W ramach cyklu Światło Literatury w Warszawie, 25 maja odbędzie się spotkanie z Bohdanem Zadurą – poetą, prozaikiem, tłumaczem, redaktorem naczelnym „Twórczości”.
Dla większości poetów debiutujących w minionym ćwierćwieczu, a szczególnie w latach dziewięćdziesiątych, Bohdan Zadura (ur. 1945) jest „żywym klasykiem” – jego twórczość wyznaczała układ odniesienia, wobec którego sprawdzano wydolność i oryginalność innych głosów. Ma bezsporny udział w odnowieniu języka liryki dzięki szczególnemu sposobowi pojmowania relacji miedzy mową potoczną i mową poetycką – poezja Zadury jest częściej intymną rozmową z czytelnikiem niż monologiem lirycznym, a żywa mowa zachowuje według niego bezwzględny prymat nad homogenicznym językiem literatury.
Całe pisarstwo Bohdana Zadury oparte jest na ostrej światopoglądowej antynomii jako źródle niewygasającej energii wewnętrznej dzieła. To sprzeczność między podziwem dla klasycznej formy, nad którą chce się panować, a skrajną nieufnością wobec procesu zastygania języka w jakiekolwiek gotowe formuły.
Podczas spotkania z Bohdanem Zadurą sylwetkę poety zaprezentuje Janusz Drzewucki. Dyskusję poprowadzi Bogusław Wróblewski.
Karol Francuzik pisał o „Wierszach wybranych” Zadury w dwutygodniku: „„Wiersze wybrane” Bohdana Zadury w układzie Orskiej uważam bowiem za książkę nie tylko potrzebną, ale brakującą w dorobku autora „Zejścia na ląd” i, proszę mi wybaczyć tę metaforkę, cudownie odnalezioną.
Bohdan Zadura debiutował tomikiem „W krajobrazie z amfor” w 1968 roku. Nie licząc przekładów, do dziś wydał 15 osobnych tomów poetyckich. Orska dokonuje drobnej korekty i wydaną w 2001 roku książkę z juweniliami z lat 60. „Więzień i krotochwila” przenosi na początek „Wyboru”. W ten sposób możemy spojrzeć na twórczość autora „Małych muzeów” z perspektywy kolejności odnalezionej i czasu, z którym sam poeta niejednokrotnie brał się za bary.
W pierwszych trzech tomach poeta ubierał wiersze w klasycystyczną elegancję „wymyślnej prostoty”, mocując się jednocześnie z dosłownością i sztucznością tekstu. Patronami tej poezji byli m.in. Iwaszkiewicz, Rymkiewicz, Apollinaire. W wierszu „Niechaj tego nie wie” z tomu „Podróż morska” (1971) czytamy: „między hipostazą / A miazgą konkretu rozwiera się przepaść”. W późniejszych książkach to właśnie szczegół i precyzyjność nazywania będą znakami rozpoznawalnymi Zadury. Neoklasycyzm był jednak ważną lekcją, którą należało odbyć; był szkołą „rygoru i dyscypliny”, a także „odpowiedzialności intelektu” („Pożegnanie Ostendy”, 1974).
W „Małych muzeach” (1977) poetyka klasycystyczna jest już rozszczelniona, a „wiersz dyktuje swe prawa” i żąda wolności. To właśnie w tytułowym poemacie z tej książki padają słynne słowa, że „wiersz / winien się sprawdzać / na wszystkich piętrach / znaczeń”. „Zejście na ląd” (1983) oraz „Starzy znajomi” (1986) to tomy, w których Zadura testuje poezję na różne okoliczności – rozgadanego poematu, dowcipu, ciętej riposty. Z tych książek pochodzą tak kapitalne teksty, jak choćby „I VIII 1979 7.45–22.45 (czternaście godzin z Piotrem Sommerem)”, „Kłopoty wychowawcze”, „Nigdy tak nie mówiła” czy (po latach bardzo teraźniejszy) „Dzień w którym ustąpił Stanisław Kania”. W poemacie „Krok Siitonena” („Prześwietlone zdjęcia” 1990) pojawia się już fraza, która będzie ukrytym mottem przewodnim całej późniejszej poezji Zadury: „Oto ja służebnica żywego języka”.
Dzięki kolejnym książkom – „Kaszel w lipcu” (2000), „Ptasia grypa” (2002), „Kopiec kreta” (2004) – Zadura nie tylko zostaje dostrzeżony ponownie przez krytykę, która nie szczędzi mu uwagi, ale też uznany przez wielu młodych autorów za propagatora nowego głosu w polskiej poezji. „Kwestia czasu” (2006), „Wszystko” (2008), „Nocne życie” (2010) – w tych tomach Zadura pokazuje, że jego miejsce na mapie współczesnej poezji jest niezwykle istotne czy wręcz klasyczne. Jest głosem niezależności, uwagi, wyczulenia na języki codzienności, media”.