Prezentujemy wiersze Musy Çaxarxana Czachorowskiego: dziennikarza, poety, wydawcy, redaktora naczelnego kwartalnika „Przegląd Tatarski”, redaktora polskiej edycji pisma Tatarów litewskich „Lietuvos totoriai”, redaktora prowadzącego „Rocznika Tatarów Polskich. Seria 2”.
Musa Çaxarxan Czachorowski jest również rzecznikiem prasowym MZR w RP, przedstawicielem MZR w RP na Dolny Śląsk. Założyciel i redaktor naczelny Inicjatywy Wydawniczej Çaxarxan Xucalıq. Autor dwunastu tomików poetyckich, propagator kultury i tradycji muzułmańskiej społeczności Tatarów polskich.
O jego wierszach pisała w Przeglądzie Tatarskim Paraska Nalewajko: Musa Czachorowski, odwołując się do świadomości, przywołuje doznania bardziej namacalne, fizyczne: jurty, konie, przemieszczanie się po stepie w zmieniającym się czasie; czasie, który i nas wprawdzie zmienia, ale pewne zjawiska pozostawia wciąż takie same: „Odchodzimy i powracamy […] zawsze tacy sami, niezmienni w pamięci i trwaniu […]”. Oznajmia z pełną mocą: „Oto my, Tatarzy!” Są to wiersze afirmujące tatarskość w całej jej rozciągłości, wzywające do zaakceptowania oraz rozwijania dziedzictwa, budującego naszą tożsamość tu i teraz. Skończmy z opowieściami, jak to słowiańszczyzna Tatarów obłaskawiła. Mamy swoją kulturę, swoją własną przyszłość, zdaje się mówić poeta, czas „[…] abyśmy wzlecieli na orlich skrzydłach […] pognali w dal. W słońce!”
*
Byliśmy i jesteśmy, odchodzimy i powracamy,
wędrujemy w czasie, zmieniamy się w jego przestrzeni.
Inni, a przecież wciąż jednacy, zawsze tacy sami,
niezmienni w pamięci i trwaniu, ponad przemijaniem.
Tam żyliśmy, tutaj żyjemy, niczego nie zapominamy.
Nasze kobiety jak zawsze strzegą domowych ognisk
i ciągle odnajdujemy w sobie smak dawnego stepu,
łoskot orlich skrzydeł, rżenie koni i tętent ich kopyt.
Usłysz, Tengri, nasze wołanie: oto my, Tatarzy!
Gdzie złożymy głowy, na jakim spoczniemy posłaniu?
Jedziemy. Szumią, szumią trawy… Jesteśmy…
Jesteśmy!
*
Rodzimy się w stepie niczym dzikie wilczęta,
głuche jeszcze na dojrzewający dopiero zew krwi.
Matki karmią nas baraniną i kobylim mlekiem,
wieczorami zaś śpiewają długie, rzewne pieśni
o nieznanych nikomu słowach w języku przodków,
abyśmy połączyli się z ich czcigodnymi cieniami,
wciąż obecnymi pod Wiecznie Błękitnym Niebem,
poczuli w sobie siłę ziemi, wody i powietrza.
Potem ojcowie sadzają nas na końskie grzbiety
i wczepiamy się oburącz w splatane grzywy,
chłonąc całymi sobą wiatr, pęd i zapach sierści.
Nasze serca otwierają się na oścież.
Jedziemy. Szumią, szumią trawy… Jesteśmy…
Jesteśmy!
*
Kończy się jesień i zwijamy już nasze białe jurty.
Niebawem podążymy za dzikim wiatrem z głębi stepu,
poszukamy nowych pastwisk z bujnymi, soczystymi trawami,
w pobliżu szerokich rzek o bystrym, czystym nurcie.
Zaganiamy więc bogate tabuny naszych rączych koni,
zbieramy nieprzeliczone stada naszych tłustych owiec,
załadowane są po brzegi wozy o wysokich kołach.
Jeszcze tylko pokłonimy się wschodzącemu słońcu,
powierzymy się opiece Wiecznie Błękitnego Nieba
i czas ruszać w niezmierzoną przestrzeń horyzontu.
Jedziemy. Szumią, szumią trawy… Jesteśmy…
Jesteśmy!
15–28.02.2016 r.
*
Ooouuuuu-AaaA! Ooouuuuu-AaaA! Ooouuuuu-AaaA!
Wzywam cię, Matko Łanio, wzywam cię, Ojcze Wilku,
wołam z otchłani czasu, z głębi zapomnianego dziedzictwa.
