Terror Majzla

O „Terrorze” (WBPiCAK) Bartłomieja Majzla.

Piotr Kępiński: Bartłomiej Majzel, niezwykle ciekawy poeta (ale także krytyk muzyczny) ze Śląska, który przed wieloma laty współtworzył słynną grupę „Na dziko” (m.in. wspólnie z Maciejem Meleckim i Krzysztofem Siwczykiem) a z którą do dzisiaj występuje chociażby z okazji corocznych spotkań organizowanych w ramach festiwalu Ars Cameralis co jakiś czas zaskakuje niezwykłymi skojarzeniami lingwistyczno-surrealnymi spiętymi z wielopiętrowymi przestrzeniami, w których ekstremum spotyka się terrorem, terror z errorem, a error z terrą. Tak jak w doskonałym zbiorze Terror wydanym przez WBPiCAK (jakiś czas temu, rzecz jasna) w którym za pomocą gier słownych tłumaczy to co grą nie jest, za pomocą krajobrazów i ludzi tłumaczy słowa, które mogą mieć różne znaczenie i mogą być one zabawą chociaż z reguły nie są. Jeden z lepszych tomików poetyckich ostatnich lat. Bez wątpienia.

Karol Maliszewski: „Oczywiście, że najmocniej bije po oczach tytuł terror. Mocne słowo i modne. Ale Bartłomiej Majzel zupełnie nie o tym, polityka go raczej nie obchodzi, a jeżeli już, to polityka złego snu, a jeszcze lepiej polityka obłędu, utraty, przemijania. I dochodzi się do wniosku, że w ramach tego magicznego (niepolitycznego) świata słowa mówią coś obok słów i prześwietlają się nawzajem ostro, podejrzliwie, więc taki „terror” jawi się w pierwszej chwili jako męska strona słowa „terra”, będąc matki Ziemi koniecznym rewersem, jakąś męską częścią gliny, gleby, podłoża. Jeżeli usuniemy mu literkę, da się rozumieć jeszcze inaczej, jako błąd („error”). I przypomina się (może niepotrzebnie) analogiczny, prawie tautologiczny, rym, choć ze skradzioną literką czołową: „devil”–„evil””.

Majzel w rozmowie z Urszulą Honek (Literacka Polska): Przestrzeń to jedno z najbardziej kluczowych dla mnie słów. Coś, co mnie definiuje od dawna. Odsyła w stronę uspokojenia. Pewnie dlatego najlepiej czuję się w drodze, tam gdzie przestrzeń jest niemal nieograniczona. Na pustyni, w lasach lub na stepie. Bo, widzisz, jestem samotnikiem, który najpełniej istnieje w oderwaniu od szerszego kontekstu. Podobne jest w literaturze. Wierzę w taką literaturę, w której jest sporo oddechu, ruchu, pędu słów. Powiedziałaś, że mój język pędzi w wielu kierunkach. Faktycznie, takie języki sobie wymyślam, które są rozbrykane, biegnące przed siebie. Wyznaczające jakieś nienazwane jeszcze mapy i obszary. Kiedy jesteś na środku pustyni – możesz pójść dokądkolwiek. Liczba dróg jest nieograniczona, bo drogę wytyczasz sama. A każda z nich jest ryzykowana. Dlatego zawsze chciałem umieścić na środku pustyni wiersz… Niech walczy o przetrwanie, jak ten bartek. Niech sprawdzi się w ekstremalnych warunkach. I niechaj nikt go nie szuka. Tajemnica polega na tym, aby nadać słowom odpowiednią siłę, aby odszukać napięcia i naprężenia pomiędzy nimi, nadać im odpowiednią dynamikę, aby zderzone ze sobą, stawały się zachłannie, aby tuliły, tupały, śpiewały samotną pieśń. Pytałaś o bezwzględność niszczenia… Poezja jest bezwzględna. Jednak nie sądzę, aby chodziło mi o wymazywanie czy unieważnianie jakichkolwiek stworzonych przez siebie konstrukcji. Raczej o pozostawianie ich daleko za sobą. Bo w chwili ich ukończenia wypycham je na zewnątrz swojego świata i idę dalej.

Bartłomiej Majzel (ur. 1974 r.) – poeta, podróżnik, przez krytykę literacką zaliczany do nurtu „ośmielonej wyobraźni”. W 2002 r. nominowany do Paszportu „Polityki”. Najmłodszy laureat Nagrody Literackiej Czterech Kolumn (2003). Tłumaczony na język angielski. Opublikował tomy poetyckie: Zabraknie nam krwi (1992), Robaczywość (1997), Bieg Zjazdowy (2001), Biała Afryka (2006), Doba hotelowa (2009). Mieszka w Katowicach.