Poezja Marka Czuku, który na początku lat dziewięćdziesiątych intensywnie publikował swoje wierszy m.in. na łamach „Czasu Kultury” zawsze warta jest przypomnienia. Dzięki wydawnictwu „Forma” otrzymujemy jego najnowszy tom „Facet z szybą”.
Piotr Michałowski tak charakteryzuje książkę i autora: Marek Czuku należy do tych autorów, którzy uświadamiają sobie, iż nie są głosicielami własnych prawd objawionych na pustyni, ale spadkobiercami wielu nagromadzonych przez wieki głosów cudzych, pośród których dopiero muszą mozolnie odnajdywać głos własny. Już od początku lektury tomiku obserwujemy więc zagęszczenie odwołań intertekstualnych w mnogości cytatów i parafraz, o które potyka się poeta podczas przechadzek przez mieszane lasy tradycji literackiej i historii języka. W opresji wielostronnych uwikłań rodzi się zatem potrzeba ucieczki z labiryntu biblioteki w poszukiwaniu świeżych doznań, za którymi mogłyby podążyć słowa jeszcze nie zużyte. Opis codzienności pozaksiążkowej może być wietrzeniem zatęchłego skarbca kultury polskiej i europejskiej. Migawkowe zapisy zdarzeń, ulotne obserwacje i zachwyty mogą także spełnić transcendentną tęsknotę opartą na wierze w niewyrażalne. Reportażowe strzępy obserwowanej rzeczywistości podszywa jakieś marzenie epifanii. Czysty horyzont sztuki słowa okazuje się jednak mirażem. Wędrówka poetycka Marka Czuku nie ma końca, ale to czyni z niej tyleż wyjątek co regułę. Jako świadectwo rozterek artysty nie ma innego celu niż ten największy – ciągłe poszukiwanie. Czego? Może przeźroczystości słowa, przez które, niby przez tytułową szybę, widać wszystko.
Pod prąd
na podniebnej łące
dwie dziewczyny tańczą
biała i czarna róża
leśny leśmian się zieleni
dwie dziewczyny
dobra i zła
ta od staffa
i ta od leśmiana
muzyka płynie
pod prąd
dochodzi jasny śpiew
ciemnego świerszcza
poza czasem
ponad borem i lasem
dwie bezcielesne róże
pozbawione kolców
a w słońcu łąka
się leśmiani
a wokół tańczą
kościotrupy
Wszystko
bóg się nie mieści w głowie
ani na łebku od szpilki
on ma mieszkanie w sercu
świata który stworzył
bóg się zaczyna jak sen
a kończy jak przebudzenie
on się filozofom przyśnił
w gwiaździstym atomie nieba
z początku pytamy o finał
nie wiemy co począć w końcu
możemy przecież stracić
wszystko czyli nic
ARS POETICA (śmietnik)
1. tak się nie pisze
nie chcę uprawiać
czystej poezji
na śmietniku
nie jestem
hamletem różewiczem
ani psem pawłowa
jestem zmęczony
historią rozkładu
jazdy ludzkości
nie jestem poetą
nie wykreślę wszystkich
brudnych słów