W najbliższych tygodniach Tomasz Różycki odbędzie małe tournée po Kanadzie i USA, gdzie wystąpi na tamtejszych Uniwersytetach.
Autor „Kolonii” będzie pierwszym polskim poetą, który wystąpi na organizowanym po raz piąty Princeton Poetry Festival, organizowanym przez Uniwersytet Princeton – jedną z najbardziej prestiżowych amerykańskich uczelni.
Jak podaje portal culture.pl Znalazł się w gronie 12 poetów reprezentujących cztery kontynenty, którzy odczytają swoje wiersze przed publicznością zgromadzoną w Lewis Center for the Arts w Princeton. Oprócz niego i licznej reprezentacji uznanych, amerykańskich twórców wystąpią autorzy z Białorusi, Ghany, Wielkiej Brytanii i Wietnamu.
Swoją amerykańską przygodę Poeta rozpocznie kilka tygodni wcześniej w Kanadzie, 20 lutego, gdzie wystąpi wspólnie z poetą Timem Lilburnem na Uniwersytecie w Victorii. Oba spotkania, a także wcześniejszy, ubiegłoroczny udział Różyckiego w Brooklyn Book Festival w Nowym Jorku, to efekt sukcesu dwóch amerykańskich wydań jego tomów wierszy, zwłaszcza Koloni [Colonies], opublikowanych w USA w 2013 roku w tłumaczeniu Miry Rosenthal. Tom ten otrzymał w ubiegłym roku nagrodę Nothern California Book Award, był również nominowany do nagrody Griffin Poetry Prize.
Dla tych, którzy nie będą mieli okazji uczestniczyć w amerykańskich spotkaniach przypominamy dwa wiersze Tomasza Różyckiego z tomu „Kolonie”.
Mrówki i rekiny
dla A. B.
Mrówka pożera larwę, według praw natury
a dziecko zjada mrówkę – trochę szczypie w język,
ciekawość zawsze szczypie. Dziecko połknie rekin
na rajskiej plaży Goa, lecz widzi to z góry
Bóg i złapie rekina, tak jak łapie szczura,
tygrysicę i słonia. Boga zaś poeta
pożre w swoim pokoju, on będzie niestety
żywić się wszystkim. Potwór, podobny do knura,
pęcznieje i wydala. Żywi się papierem,
lecz wpuśćcie go do domu, a znajdzie w pościeli
ukryte slady po snach, po miłości – skradnie
to, co macie świętego,przeżuje, obrośnie
od tego białym mięsem i trującym włosiem,
wystarczy tylko dotknąć, otrzeć się przypadkiem.
Żarłacze i mątwy
A to są nasze ulice, tutaj się kochaliśmy, to
jest nasz akademik, nasza stancja, pokój, to tutaj
są strychy, na których czyniliśmy miłość.
A tam jest nasz park, ponieważ nie było
dla nas miejsca, więc nasza była ziemia, trawa
i przedmieścia, to jest to drzewo, ono na pewno
ma ślad. A tu leżeliśmy i tutaj rósł dziki szczaw,
który jadłem jak zwierze, i tutaj jest kawiarnia,
w której piliśmy kawę, tanią, marną kawę, a tu piliśmy
wódkę, marną, dobrą wódkę. Legendarne miasto.
Jest most, przez który szedłem później, most lekki jak włos,
wiał wiatr i był listopad i czarna rzeka i niebo było jak węgiel,
miasto było czarne, zupełnie nie jak teraz, wszystko
było czarne i trzeba było otworzyć skórę, żeby ujrzeć kolor.
Kolonie (ZNAK 2006)
Tomasz Różycki (ur. 1970) – poeta, tłumacz i krytyk – dotąd opublikował pięć tomów wierszy (Vaterland, 1997; Anima, 1999; Chata umaita, 2001; Świat i Antyświat, 2003; Kolonie, 2007 ), poemat epicki Dwanaście stacji (2004 – Nagroda Fundacji im. Kościelskich) oraz zbiór Wiersze (2004). Laureat licznych nagród – m.in. „Zeszytów Literackich” im. Josifa Brodskiego (2006), Arts & Literary Prize 3 Quarks Daily (2010). Książki Różyckiego ukazały się we Francji, Niemczech, Włoszech, na Słowacji i w Stanach Zjednoczonych. On sam tłumaczył m.in. Artura Rimbaud i Victora Segalena, w 2006 roku opublikował Rzut kośćmi Stéphane’a Mallarmégo. Jego eseistyczna książka „Tomi” znalazła się w półfinale ubiegłorocznej edycji Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” Mieszka w Opolu, gdzie wykłada literaturę i język francuski. Obecnie zasiada w jury Nagrody Fundacji im. Kościelskich.