267 z większej całości to wybór tekstów piosenek pisanych przez Jana Wołka od lat siedemdziesiątych do dziś (Wydawnictwo Miejskie Posnania). Znajdziemy tu zarówno teksty z czasów, gdy Autor był brodatym poetą z dwunastostrunową gitarą i drapieżnym głosem, jak i te późniejsze, pisane już wyłącznie dla innych wykonawców.
Krzysztof Gajda napisał w przedmowie: Jest w tych tekstach zauważalna staranność literacka, nakazująca linearność przekazu, przemyślaną konstrukcję postaci, a przede wszystkim oryginalność konceptu. (Także dzięki temu każda z tych piosenek ma swój odrębny, indywidualny rys, co uniemożliwia wepchnięcie ich do konkretnej szufladki z jedynie słuszną etykietą). Jest tu jednak i powiew nowoczesności, świadectwo przemian w obrębie gatunku (mając cały czas na względzie jako kontekst wzorcowy model piosenki estradowej). Bardzo silny jest w tej twórczości ślad lingwistycznych nurtów w polskiej poezji XX wieku, z – najbliższą Wołkowi pokoleniowo – Nową Falą na czele. Choć młodszy od poetów pokolenia 68, musiał chłonąć trendy, które wtargnęły do języka literatury za sprawą młodej poezji lat siedemdziesiątych. Czytając te teksty, co rusz możemy odnieść wrażenie, że konstrukcja świata opiera się przede wszystkim na języku, że to z jego przygód mogą wynikać następstwa dla tekstowej rzeczywistości. Jest w tych piosenkach także świadectwo turpistycznej rewolty, która dokonała się w polskiej literaturze po 1956 roku, pozostawiając trwały ślad w całej literaturze późniejszych dekad. Mowa tu nie tyle o umiłowaniu brzydoty, co o traktowaniu ułomności, defektu, skazy, ale także pospolitego konkretu, jako naturalnych składników świata, dzięki którym postacie, zdarzenia, sytuacje nabierają cech indywidualnych, autentycznych, rzeczywistych. Brzydcy to jeden z obszerniejszych rozdziałów niniejszego zbioru, a poszczególne teksty odkrywają rozmaite oblicza tej brzydoty, przenikającej się z pięknem w zmaganiach satyrycznego uśmie- chu z egzystencjalną re eksją. Przejawy takiego widzenia świata znajdzie- my w wielu tekstach, rozsianych po całym tomie.
Nade wszystko jednak należy pamiętać, że 267 Jana Wołka to nie lektura naukowa, tylko poetycka (właśnie o tym, dlaczego nie całkiem poetyc- ka, traktował cały powyższy wstęp). Dla niektórych będzie to podróż sen- tymentalna do odświeżenia znanych i lubianych piosenek, dla niektórych być może podróż w nieznane. Tom powstał jako książka do czytania, zbiór tekstów, które można traktować jako wiersze i które w tym układzie przede wszystkim jako teksty chcą mówić do odbiorcy. Nie zabierając więcej czasu i miejsca, zapraszam do lektury, bo warto.