Silesius, nominacje: Dominik Bielicki

Nominacja do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius 2017 w kategorii Książka Roku:Dominik Bielicki, Pawilony (Fundacja Na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza).

Wydany nakładem Fundacji im. Tymoteusza Karpowicza tom poetycki Dominika Bielickiego „Pawilony” to zupełnie nowa w polskiej poezji próba budowania świata przedstawionego. Nowy też jest cel „przedstawiania świata”. Wyrasta wprost z niezgody na kierunek zmian w Polsce po roku 1989, ale także z tezy, że historia nie skończyła się 4 czerwca tegoż roku, kiedy to w Polsce upadł komunizm, a Fukuyama napisał swój słynny esej. Gdyby chcieć podsumować tę książkę w jednym zdaniu, można to zrobić przy pomocy stwierdzenia: nie było końca historii i wiemy to przede wszystkim dlatego, że wszyscy byliśmy dziećmi, ale już nimi nie jesteśmy.
„Pawilony” to 43 wiersze. Większość z nich dotyczy jasno określonej sytuacji lub osoby: sprzedawca zapiekanek, kolejka na poczcie, pracownik na papierosie przed biurem, robotnicy drogowi jedzący w przerwie hot dogi, korporacyjny CEO oglądający telewizję kablową, studentka odbierająca w barze naleśniki na wynos. To nie są sytuacje, które trafiały na pierwsze strony gazet, ale dzięki nim lepiej można z dzisiejszej perspektywy rozumieć kierunki zmian, jakie wówczas zachodziły.
Kluczowe przy tworzeniu tego typu panoramy jest uniknięcie efektu rekwizytorium, uczucia u odbiorcy, że wszedł do pokoju przeładowanego bibelotami. Te wiersze nie starają się być desygnatami, są dzianiem się zdarzeń, zastosowano w nich bowiem technikę narratywizacji. Ze względu na linearność języka ten zabieg może być wykonany naturalnie. Nawet słoik ketchupu poddaje się narratywizacji, skoro nie da się go ogarnąć jednym spojrzeniem, ale można go otworzyć, powąchać, nałożyć łyżką na talerz.
Część wierszy z „Pawilonów” dzieje się dziś lub niedawno. Teraźniejszość – płynna, elastyczna, zmieniająca się w coraz bardziej zawrotnym tempie – jest trudno uchwytna. Skoro jednak dostaliśmy narzędzie do wspominania – bez szyderstwa, drwiny, z estymą i troską wobec przedmiotu – pojawia się też narzędzie do postrzegania teraźniejszości tak, jakby już minęła. Mówiąc paradoksalnie: skoro można wspominać przeszłość, można wspominać również teraźniejszość. Niewykluczone, że ze względu na tempo dzisiejszego świata – innego sposobu nie ma. (za: fundacja-karpowicz.org)

Paweł Kaczmarski (artpapier.com): Najpierw pozbądźmy się z drogi oczywistości. „Pawilony”, tom wierszy Dominika Bielickiego wydany niedawno nakładem Fundacji Karpowicza, to modelowy przykład powtórnego debiutu. Bielicki wszedł na scenę poetycką blisko dekadę temu, zbiorem „Gruba tańczy” w 2008. Pierwsza książka została przyjęta przez krytykę dość ciepło, ale bardzo oszczędnie – był to debiut niezły, ale zdecydowanie nieprzebojowy – a że w kolejnych latach nie poszła za nią druga, wielu czytelników zdążyło o Bielickim zapomnieć. I chociaż między „Gruba tańczy” a „Pawilonami” widać wyraźne łączności (podobnego rodzaju skupienie na przedmiotach, podobna przejrzystość i narracyjność, podobne poczucie humoru), to – zgodnie z niepisanymi zasadami krytyki poetyckiej – tak długa przerwa uprawnia autora niejako do ponownego startu, do traktowania jego drugiej książki raczej jako początku czegoś nowego niż przedłużenia istniejącego projektu. Zaś owo „coś nowego” jest w przypadku Bielickiego bardzo ekscytujące, świeże i ciekawe.