Język, wolność, Czesław Miłosz i podszewka świata a także rewersy tych pojęć – oto co trzyma poezję Marcina Biesa, autora ciekawego tomiku wierszy Wybór drozdów wydanego przez Instytut Mikołowski.
Maciej Melecki pisał o książce: W swoim trzecim tomie wierszy Wybór drozdów Marcin Bies zdecydowanie mocno eksploruje przestrzenie swoich prywatnych sensów i mitów, splatając je z rozchybotanym i na wpół widmowym światem realnym, jawiącym się jako ciąg mniej lub bardziej zakamuflowanych pułapek. Sensy wywiedzione z pytań nie posiadają – paradoksalnie – żadnych stabilnych miar, albowiem są emanacją indywidualnych projekcji, bezpośrednio kotwiczących w sferach doznań i emocji. Tytułowy Wybór drozdów to opowiedzenie się po stronie lotnego i niepochwytnego symbolu jednostkowej wolności – okupionej poczuciem straty i drążącego osamotnienia – potencjalnie dającej możliwość przeniknięcia podszewki świata, jak ma to miejsce w inspirującym Biesa wierszu Czesława Miłosza Sens. O ile u Miłosza zobaczenie sensu świata może nastąpić po śmierci, która nie jest wszak żadnym tego gwarantem, a samej podszewki świata może po prostu nie być, o tyle w wierszach Biesa następują – raz po raz serwowane – próby pochwytności sensów w ustawieniach kątów danej percepcji, sprzęganej nieustannie z językowym odnoszeniem się do aktów widzialnego odbioru przeżyć, gdyż – wedle autora – sama już podmiana jednego elementu na drugi, może obnażyć to, że rewersem języka jest języczek u wagi/ podszewką przyrody jest opis przyrody. Autora przenika wrażenie względności semantycznych ujęć i niekończąca się procesja umownych znaków, kierunkujących nasze ziemskie bytowanie w sferę wiecznych przekłamań i fałszywych konstatacji. Dzieje się tak dlatego, ponieważ: tydzień zszedł mi na zgłębianiu trefności, i wymiennie, trafności słowa „jarzmo”/te szły akurat w parze/ jest jarzmo porodowe proste, trefność obecności i jeśli/ świnia w jarzmie wcale nie jest znakiem, tylko świnią w jarzmie/ a wypraszanie, od prosić, od narodzić się świnią/ treścią jarzma zostaną: obecność lochy, prosiąt i języka/ świnia pod językiem. Sięgnięcie po animalne atrybuty, jak ma to miejsce w cytowanym fragmencie wiersza [jarzmo porodowe proste], obrazowane za pomocą zbitek technicznego języka, odsłania ludzką bezradność wobec zmagań z pojęciowym deponowaniem sensu, ale zarazem ujawnia jego skryte miejsca, do których dociera, dzięki kompromitowaniu iluzji znaczonego, jedynie wiersz.
Marcin Bies, rocznik ’82. Wydał zbiory wierszy: Atrapizm (Wrocław, 2009), Funkcje faktyczne (Mikołów, 2010), Renowacja zbytków (Mikołów, 2015). Mieszka w Mikołowie.