W pierwszej edycji Nagrody Europejskiego Poety Wolności reprezentantem Słowenii był Primož Čučnik z tomikiem „Praca i dom”. Przypominamy znakomitą książkę (słowo/obraz/terytoria).
Książka Primoža Čučnika jest świadectwem utraty. Życie rozgrywa się na pchlim targu. Na straganach leżą równo ułożone bądź porozrzucane przedmioty, eksponaty, ludzie – wszystkie rekwizyty codzienności. Chociaż ich miejsce jest na śmietniku, domagają się od nas uwagi. Jeśli nie będziemy czujni, to cały ten przenoszony w słowach kram z dnia na dzień zniknie, odejdzie w zapomnienie. Dlatego nie bez powodu Čučnik pyta: „Czy jeszcze wierzysz w poezję?”. Nie ma rzeczy, póki się ich nie nazwie. Poeta świadomie podejmuje z góry skazaną na porażkę próbę składania czy też katalogowania owych drobiazgów, fragmentów w jedną całość. W dom. Tyle spraw dzieje się naraz. Które są ważne, a które nie? Które zapisać – czyli wyróżnić i ocalić – a które pominąć? Wybór jest trudny i smutny zarazem.
Kinga Młynarska pisała o książce: „Praca i dom” to zbiór rzeczy zapomnianych, niepotrzebnych, szwankujących, gdzieś tam magazynowanych w świecie, słowem: gratów. Čučnik skupia uwagę na tym, co niszczeje, co umiera, gubi się, psuje, traci wartość. Smutne to, że na tym swoistym pchlim targu można napotkać również ludzi. W tym stosie śmieci (i rzeczy powoli zyskujących ten status) podmiot pragnie odnaleźć człowieka-siebie, wyznaje: chcę być takim, jakim mnie słyszą i jakim mówię.
Słoweński poeta pisze o tym, co chętnie wypieramy ze świadomości, jednocześnie dość mocno w tym tkwiąc – o życiu „na niby”, półżyciu właściwie, podporządkowanemu rygorowi spojrzeń innych, rzeczom nami władającymi. Podmiot dusi się w małych miasteczkach, gdzie ludzie żyją uzależnieni od innych, z utraconą spontanicznością, często wbrew sobie, marzeniom, pragnieniom.