Maszyna do robienia piekła

Maszyna do robienia piekła (Wybór wierszy) Pavla Řezníčka w tłumaczeniu Jana Fabera i Franciszka Nastluczyka w Instytucie Mikołowskim. Przedmowę do książki napisał Jan Faber.

Franciszek Nastulczyk: Według Řezníčka – poeta obserwuje rzeczywistość jako theatrum mundi, które codziennie prezentuje swoją absurdalność, obłudę, bezkarność. Řezníček – anarchista, czeski król Ubu – najmocniej odczuwa właśnie ową absurdalność, ale także samą potrzebę absurdalności – tak jakby świat istniał tylko dla prowokacji, a poeta był tu po to, by właśnie ją uskuteczniać, ponieważ inaczej nie można obronić się przed jego bezsensownością. Wynikiem tego dążenia jest precyzyjnie atakująca poezja, symboliczny stan permanentnej opozycji, który autor przekłuwa czarnym, ironicznym, antyklerykalnym, erotycznym i społecznym humorem. A więc dokładniej: świat Řezníčka jest niekończąca się groteską. Poetyckie cykle Pavla Řezníčka rozwijają poetykę surrealizmu i post surrealizmu w kierunku jego groteskowej ekspozycji, a także w stronę estetyki patafizycznej – jako optymalnej możliwości kreatywnego ucieleśnienia paralelności światów: zewnętrznego i wewnętrznego, czemu odpowiadają takie tomy poety jak: Kráter Resnik a jiné básně, (Krater Resnik i inne wiersze), wybory poezji autora od początku 60. lat – Tabákové vejce, (Tytoniowe jajko) i Plovací sval, (Mięsień do pływania). Teksty te to swego rodzaju fragmenty nieskończonego poetyckiego pasma asocjacji i obrazów-sygnałów, przy czym stałe podkreślanie dziwaczności i niekonwencjonalności metaforycznych połączeń, zmierza w poezji Řezníčka ku nieustannej polemice z poetyką tradycyjnej obrazowości. Także w poezji Řezníčka z przełomu tysiąclecia dominuje silny imaginacyjny nurt niejednorodnych wyobrażeń, ironia, sarkazm, przesada i mistyfikacyjna zabawa z urywkami losów postaci historycznych.

Pavel Řezníček, Poeta, prozaik, tłumacz z języka francuskiego oraz publicysta literacki Pavel Řezníček (1942) jest człowiekiem paradoksów – nie tylko w poezji, Jego życie i wspomnienia są związane z Brnem, chociaż od początku 70. lat mieszka w Pradze. Jego wiersze są czysto surrealistyczne, lecz on, outsider z wyboru, stoi poza rdzeniem tutejszego surrealizmu, czyli grupą surrealistyczną. Literackie początki Řezníčka związane są z brneńską grupą literacką Vateň. Pierwsze wiersze opublikował w roku 1967 w pismach Sešity pro mladou literaturu i Divoké víno. W latach normalizacji (1970-1989) publikował tylko w drugim obiegu i za granicą – obecnie ma na swoim koncie około 20 wydanych książek.

Wiersze z tomu:

Mam dwie nogi serce i rozum

Murzyn mojej nogi podaje mi różę
(zakwitła pomiędzy palcami pięcioma
wyszczerzonymi jak zęby
lub prognoza meteorologiczna
ma wyraz twarzy w stylu szafarza)

Para koni pług i oracz
pracują mi na palcach

Ten najstarszy instaluje tam po pracy szopę
Wkrótce buchnie dymem
A kiedy swąd usiądzie mi na kolanach
zawalą mi się nogi jak stary kominek

Powinienem je częściej myć
ale to już wolę przepić z hugenotami
tę ich noc

Lekcja języków obcych

Moja siostrzyczka znała tylko włoski
Poeta rude szczeciniaste prosię
pędzi ulicą
Ruch wielkiego miasta macza kominy w twoim gardle
jak pędzel w tuszu
Moja siostrzyczka zna tylko włoski
Po prebendzie żebranie huk drewnianych skrzydeł
Umiał powiedzieć: Ko-ko ten kormoran
Podłoga jak naostrzone jezioro
Szabla w oknie napomina lustro
Dwaj starcy za nenufar ze smalcu
obmacują drewno skrzydeł ptaka Ko-ko
Inwalidzkie niebo pejzaż z drewnianą nogą
Moja siostrzyczka będzie znała tylko włoski
Od budy w polu aż do elektryczności
musiał wciąż pompować
Możecie mnie owszem przeklinać po włosku
Drewniane deski ptasich skrzydeł ściemniają wodę nieba
Twarz cała z ziemi i igliwia i spódnicy
i twoja nieobecność
Zawsze mile widziana
jak niektóre pokoje
kościoła
gdzie można się przespać na otomanie nawet podczas najbardziej ulewnej mszy
Umiał powiedzieć: Siostrzyczka ten ptak Ko-ko
Umiał powiedzieć: Ptak ten kormoran

Łacina w kominku płomień nazywa drugi płomień pasem napędowym
wałem korbowym maszyny kormoranem oznaczanym jako ogień
Kabury i szable
Zapadnięte żebra rewolweru gruźlica pocisku
Incest muszki i kurka
i nieskończone rżenie dwu twoich ud ocierających się pod spódnicą
jak dwie książeczki oszczędnościowe
jak nafta o płonące jezioro
jak zapałka zapalona o twoje wargi

Kormoran z rękawicą bokserską
Poniedziałek w kapturze
Brodawki zamiast świeczek we włoskich kościołach

Musiał wciąż pompować
kiedy chuchał na niebo i polerował go rękawem
żeby się woda nareszcie wgryzła samej sobie w szyję

Tylko kilka zwierząt potrafi gwizdać na palcach ja do nich nie należę

Wszystkie fantomy
mojego burżuazyjnego życia
Sługa rodzinny meble rodzinne wyprawiona skóra z wujka
wisząca nad spreparowanym palcem innego krewnego
Miasta atakują się jedno włazi na drugie
jak podczas kopulacji delfinów
lub szybowania lotni
Neonowa alfa neonowa omega chłoszczą krzaki jak cyrkiel
Kilogram miodu jest lepszy od kilograma piasku
Skrzydlate koło rzuca się lepiej niż stu papieży
pod zamkiem
W ornacie chodziłem nabierać wodę
żeby podkreślić ciemność na niebie
właśnie gdy chcieli cwałować z przyrodą
rozumiejącą po niemiecku
Kupcie sobie wieczorną gazetę
Naprawdę asystowałem przy aresztowaniu papieża
Nie chciał się poddać wciąż wymachiwał parasolką
ale kiedy pogroziliśmy mu piecem
ochoczo oddał sznurówki
Tylko kilka zwierząt potrafi gwizdać na palcach ja do nich nie należę
Chociaż chętnie okorowałbym swoją skorupą niejedno drzewo
Może jestem zwierzęciem które swoim barytonem przewróci las
zanim zniesie jajko
bardziej lubieżne od transoceanicznego parowca
rude jak noga
okrutne jak ożyłkowanie na ręce

Kupcie sobie wieczorną gazetę
Naprawdę asystowałem przy aresztowaniu papieża