Trzy źródła czyli poezja Tatarów

Kilka dni temu ukazała się kolejna publikacja wydana staraniem Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego MZR w RP. Jest to zbiór wierszy trzech tatarskich autorów: Musy Çaxarxana Czachorowskiego, Selima Mirzy Chazbijewicza i Adasa Jakubauskasa, zatytułowany „Trzy źródła”.

Tytuł znamienny, bo nie odnoszący się tylko do liczby autorów, ale przede wszystkim do trzech różnych stylistyk poetyckich, wynikających z odmiennych doświadczeń życiowych i twórczych. „Trzy źródła” stanowią ważny element budowy tożsamości kulturalnej polskiej, a także litewskiej społeczności tatarskiej. Przypomnijmy tu, że jeden z autorów, Adas Jakubauskas, jest przewodniczącym Związku Wspólnot Tatarów Litewskich. Cała trójka publikowała m.in. w polskich i litewskich czasopismach, a warto znać ich twórczość, ponieważ autorzy „Trzech źródeł” coraz wyraźniej budują nurt tatarski w literaturach swoich krajów.
W książce znajdziemy po trzynaście wierszy Musy Çaxarxana Czachorowskiego i Selima Mirzy Chazbijewicza oraz piętnaście utworów Adasa Jakubauskasa, które współautorzy przetłumaczyli na język polski. Poprzedza je słowo od Muftiego RP Tomasza Miśkiewicza, „Nasi to są poeci”, i wstęp pióra dr hab. Joanny Kulwickiej-Kamińskiej z UMK w Toruniu zatytułowany „Spełnienie w słowie”.

Musa Çaxarxan Czachorowski

*
Mince M.

To było drzewo. To musiało być drzewo,

zresztą nie wiem, nie pamiętam.

Nad drzewem pewnie było niebo, może niebieskie,

może były na nim chmury, może nie. Nie widziałem.

Boże, wołałem, Boże;

chyba że mi się tylko tak zdawało

i jedynie myślałem albo co najwyżej mamrotałem spocony:

Boże, Boże… Gdzie jesteś… Pokaż się…

Na litość Boską, daj mi jakiś znak…

Porozmawiaj ze mną…

Nie, lepiej stwórz coś, abym zobaczył Twoją moc,

tu, teraz, zaraz!

I tak stałem przy tym drzewie, nie drzewie,

i wołałem lub mi się wydawało, że wołam,

a może wołało coś we mnie…

Obok mnie? Nie wiem…

Przestałem na moment słyszeć samego siebie. Widzieć.

A gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem drzewo,

zobaczyłem nade mną i drzewem niebo z chmurami.

Poczułem jakiś zapach, zawiało, kapnęło mi na głowę.

Poruszyłem palcami prawej dłoni,

poruszyłem palcami lewej dłoni.

Poskrobałem korę, posmakowałem.

Rzeczywiście, drzewo.

Wrośnięte mocno w ziemię, sięgające nieba.

Potupałem trochę dokoła, poszurałem obcasem:

faktycznie, ziemia.

Z nieba znowu zaczęło kapać.

I naraz pojąłem, że to wszystko było jakby dla mnie:

drzewo, niebo, deszcz,

nawet ja sam byłem dla siebie.

Jednocześnie byłem też dla drzewa i nieba.

No, no – powiedziałem nieco zaskoczony.

No, no… Co to się, Boże, wyprawia…

29.06. 2016 r.

*
Pojechał Tatar młody na rumaku karym,

na rumaku czarnym niczym kruk,

niczym najgłębsza noc.

Wyjechał Tatar młody daleko w step,

w step zielony, szeroki,

w niekończący się step.

Jechał Tatar młody dzień, a może rok.

Czy krótko to było, czy długo,

jeden Tengri wie.

Nikt go z daleka nie widział,

z nikim przy ogniu nie siedział,

przepadł karego ślad.

Zajechał Tatar młody w osikowy gaj,

konia wstrzymał, siadł u źródła,

zapatrzył się weń.

A tam w wodzie długie włosy,

a tam w wodzie cichy śpiew:

tylem ja cię wyczekała,

tylem ja się natęskniła,

mój żeś, mój!

