W marcu życie podróżujących jedyną polską linią metra zostanie odmienione i ubogacone. Nie otrzymają co prawda możliwości przesiadki na drugą linię ale za to będą mogli sobie poczytać wiersze.
Akcja Wiersze w metrze po czteroletniej przerwie powróci do Warszawy. W tegorocznej kampanii prezentowane wiersze będą pochodziły z dwudziestu krajów Europy – od Hiszpanii i Portugalii po Ukrainę, Turcję i Kazachstan. Nie zabraknie też poezji polskiej. Wyboru poetów i wierszy dokonały poszczególne instytucje kultury zrzeszone w EUNIC Warszawa, a także m.in. Fundacja im. Wisławy Szymborskiej oraz kapituła konkursu Europejski Poeta Wolności.
Jej pierwotnym i głównym celem jest spopularyzowanie twórczości europejskich poetów. To oczywiście chwalebne. Sądzę jednak, że organizatorzy powinni w tym przypadku wziąć pod uwagę także ograniczone od kilku dni możliwości poruszania się po stolicy i (może z pomocą psychoterapeutów) tak dobrać cytaty aby akcja poza popularyzatorskim zyskała także walor terapeutyczny. Mam bowiem poważne obawy, że – często przecież spotykane- wiersze ponure, drażniące czytelniczą wyobraźnię i myślowe przyzwyczajenia, mogą wywołać u pasażerów jeszcze większą wściekłość a nawet nienawiść do poetów i poezji.
Jak komunikują organizatorzy akcji: fragmenty wierszy ( mam nadzieję, że kojące – M.S) prezentowane będą przez cztery tygodnie w wagonach metra na specjalnych dwustronnych naklejkach na szybach pociągu, a także na infoscreenach na stacjach metra oraz na ekranach w wagonikach metra i w autobusach. Dodatkowo (to akurat nieoczekiwana atrakcja dla stojących godzinami w korkach- M.S) zostaną wydrukowane również na pocztówkach rozdawanych w warszawskich kawiarniach i instytucjach kultury. Każda osoba (również ta nudząca się w samochodzie za pomocą tabletu, ipoda i telefonu –M.S) będzie mogła także zapoznać się z z pełną wersją wierszy oraz biogramami poetów i tłumaczy a nawet będzie mogła wziąć udział w konkursie haiku dla Warszawy.
Przepraszam, muszę – powodowany dziennikarską rzetelnością – zacytować inny fragment komunikatu organizatorów, chociaż nachodzi mnie niepokojąca myśl, że w kontekście warszawskim stał się on niezamierzoną satyrą:
Dlaczego w metrze? Miasto to przestrzeń dynamiczna, w której ludzie cały czas przemieszczają się w ciągu dnia z jednego punktu do drugiego. W dużych aglomeracjach doskonałym łącznikiem komunikacyjnym jest metro. Pozbawiona ciekawych widoków za oknem podziemna trasa zmusza podróżnych do zainteresowania się zawieszonymi w metrze plakatami i informacjami. Podczas trwania Wierszy w metrze literatura opanowuje miejsce przeznaczone na komunikat reklamowy – wybudza odbiorcę z codziennej rutyny i pozwala na chwilę niekomercyjnej refleksji, na chwilę zadumy, na odbycie lirycznej podróży do świata współczesnej poezji oraz wgłąb własnej wyobraźni i wrażliwości.
W sumie straszne jest to, że urzędnicza nieporadność może ośmieszyć tak chwalebne i szlachetne przedsięwzięcie. Zwykle podobne kampanie prowadzone są lub były w miastach o sprawnej komunikacji m.in. w Londynie, Dublinie, Paryżu, Nowym Jorku, Barcelonie, Sztokholmie, Brukseli, Stuttgarcie i Moskwie i tam najpewniej wywoływały u pasażerów, zamierzone przez organizatorów, jedynie szlachetne formy poruszenia.
Mirosław Spychalski