O Górach Parnasu Czesława Miłosza

Przedziwna to książka. Jej autor, wybitny poeta z góry zakładał jej klęskę. Pisał powieść nie wierząc w powieść. Obiecywał, że jej nie skończy i słowa dotrzymał. O Górach Parnasu Czesława Miłosza – pisze Piotr Kępiński.

Miłosz zaczął pisać Góry Parnasu pod koniec lat sześćdziesiątych. Miał to być „kolejny rozdział „wielkiej realistycznej powieści”, którą laureat Nagrody Nobla pisał przez całe życie”. Jednak ze wstępu do tego nieukończonego projektu dowiedzieć się można, że powieść w tradycyjnym rozumieniu tego słowa Miłosza w ogóle nie interesowała. Skoro narracja została wyczerpana, a sposoby przedstawień zostały zbanalizowane, należałoby znaleźć inne środki wyrazów, żeby wypowiedzieć epokę w której się żyje.

Nie bez powodu, Miłosz we wstępie do Gór… przywołuje Stanisława Lema i jego Solaris, którą to książkę uważa za dzieło sięgające wyżyn mistrzostwa. Oto w powieści gatunkowej Lemowi udało się osiągnąć więcej aniżeli kontynuatorom powieści nowoczesnej, mainstreamowej, chciałoby się powiedzieć.

Zatem, żeby dzisiaj opowiadać, zdaje się mówić Miłosz trzeba sięgać do różnych gatunków, łączyć, eksperymentować, po to żeby uzyskać taki efekt, jaki osiągali dawniej wielcy opowiadacze. Nie sposób dalej eksploatować tego co, zostało już odarte ze znaczeń.

Mam jednak nieodparte wrażenie,  że Miłosz z lekka pozazdrościł Lemowi i wpadł na pomysł, żeby jego pomysł skontaminować z Orwellem, Huxleyem i samym sobą, uzyskując w ten sposób nowy gatunek literacki w który mógłby wpisać wszystkie niewypowiedziane niepokoje współczesnego świata, który pod koniec XXI wieku według Miłosza będzie cierpiał na nadmiar czasu.

Trzy zaledwie fragmenty książki, która nie została nigdzie za życia noblisty opublikowana (Jerzy Giedroyć wprost napisał Miłoszowi w jednym z listów,  że mu się Góry Parnasu, po prostu nie podobają), czyta się znakomicie. Bo chociaż, jak słusznie zauważyła w znakomitym posłowiu Agnieszka Kosińska, nie dorównują one innym dziełom Miłosza, to zaciekawia w nich język, pomysł a także didaskalia dotyczące powieści, pisania powieści a także roli powieści we współczesnej literaturze.

Nie wiem, czy Góry Parnasu można nazwać literaturą science-fiction,  wydaje się, że to bardziej powieść współczesna wykorzystująca pewne elementy s-f.

Bo przecież nawet w takiej formie Miłosz nie byłby Miłoszem, gdyby nie przywołał wątków autobiograficznych, tak łatwych do rozszyfrowania. Serwuje nam zatem powieść, która unieruchamia stary, odchodzący świat w momencie nadejścia tego nowego. Widzimy jeszcze kontury starego porządku, dostrzegamy jego niekonsekwencje a już przed naszymi oczyma rysuje się nowy lepszy ład.

Góry Parnasu to w zasadzie poemat, pars pro toto panoramy, która – jak się powiedziało na wstępie, nie ma szansy na realizację. Niemniej próby wyobraźniowe zawsze warto podejmować, albowiem czasami owe próby są cenniejsze niż wielkie sprawozdania i próby panoram napisane, które po latach niestrawne.