Kilka dni temu nakładem Biura Literackiego ukazał się nowy zbiór wierszy Justyny Bargielskiej Nudelman.
Niech nikogo nie zmyli okładka tomiku Justyny Bargielskiej, przypominająca dziecięcy rysunek Nudelman to zdecydowanie książka dla dorosłych i w dodatku wyrobionych czytelników o silnych nerwach; prowokująca, brutalna, która nie pozostawi odbiorcy obojętnym. Jak pisała o niej w eseju „Sama sobie zrobiłam” na stronie Biura Literackiego Anna Kałuża – Nudelman prowokuje do polemiki:
bo tak wyraźnie (ale nie jednoznacznie) zostaje w niej ustawiona perspektywa. Dotychczas Bargielska nie podkreślała elementu przemocy i autoagresji w konstrukcji kobiecego podmiotu swoich wierszy. Rzadko pojawiała się – wyczuwalna mocno w Nudelmanie – „masywność” języka, pozwalającego nam doświadczać ciężaru fantazji. Zwykle obrazami wierszy autorki Dwóch fiatów rządziła zasada estetycznego i erotycznego pobudzenia. Teraz jest to zasada ofensywnej seksualności, która zakłóca ześlizgiwanie się jednego obrazu w inny, sprzyja natomiast radykalnej desublimacji. Jednak nie o radykalną desublimację Bargielskiej chodzi, ale o spektakl duchowego przemienienia podmiotu. „Pizda, do której chce się nasrać” i „cipa, którą przebija pręt” – to znaki sprofanowania, musimy jednak brać pod uwagę to, że pręty po przejściu przez kobiece ciało miałyby zakwitnąć! Mamy tu do czynienia z bohaterką, która bluzga wulgaryzmami, ale też wyśpiewuje o Marii i ciężarnej Elżbiecie – niewinna religijna macierzyńskość i horror obsceniczności. Wokalizacje tego typu sygnalizowane były w niektórych fragmentach Obsoletek i China shipping, w Nudelmanie prowadzi je, by tak rzec, pierwszy głos.
Prezentujemy 3 wiersze z książki Justyny Bargielskiej
SELFIE ZE ZŁOTYM SIURKIEM
Jake, jestem w ciąży, powiedziała panna
i skończyła się seria. Poza kadrem Jake spytał
jak, skoro wszystko się odbyło w języku.
Gdyby to wszystko się odbyło w języku,
nie mielibyśmy teraz zagadnienia.
Ale to wszystko odbyło się w dupie.
Otchłani, poprawił Jake pannę, przepaści.
A potem ją odesłał aż do rozwiązania.
Nie, żeby mnie jakoś ruszała ta historia,
ale jest raczej późno, słońce nie zachodzi,
bardzo długo już jadę, a jedyne, co widzę,
to siewcy z klocków lego czasem w polu po prawej.
SELFIE NA TLE RZEPAKU
Człowiek-kluska wchodzi do hotelowego kibla
i klęka obok mnie leżącej na podłodze.
Załamanie na giełdzie czy boisz się burzy?
Tak, nie, nie wiem, przepraszam. A mogłabyś mi? Zawsze.
Bóg wdrożył procedurę mojego ratunku.
Muszę zdjąć okulary i buty na obcasie,
głowę dać na kolana. Własne kolana, siostro!
I kołysząc się opadać lub, przeciwnie, nurkować.
Ginąć szybko lub wolno, lecz zawsze ku górze.
JAK TO WIDZI SOWA
Wszystko będzie dobrze, powiedział święty Łukasz.
Nie wszystko i nie dobrze, chociaż na pewno będzie.
Ale jeżeli jeszcze raz pojadę inaczej niż każe GPS,
stworzę sztuczną inteligencję i to będzie kolejne
dzieworództwo w historii człowieka. A nie chcę drugi raz.
Sześć tygodni płaczu, że takie szczęście jest możliwe,
sześćdziesiąt kolejnych tygodni, że za nie dziękuję,
sześćset, że przepraszam, że w nie nie wierzyłam,
sześć tysięcy, czy można je już zabrać ode mnie.
Więc wierzę, ale proszę, nie przychodźcie do mnie,
tym bardziej nie przysyłajcie jedni drugich nawzajem.
Justyna Bargielska – publikowała m.in. w „Odrze”, „Ha!arcie”. Jej wiersze były tłumaczone na angielski, słoweński i bułgarski. Laureatka III edycji konkursu poetyckiego im. Rainera Marii Rilkego (2001) i nagrody specjalnej na konkursie im. Jacka Bierezina (2002). W 2010 roku za tomik „Dwa fiaty” otrzymała Nagrodę Literacką Gdynia. Za swój prozatorski debiut Obsoletki (2010) otrzymała nominację do Paszportów Polityki oraz Nagrodę Literacką Gdynia[.Książka ta znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike 2011. Felietonistka miesięcznika „Znak” i „Ruchu Muzycznego