Zabierzcie mnie stąd, gdziekolwiek jestem, wskażcie trop
przez step, daleko, daleko, dalej, w nieprześniony sen.
Powiedzcie, jaka krew w moich żyłach płynie, w tętnicach jaka,
co mnie trzyma przy życiu, uporczywym trwaniu, byciu pośród cieni.
Może powinienem wyrwać z piersi serce i rzucić orłom;
niech je rozszarpią, niech posmakują, ile w nim wierności. Ile blizn.
Może trzeba, bym jeszcze wyłuskał sobie oczy i oddał sokołom;
czy wtedy wreszcie zobaczę to, co przeminęło i to, co nieznane?
O Tengri, spal mnie! Prochy deszcz rozmyje, wiatr rozniesie.
Konie zatratują w pędzie kopytami.
26.04.2016 r.
*
Oczy, moje oczy, widzicie mnie? Ponad wami tylko niebo,
a pod wami tylko step. Widzicie mnie śpiącego w trawie,
widzicie śniącego pamięć o tym, co nie przemija?
Co niezmienne jak niebo i step? Przemierzyłem tysiąclecia,
przemierzyłem światy we mnie, obok mnie. Widziałem rzeczy,
jakich nikt nie widział, rozmawiałem z cieniami,
z którymi nikt nie rozmawiał. Czułem! Czekam teraz na świt,
niech nas obudzi, abyśmy wzlecieli na orlich skrzydłach,
abyśmy rzucili się koniom w grzywy i pognali w dal. W słońce!
O Tengri, otwórz przed nami wszechświat, otwórz nam wieczność!
9.06.2016
*
Naszych umarłych zostawiamy w stepie. Oddajemy ich ziemi,
oddajemy ich powietrzu. Niech się połączą, niech się staną jednym.
Woda ich obmyje, słońce ich osuszy. Staną się jednym!
Potem bujną trawą wyrosną; wykarmią się na niej nasze owce,
wypasą się konie. Potem czystą wodą wypłyną; ugasimy pragnienie,
zmyjemy z twarzy kurz wędrowania. Zasiądziemy razem
wokół wieczornych ognisk, zaśpiewamy stare, zapomniane pieśni,
opowiemy sobie o dawnych bohaterach. Zadumamy się
nad dziejami stepowych plemion. Nimi byliśmy, nami będziecie,
oni będą wami. W sercach budzi się pamięć Wielkiego Turanu,
czuć posmak krwi bratniej. Jesteśmy jednym!
12.06.2016
*
Gdziekolwiek jesteśmy, dokądkolwiek pójdziemy, do ciebie
zawsze wraca nasze wędrowanie. Obojętnie jakie nadamy ci imię,
ty nad każdą rzeczą jesteś Wszechwładny. Spójrz, gdzie powiewają
nasze buńczuki, w jakich rzekach poimy swe konie. Zbierz
lud tatarski rozrzucony po świecie, koczujący pod nieswoim niebem.
O Tengri! Wzywamy cię w modlitwie, daj nam swoje wsparcie.
Silny jest ten, który wierzy. Osiodłamy znowu nasze rącze wierzchowce,
przypaszemy do boków ciężkie miecze, przytroczymy
niezawodne łuki o mocnych cięciwach. Strzały o żelaznych grotach.
Napełnimy bukłaki i w drogę! Jeszcze pożyjemy na szerokim stepie!
Rozstawimy jurty tam, gdzie topole niebiosa z ziemią łączą,
odnajdziemy ślady dawnych ognisk, przypomnimy sobie ojców pieśni!
15.06.2016
Tatarzy mieszkają na ziemiach Rzeczypospolitej już ponad 600 lat. Obca była im ta ziemia, obcy byli ludzie, a przecież jakże bliscy kulturowo i mentalnie, że tak szybko się tu zadomowili. Mało tego: przyjęli za własne większość, a może i wszystkie wartości polskiego społeczeństwa. Stali się jego nierozłączną częścią, złączni wspólnie przelaną krwią w wielkich i małych potrzebach narodowych, od Grunwaldu począwszy, na Kampanii Wrześniowej skończywszy. Zachowali Tatarzy tylko swoją religię, islam, a ich skromne, drewniane meczety wrosły swojsko w kresowy krajobraz obok wiejskich kościółków, cerkiewek i synagog.
Dzisiaj polscy Tatarzy tworzą z powodzeniem własną polskotatarską kulturę. Jej ważnym, a może nawet najważniejszym elementem jest poezja.