„Tego dnia” Joanny Roszak

W wydawnictwie WBPiCAK ukazuje się książka Joanny Roszak „Tego dnia”.

 

kiedy zaczynamy pytać

od czasu do czasu umieramy tuż obok

wymiana mebli

zaległe podpisy na odwrocie zdjęcia

oczyszczanie z szumów starej piosenki

o niebo lepiej

o ziemię gorzej

dziś latawce nie polecą

mimo że na zewnątrz jasna noc

rzecz o banalności dnia

(fragment książki)

 

Joanna Roszak urodziła się 1 kwietnia 1981 roku w Poznaniu. Autorka tomów poetyckich Tintinnabuli (2006) , Lele (2009), Wewe (2011). Pracuje jako adiunkt w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. W 2009 roku obroniła doktorat Synteza mowy Tymoteusza Karpowicza. Autorka książki Południk spotkania. Paul Celan w polskiej poezji powojennej (Wydawnictwo Poznańskie, 2009).

Stypendystka tygodnika „Polityka” (2004), nominowana do Medalu Młodej Sztuki. Publikowała m.in. w „Liparze” (Serbia), „Pro Femina” (Serbia), „Przeglądzie Polskim” (USA), „Odrze”, „Toposie”, „Literaturze na Świecie”, „Res Publice Nowej”, „Nowych Książkach”.

Brała udział m.in. w festiwalu Festival kratke price: Kikinda Short (Belgrad, Kikinga), Fantomy (Stowarzyszenie Artystyczne Fabs, 5-7 XI 2005, Warszawa), Kombinat art (Kisielice, 5 III 2008, Poznań), Pora poezji (Bookarest, 11 III 2009, Poznań).

Jak sama pisze o sobie:

– Tworzy kolekcję lodówkowych magnesów przywiezionych z miejsc, które odwiedziła.

– Pilnie uczy się hebrajskiego (naim li meod lehakir otcha/otach).

– Na Cytadeli puszcza latawce.

–  Hucznie świętuje Dzień Przytulania.

 

Anna Kałuża pisała o jej wierszach w „Tygodniku Powszechnym”: „Pisanie Roszak można uznać za kobiecą, „miękką” wersję neoawangardowych eksperymentów. Sama poetka wskazuje na wiele inspiracji: poezją Norwida, Tymoteusza Karpowicza, Krystyny Miłobędzkiej, Mirona Białoszewskiego czy Paula Celana.

Nie pozostaje to bez wpływu na jej sposób pisania: słyszymy w książkach Roszak różne głosy, wibracje odmiennych tonacji, dźwięki wychwytywane są tu jakby z powietrza i w powietrzu nieustannie krążą.

„Wewe”, podobnie jak pozostałe książki, to poezja przede wszystkim „foniczna”.

Eksponuje ona brzmienia, pogłosy, echa, mniej lub bardziej słyszalne fale dźwiękowe. Wywołuje to u kogoś zamieszkującego świat hiperwidzialności i hipersłyszalności wrażenie przebywania na obcej ziemi: ani współczesnej, ani minionej, ani technicznej, ani biologicznej.

Dzieje się tak dlatego, że Roszak rzadko pozwala nam patrzeć. Poetka raczej nastawia język wiersza „na ucho”, które ma odbierać fale dźwięków, zniekształceń, powtórzeń, zwielokrotnionych porządków sylabicznych, mnogich połączeń między brzmieniami”.