Ukazuje się Latakia Szymona Słomczyńskiego – przedostatnia premiera 2016 roku w Biurze Literackim. To już trzecia książka Słomczyńskiego, po nagradzanych i nominowanych do najważniejszych nagród tomach Nadjeżdża i Dwupłat. Książka dostępna jest we wszystkich dobrych księgarniach w Polsce oraz na stronie: poezjem.pl.
Latakia już za sprawą swojego tytułu odsyła do nieustannej gry znaczeń jako stałego wyróżnika poezji Słomczyńskiego – w przypadku nowego tomu kon(r)takt zawierany przez autora z czytelnikiem wydaje się jeszcze bardziej niesprecyzowany i niejasny niż dotychczas. Pytanie o to, czy wciąż jeszcze liczy się twardy i dający się pochwycić sens, czy chodzi raczej o pewien literacki gest, wikłający wiersz w sieć znaczeń (kulturowych i popkulturowych), nie tylko pozostaje bez odpowiedzi, ale być może w ogóle nie powinno zostać zadane.
Poeta zdaje się tymczasem sugerować jeszcze wyraźniej, że ani on, ani nikt inny nie jest w stanie kontrolować znaczeń słów i ich pozajęzykowych odniesień: nie ma bowiem wpływu na to, że Syria i Latakia, do niedawna kojarzące się tylko ze znanym tytoniem („Syria wtedy tylko to, tylko z tym”), teraz przywołują na myśl wojny, masakry i „bezdźwięczne bombowce”. I to właśnie te nawiedzające wiersz znaczenia, przychodzące z porządku pozaliterackiego, ze świata wydarzeń społeczno-politycznych, brzmią w Latakii szczególnie ciekawie.
Nie zmienia się tylko jedno – językowa precyzja i pewien charakterystyczny rytm, jaki znamy z dwu poprzednich książek, nadal stanowią o mistrzostwie Słomczyńskiego, o którym Agnieszka Wolny-Hamkało pisała, że „podpina się do języka jak do prądu. Uruchamia domino – jedne słowa przywołują następne na zasadzie dźwiękowych lub znaczeniowych skojarzeń. Asocjacje następują przypadkowo, a kompulsywny zapis obejmuje wszystko: doświadczenia egzystencjalne – cielesność, duchowość, analizę rzeczywistości i drobiazgowe badanie możliwości języka”.