Ostatnią część swojej laudacji, wygłoszonej podczas tegorocznej Gali „Silesiusa”, przewodniczący jury nagrody, profesor Jacek Łukasiewicz poświęcił poezji, nagrodzonego za całokształt twórczości, Jacka Podsiadły.
JACEK ŁUKASIEWICZ:
Poezja, nagrodzonego najważniejszą z naszych nagród, przyznawaną za całokształt twórczości, Jacka Podsiadły pozostaje w pewnej opozycji do tego nurtu, który reprezentuje Marcin Sendecki. Jeżeli w ogóle o nurtach możemy mówić. Pan Jacek Podsiadło jest urodzonym w roku 1964, pięćdziesięcioletnim poetą, którego wiersze wyrażają bunt lat 80., niezgodę, impet a jednocześnie delikatność, czułość, tęsknotę. Wiersze, które posługiwały się różnymi rejestrami, różnymi sposobami mówienia, różnymi wersyfikacjami. Jacek Podsiadło nie stronił od rymu, melodii wiersza, pieśni czy piosenki jako inspiracji, wyraźnie w tych wierszach zauważalnych. Równocześnie, niemal od początku pojawiały się w tej twórczości inne wiersze, bardziej zbliżone do rytmicznej prozy. To wszystko towarzyszyło nam od początku, potem przez lata dziewięćdziesiąte aż do dzisiaj. Jest to poezja drogi a jednocześnie domu, budowania tego domu. Począwszy od arkusza „Hej” wydanego w roku 1987 przez tak ważne dla lat dziewięćdziesiątych tomy jak „Arytmia” czy „Dobra ziemia dla murarzy” i wiele innych, po grube „Wiersze zebrane”. Bywały także lata milczenia poetyckiego aż po rzeczywiście znakomity tom wierszy „Przez sen”, który wyszedł w roku 2014. Obok miłości zjawia się śmierć, obok młodości – starość, czy raczej jak na pięćdziesięciolatka przystało, przeczucie starości. Starość przychodzi kiedy indziej. Wszystko to mocne i zwięzłe.
Przyjdą ludzie dziś nieznani.
Co zostanie po nas dla nich?
Drzazgi, bryzgi, łuski, pióra,
Wosk, ogarek, plama, dziura.
Nie, zostanie dużo więcej, także w poezji. Wielorakość melodyjnego wiersza, miary i rymy, które niosą w przyszłość myśli i uczucia nasze współczesne ale będą służyły także w przyszłości, narodzonym przez innych – tych, którzy przyjdą. Polska poezja ma się dobrze i cieszmy się z tego.