Zagajewski o Rachowskim

Przedmowa Adama Zagajewskiego do książki Utza Rachowskiego „Miss Zuki czyli Ameryka jest całkiem blisko” (Wrocław 2015, Atut). 

Utz Rachowski należy do pokolenia , które znało literaturę nie tylko od strony biurka, czystej kartki papieru, recenzji, nagród, ambicji, zazdrości i pobytów w eleganckich domach “pracy twórczej”, ale i poprzez ryzyko, poprzez wyzwanie rzucone systemowi. Młodzi – wówczas – pisarze i poeci urodzeni w NRD, kraju, którego już nie ma, ryzykowali dużo bardziej niż ich polscy rówieśnicy. Wschodnioniemieckie Stasi (tylko komuś, kto zupełnie nie zna niemieckiego może się to słowo kojarzyć z nazwą ulubionej niegdyś przez uboższą krakowską inteligencję jadłodajni “U Stasi”) było organizacją wszechobecną i okrutną, świadomie lub nieświadomie nawiązującą do osiągnięć Gestapo. 

Przyjaciel Utza Rachowskiego, poeta i prozaik Jürgen Fuchs konflikt z nieistniejącym już państwem przypłacił życiem – umarł na raka i wszystkie poszlaki wskazują na to, że jego choroba była spowodowana naświetlaniem radioaktywnym, jakiemu był poddany w więzieniu Stasi. Utz Rachowski jednak żyje i pisze nadal, ale i on zaznał prześladowań i więzienia. Jednym z dylematów tego pokolenia było pytanie: co robić po upadku tamtego systemu. Pisarze tego pokolenia, nie sami, oczywiście, lecz w solidarnym współdziałaniu ze znacznie potężniejszymi siłami społecznymi, odnieśli zwycięstwo. W literaturze zwycięstwo może jednak łatwo obrócić się w klęskę. Poezja wie, jak się obchodzić z tragedią, z katastrofą, ze śmiercią, melancholią, z zawodem miłosnym (to udaje jej się najlepiej!), ale jest bezradna wobec zwycięstwa. Trzeba by być Pindarem, żeby umieć opiewać sukces. Tryumfalizm jest czymś obrzydliwym – jak długo zresztą można tryumfować, tydzień, dwa? Zdarzały
się przypadki, kiedy niektórzy przedstawiciele tego “zwycięskiego” pokolenia długo milczeli. Zapewne zdarzały się też przypadki zamilknięcia całkowitego – chociaż nie potrafiłbym i nawet nie chciałbym wskazać konkretnego takiego przypadku. “Zwycięskie” pokolenie i “lost generation” – różnice nie są zbyt wielkie…
Literatura nie jest grą. Nie umiałbym powiedzieć, czym jest, ale grą nie jest z całą pewnością. Zawiera jednak pewne elementy gry – i może właśnie dlatego następne zaraz pokolenie tak chętnie szydziło ze “zwycięzców”.
Niewielka książka Utza Rachowskiego, “Miss Zuki”, nie odpowie na wszystkie pytania związane z bolesnym i paradoksalnym dylematem pokolenia Jürgena Fuchsa. Podziwiam jednak jej świeżość, brak jakiegokolwiek kombatanctwa, pogodę ducha. Lubię w niej także sojusz zawarty z psem, czy pieskiem. Zwierzęta mają mniej kontaktów z historią niż ludzie, a jeśli już się z nią spotykają to płacą za to najwyższą cenę. Ale ofiarowują nam bardzo wiele, może przede wszystkim pewien rodzaj niewinności, której nam brakuje – i zwycięzcom i przegranym. 

Adam Zagajewski