13 września mija rocznica urodzin Juliana Tuwima – czołowego poety okresu międzywojennego, wirtuoza polszczyzny. Autora wierszy, piosenek, satyr i utworów dla dzieci , które do dzisiaj żyją w kulturze masowej.
Julian Tuwim urodzil się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej w 1894 roku. W latach 1916-1919 współpracował z redagowanym przez Mieczysława Grydzewskiego czasopismem studenckim Pro arte et studio. Był współzałożycielem powstałego w 1918 roku kabaretu literackiego Pod Picadorem i grupy poetyckiej Skamander. Współpracownik i kierownik literacki kabaretów warszawskich (1919-1932). Od 1924 stały współpracownik tygodnika „Wiadomości Literackie” gdzie redagował rubrykę Camera obscura, a także pism satyrycznych (1926-1933) i Szpilki (1936-1939).
Debiutował w 1913 wierszem Prośba w Kurierze Warszawskim. Rozgłos przyniosły mu już pierwsze zbiory poetyckie: Czyhanie na Boga (1918), Sokrates tańczący (1920), Siódma jesień (1922), Wierszy tom czwarty (1923), w których zrywał z dekadenckim nastrojem i językiem Młodej Polski, zwracając się w duchu optymizmu ku codziennemu życiu i jego przemianom.
Jego wiersze wielokrotnie wywoływały gorące polemiki. Począwszy od opublikowanej w Pro arte et studio w 1918 roku „Wiosny”, która trafiła potem do pierwszego zbioru „Czyhanie na Boga”.
Gromadę dziś się pochwali,
Pochwali się zbiegowisko
I miasto.
Na rynkach się stosy zapali
I buchnie wielkie ognisko,
I tłum na ulice wylegnie,
Z kątów wypełznie, z nor wybiegnie
Świętować wiosnę w mieście,
Świętować jurne święto.
I Ciebie się pochwali,
Brzuchu na biodrach szerokich,
Niewiasto!
Zachybotało! – – Buchnęło – – i płynie – –
Szurgają nóżki, kołyszą się biodra,
Gwar, gwar, gwar, chichoty,
Gwar, gwar, gwar, piski,
Wyglancowane dowcipkują pyski,
Wyległo miliard pstrokatej hołoty,
Szurgają nóżki, kołyszą się biodra,
Szur, szur, szur, gwar, gwar, gwar,
Suną tysiące rozwydrzonych par,
– A dalej! A dalej! A dalej!
W ciemne zieleńce, do alej,
Na ławce, psiekrwie, na trawce,
Naróbcie Polsce bachorów,
Wijcie się, psiekrwie, wijcie,
W szynkach narożnych pijcie,
Rozrzućcie więcej „kawalerskich chorób”!
A!! będą później ze wstydu się wiły
Dziewki fabryczne, brzuchate kobyły,
Krzywych pędraków sromne nosicielki!
Gwałćcie! Poleci każda na kolację!
Na kolorowe wasze kamizelki,
Na papierowe wasze kołnierzyki!
Tłumie, bądź dziki! Tłumie! Ty masz RACJĘ!!!
O, ty zbrodniarzu cudowny i prosty,
Elementarny, pierwotnie wspaniały!
Ty gnoju miasta, tytanicznej krosty,
Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!
Faluj, straszliwa maso, po ulicach.
Wracaj od rogu, śmiej się, wiruj, szalej!
Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,
Przyj! Może pękną – i pójdziecie dalej!
Powietrza! Z tych zatęchłych i nudnych facjatek
Wyległ potwór porubczy! Hej, czternastolatki,
Będzie z was dziś korowód zasromanych matek,
Kwiatki moje niewinne! Jasne moje dziatki!
Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki,
Ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą!
Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki,
Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!
Hej, w dryndy! do hotelów! na wiedeński sznycel!
Na piwko, na koniaczek, na kanapkę miękką!
