Twórczości” regularnie, raz a nawet dwa razy w roku, łamiąc przy tym niepisaną zasadę – jak wyjaśnia Drzewucki, która głosiła, że „na tzw. szerokiej szpalcie pisarz może pojawić się w miesięczniku raz do roku”. Tak było zarówno za redaktorskiej kadencji Kazimierza Wyki, Adama Ważyka, Jarosława Iwaszkiewicza jak i Jerzego Lisowskiego.

Ostatnim wierszem Różewicza, który ukazał się w miesięczniku był poemat „Jeden z ojców kościoła poezji” – ogłoszony w 2005 roku (rok po śmierci Lisowskiego). Od czasu „debiutu” poety w piśmie minęło wtedy 59 lat. Różewicz zmarł w roku 2014.

Prawie nad wszystkimi wierszami publikowanymi w „Twórczości” Różewicz później jeszcze pracował, o czym świadczą zmiany, które można dostrzec w ich „wersjach” książkowych. Nie są to różnice fundamentalne, niemniej jednak autor „Białego małżeństwa” rezygnował z przypisów, które umieszczał w publikacjach w czasopiśmie, bywało, że „kasował” dedykacje, niekiedy wykreślał wersy, czasami dopisywał zakończenia. Listę tych różnic zamieścił Janusz Drzewucki w nocie edytorskiej zamykającej książkę.

Jedna z najciekawszych zmian dotyczy wiersza „Wszystkie obrazy kazałem”, który ukazał się w piśmie w roku 1979 a który to tekst podzielił Różewicz na dwa utwory: pierwszy zatytułował „Bez skrzydeł”, drugi zaś „Obraz wnętrza”. Oba teksty znalazły się w trzecim tomie Poezji wydanym dopiero w roku 2006.

Czytając dzisiaj ów pierwodruk dostrzegamy tę cienką granicę rozbijającą „Wszystkie obrazy kazałem” na dwie autonomiczne wizje. I przyznajemy Różewiczowi rację. Ten tekst ma jeden temat ale rządzą nim dwie narracje: zaczyna się w pierwszej osobie po czym łagodnie „spływa” do narracji drugoosobowej. Obie formy bardzo do siebie pasują, niemniej jednak  pełniej wybrzmiewają, kiedy przeczytać je osobno. Wtedy można wyraźniej usłyszeć też to co tak charakterystyczne dla Różewicza a o czym często zapominamy – niedokonanie. Prawie każdy wiersz poety jest właśnie „niedokonany”.

A czytanie jego wierszy winno być „nieskończone”. O czym przekonuje nas lektura tej książki.