Były tam też czarne oczy,

były usta i czerwona

jak krew była jarzębina.

Sięgnął ręką Tatar młody,

coś w niej trzymał,

ale co: czyjeś włosy?

Czyjeś słowa, jarzębinę?

Czy to woda go zwabiła,

woda czysta, woda biała,

czy też nigdy go nie było?

Jeden Tengri wie…

24.12.2016 r.

Musa Çaxarxan Czachorowski

Selim Mirza Chazbijewicz

Idę naprzeciw

Idę naprzeciw losowi Tatarów.
Jest on pokrętny, podstępny i nieprzyjazny,
Pełen pychy, wojen, anarchii, okupacji,
Wysiedleń, czystek etnicznych, obozów pracy przymusowej,
Więzień, wreszcie egzekucji i śmierci
Jest także pełen ciepła, radości, spokoju,
Kultury, czystości i czegoś jeszcze,
Czego, prymitywne interpretacje,
Stereotypy, głupie uwagi, głupie pytania,
Zdawkowe odpowiedzi, czego jeszcze,
Niebieskiego nieba i wody, złotej tarczy słonecznej,
Ciszy poranku w zaułku w Bachczysaraju,
Ułanów na tle Ostrej Bramy,
Wojenko, wojenko,
Prędzej, prędzej, skoriej, skoriej,
Schnell, dopychani kolba karabinu
W bydlęcym wagonie,
Będzie państwo tatarskie,
Naprawdę?! Będzie na Krymie,
Schnell, skoriej, szybciej,
A to imię to skąd? A, Sienkiewicz,
Czytałem, ten, panie, Azja, to bandyta był,
Pan też Azja ma na imię? Nie? Przepraszam, nie
Dosłyszałem, jak?
Idę naprzeciw tatarskim losom
I może w końcu znajdę
Jakiś przystanek
W jakimś zaułku historii,
Gdzie na chwilę ucichnie jej wiatr,
Wiatr dziejów i nie
Wypchnie mnie, nas, Tatarów,
Znowu na przeciąg, na nawietrzną,
Na huragan, który
Połamie nam kości, porozrzuca domy,
Wywieje,
Może trafię na taki zaułek,
Może to będzie nawet nieduża uliczka
W głębi historii

Motyw z Heideggera

Czas wokół mnie przechodzi splata
Dzień po nocy i dzień po dniu
Jak po deszczu świat trawy powietrze
Tak wstaję wypłukany wykształcony istniejący
Jesienią latem dążący do siebie
By stwarzać godziny w kropli wody
By tą woda w kropli
Być uciekać nie widzieć
Czasem ognie wieczorne patrzą
Jak idę coraz bardziej na drodze do siebie
Wielbią dróżkę wśród kwiatów którą
Być nie mogę już dłużej – bowiem
Rozchodzony idę by wielbić bycie
Kształt krystaliczny
Aktu oglądu intencji
Aktu w nieskończoności
Popatrzenia
Obok studni
Przejścia myśli
Bycia obok
Tak jak obłok pary
By
Być

Selim Mirza Chazbijewicz

Adas Jakubauskas

*
Gdzieś nad lasem
Wilgotną gąbką
Wisi deszcz.
Tylko te ptaki
Błyszczące ziarnem
Nikną w oddali.
Las nigdy nie śpi, Tu mgła się kłębi Zaraz nad ziemią. Tu gdzie nie spojrzysz, Patrzeniem się zmęczysz, Z dali w dal. Deszcz zaś śpiewnie Nad wodą stojącą Siąpi i mży. W lesie już zmierzcha, Chłód już przenika, Noc przychodzi już.

22/23 listopada 2013 r.

(Tłum. z jęz. rosyjskiego Selim Mirza Chazbijewicz)

*
Niech więc mnie odurza zapach łąki,
Tak lubię zapach łąki kwitnącej,
Gdy w noc księżycową młoda przyjaciółka
stała się obrazem wstydliwego kwiatu.
Ona przyjdzie, młode cieszą lata,
I zrzuci ubranie swoje całe,
Jak kwiat polny płatki – rzuci w trawę,
By częścią natury zostać.

1987–2014

(Tłum. z jęz. rosyjskiego Selim Mirza Chazbijewicz)