Uśmiechnie się, dziewczątka, kelner wasz, jak szpicel,
Niejedną taką widział, niejedną, serdeńko…
A kiedy cię obejmą śliskie, drżące łapy
I młodej piersi chciwie, szybko szukać zaczną,
Gdy rozedmą się w żądzy nozdrza, tłuste chrapy,
Gdy ci kto pocznie szeptać pokusę łajdaczną –
– Pozwól!!! Przeraź go sobą, ty grzechu, kobieto!
Rodzicielko wspaniała! Samico nabrzękła!
Olśnij go wyuzdaniem jak złotą rakietą!
„Nie w stylu” będziesz – trwożna, wstydliwa, wylękła…
Wiosna!!! Patrz, co się dzieje! Toć jeszcze za chwilę
I rzuci się tłum cały w rui na ulicę!
Zośki z szwalni i pralni, „Ignacze”, Kamile!
I poczną sobą samców częstować samice!
Wiosna!!! Hajda! – pęczniejcie! Trujcie się ze sromu!
Do szpitalów gromadnie, tłuszczo rozwydrzona!
Do kloak swe bastrzęta ciskaj po kryjomu,
I znowu na ulicę, w jej chwytne ramiona!!!
Jeszcze! Jeszcze! I jeszcze! Zachłannie, bezkreśnie!
Rodźcie, a jak najwięcej! Trzeba miasto silić!
Wyrywajcie bachorom języki boleśnie,
By, gdy je w dół rzucicie, nie mogły już kwilić!
Wszystko – wasze! Biodrami śmigajcie, udami!
Niech idzie tan lubieżnych podnieceń! Nie szkodzi!
Och, sławię ja cię, tłumie, wzniosłymi słowami
I ciebie, Wiosno, za to, że się zbrodniarz płodzi!
Poetę po publikacji „Wiosny” oskarżano o wyuzdanie, rozpustę, deprawowanie młodzieży, pornografię. Właśnie od tego wiersza o zaczyna się sława i wielka kariera Tuwima.
Jest także autorem wielu utworów o tematyce społecznej jak choćby słynny rewolucyjny i pacyfistyczny wiersz „Do prostego człowieka”, opublikowany w 1929 roku w socjalistycznym dzienniku „Robotnik” :
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić „historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie „żołnierzyków”. –
– O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
„Bujać – to my, panowie szlachta!
Po jego publikacji postępowanie przeciw Tuwimowi wszczęła prokuratura, a jego przyjaciel i protektor ”pierwszy ułan Rzeczpospolitej” Wieniawa-Długoszowski na jakiś czas zerwał kontakty.
Ostre akcenty krytyki społecznej, a także akcenty liberalne, pacyfistyczne, antynacjonalistyczne i antyfaszystowskie, pojawiały się w poezji Tuwima z lat 30 często. W tym okresie w 1936 roku powstał także głośny poemat satyryczny Bal w Operze, opublikowany po raz pierwszy dopiero rok po wojnie w „Szpilkach”.
W 1939 przedostał się przez Rumunię do Francji, a po jej upadku wyjechał do Portugalii, następnie do Brazylii i Nowego Jorku. W latach 1939-1941 współpracował z redagowanym przez Grydzewskiego emigracyjnym tygodnikiem konserwatywnym Wiadomości Polskie, Polityczne i Kulturalne. Gorąco opowiadał się za porozumieniem polskiego rządu emigracyjnego z ZSRR. Co wywołało ostrą reakcję środowisk emigracyjnych, w tym jego przyjaciól ze Skamandra Mieczyslawa Grydzewskiego i Jana Lechonia.
W latach II wojny światowej Tuwim napisał wielki poemat liryczno-epicki Kwiaty polskie (wydany w 1949), nawiązujący do romantycznego poematu dygresyjnego.
W 1946 zdecydował się wrócić z emigracji. Komunistyczne władze doceniły ten gest i poeta trafił do elity stalinowskiej Polski.
Zmarł nagle w Zakopanem w 1953 roku.