Wiersze Mariusza Grzebalskiego

Trzy wiersze z nagrodzonego tomu Mariusza Grzebalskiego „W innych okolicznościach”

 

 

 

 

 

 

Na przykład

Nas przykład wieczór jak dziś,
kiedy coś, nie wiadomo co,
nie pozwala zasnąć.

Spacer i papieros,
który nie smakuje,
potem rozmowa z sąsiadką,
która tylko czeka, żebym skończył,
bo chce się zerwać na imprezę
z młodszym koleżką.

A w mieszkaniu pusto,
tak po prostu mam.

Tylko we wspomnieniu
ktoś ważny idzie po peronie,
wsiada do pociągu, odjeżdża i nie wraca.

 

Fakty po raz pierwszy, fakty po raz drugi

1.

Zamyślone czterdziestolatki
przed kasami kina
w niedzielne popołudnie,
kiedy nie potrafią już ukryć,
jak bardzo brakuje im miłości.

2.

Podstarzałe mewki,
rozglądające się nerwowo
o czwartej nad ranem
po barze na dworcu
we Wrocławiu.

Zegar nie cofa się,
ich starzy alfonsi
nadal mają połamane nosy,
siedzą w tureckich sweterkach
nad stygnącą herbatą bez prądu.

 

Przegląd prasy

Słyszę o poetach z mojego rocznika, którzy płoną.
W każdym razie tak się o nich pisze.

Ale kiedy czytam ich przegadane wiersze,
nie widzę płomieni,
tylko przeglądające się w sobie słowa.

Jest kilka minut po szóstej, przymrozek,
zeskrobuję lód z szyb samochodu.

Wiersz wyobrażam sobie jak kiedyś,
jako cos użytecznego i prostego zarazem.

Jest jak bluza z kapturem,
którą nałożyłem przed wyjściem z domu.
Chroni od zimna, ale nie ma w niej kieszeni,
które mógłbym wypchać byle czym.