Muzyka środka

Przypominamy Muzykę środka Marcina Świetlickiego (a5, 2006). 

Paweł Próchniak: Świetlicki od lat opowiada o doznaniu rzeczywistego świata. Stara się pilnować prawdy życia – niepewnej, niejasnej. Chce bronić jej przed zjawą prawdy – zarozumiałą, pewną swoich racji i praw. Z tego poczucia elementarnej powinności poezji wyrasta „Muzyka środka”. W nim ma swoje źródło przejmująca, zimna czułość, z jaką poeta patrzy na nieostre kontury rzeczy, wsłuchuje się w odgłosy dobiegające z wewnątrz istnienia, zza okna uchylonego w ciemność.

Andrzej Franaszek: Trudno nie zauważyć, iż „Muzyka…” jest tomem rozrachunkowym, że żegnamy się w nim z wieloma cechami dawnej poezji autora „Zimnych krajów”. Nie ma tu już charakterystycznej mieszaniny zadziorności, buńczuczności, zgrywy, błaznującego buntu. Gest sprzeciwu traci swoją siłę. W jednym z kilku zapisów określonych tytułem Jedna linijka przeciwko czytamy: \”I tak już można w nieskończoność, bardzo dziękuję.\” Ten, który kiedyś triumfalnie zaprzeczał, dziś nie ma już na to siły. Spod maski wygląda zmęczona, smutna twarz.