Maciej Niemiec: wiersze

Maciej NIEMIEC

 

Z KTÓREJ STRONY WIEJE WIATR

 

Ostatni problem to – co zrobić z ciałem? Nikt sobie nie życzy

Zwłok. – Uśpić i tak zostawić tu, gdzie jest, w mieszkaniu, gdzie

Tyle się wydarzyło? Wrzucić do pobliskiej rzeki, bowiem w okolicy

Brak wulkanów? Wywieźć, ale gdzie? Wywołać pożar? – Szkoda

Sąsiadów. Ciało jest przeszkodą, niezawodnie bez stałego zawodu.

 

Zostawić dzieciom list? – Au revoir au Paradis? – Nie wiem, co pisać,

Co uczynić, nie wiem czego nie uczynić. – Dziewczyny, które mówiły, że

Chrapię, że mówię przez sen po polsku, śpię niespokojnie, bez celu,

Bo budzę się zmęczony, wyniosły się w inną samotność. Piękne, ale

Też niekiedy chrapały, mówiły przez sen, albo zgrzytały zębami.

 

– Co zrobić z ciałem? – Nikt go nie chce, oprócz pracowników; pakują

Do worka i zawożą do lodówki, to ich praca. Archiwa zniszczone, trochę

Książek, kilka fotografii. Na niektórch pojawia się nawet wyraz miłości.

Wszystko na śmietnik. Czy zdołam? Kto zrobi to za mnie? – Ktoś

bezinteresowny i nie zainteresowany – optymizm ociera się o mnie

 

Jako kot, którego już nie mam. – Rzeczy? Zwykle zajmują się tym byłe

Kobiety, znów zjednoczne w walce. – Ale co z ciałem? – Bowiem

Ciało to wszystko, z czym trzeba coś zrobić. – Spalić, niedrogo,

I – marzenia – wyrzucić na morzu, gdzieś na La Manche, lub z mostu

W okolicy – pamiętając, z której strony wieje wiatr.

 

OKTOBER

 

Byłoby konieczne wykonanie rzeczy niepotrzebnych.

Często konieczne jest to, co jest niechciane. Nie, nie

Dla siebie, nie sobą, tylko tym, co zbędne może

Dokonać się opisanie przestrzeni, którą jest płaszczyzna

 

Północ, południe, nie od razu jednak północny zachód

To nie jest kierunek pewny, to czas, w którym dogania to miejsce

Czas, w którym więdną trawy i więdnie czas, który przybywa

Ze strony na wprost nas, tu pozostawionych, tu oczekujących

 

Aby wyjaśnić zagadki jemu, najpierw, zagadkę jego zamilknięcia,

Tutaj jego oczekujących, tutaj, gdzie słychać już głosy, że prze

Zamieć, że zamieć prze poprzez odległe jeszcze powiaty

Ale że nadciąga, tutaj oczekujących, i jak zmieni się opis świata,

 

Jak gdyby przez odzwyczajenie się kronik, czy od prawej czy lewej

Strony jego zamilknięcia, tutaj oczekujących, nas, od prawej strony,

Od północy. Powiedzmy, my, którzy stoimy na uboczu, że to

Północ. Ja kiedyś martwiłem się, zastanawiałem, w jaki sposób

 

Starsi to wiedzą, odwracając się, zmieniając położenie ciała swego

Podczas kiedy mówią, do nas, tutaj oczekujących, jak starsi to wiedzą

Że na wprost albo z lewej albo z prawej strony to jest nadal tam,

Gdzie było przed chwilą, przed słowem. Kompas, słyszałem o nim.

 

Ale kompas wyszedł z użycia, nie ma go u nas ani u nikogo, kogo

Znam, ale znam niewielu. Mamy tu zegarki, ale one pokazują

Zawsze ten sam kierunek, na wprost, tutaj oczekujących, i nawet jeżeli

Łańcuch przestrzeni przepuszcza, kierunek jest ten sam. Ja sam

 

Jestem już starszy niż kiedyś, i rozumiem że przestrzeń to czas,

I że kompas wyszedł z użycia, bo wiemy, kiedy jest oktober to czas,

W którym dogania to miejsce czas, w którym więdną trawy, i powiaty

Przemawiają do nas, tutaj oczekujących, na północ, tę z lewej strony.

 

 

 

(Prezentowane wiersze pochodzą z tomu Geranium – wyd. Instytut Mikołowski, 2014)

 

 

 

 

 

 

Maciej Niemiec (ur. 7 października 1953 w Warszawie, zm. 25 stycznia 2012 w Paryżu) − polski poeta, pisarz, tłumacz. Od 1987 mieszkał w Paryżu .

Otrzymał m.in.: Nagrodę Karla Dedeciusa, Nagrodę im. Zygmunta i Marii Zaleskich oraz Nagrodę Kościelskich (1994). W Polsce publikował w kwartalniku Zeszyty Literackie, we Francji w kwartalniku PO&SIE (Paris), którego był stałym współpracownikiem. W przekładach drukowano jego wiersze m.in. w pismach niemieckich, przekł.: Renata Schmidgall, w Bułgarii (przekł.: Kiril Kadiski) i innych. Urna z jego prochami spoczęła na cmentarzu Père-Lachaise w Paryżu.

          Autor zbiorów wierszy:

•     Cokolwiek, ponieważ (1989)

•          O tej porze świata (1989)

•          Kwiaty akacji (1993)

•          Małe wiersze (1994)

•          Ulica Wód (1996)

•          Świat widzialny (1998)

•          Dance or die (2002)

•          Stan nasycenia (2012)

Geranium (2014)

 

 

Oprócz nich wydał cztery tomy wierszy w przekładach francuskich, m.in. Le quatrième roi mage raconte (L’extrême contemporaine, Belin, 2002), Trente poèmes pour une femme (Atelier la Feugraie, 2001). Ten ostatni ukazał się w tłumaczeniu Fernanda Cambona przy współpracy poety.

 

Przełożył tom prozy : Michel Deguy, Temu co się nie kończy. Tren (Biblioteka Tegle, 2002), oraz wiersze współczesnych poetów francuskich opublikowane w pismach (m.in.: Dekada LiterackaBliza, Zeszyty Literackie).

 

O tomie Geranium, Macieja Niemca:

 

 

Tom Macieja Niemca Geranium, jednego z głównych przedstawicieli formacji określanej przez krytykę literacką mianem „Nowej Prywatności”, stał się, siłą rzeczy, po tragicznej śmierci jego twórcy w roku 2012, swego rodzaju poetyckim testamentem. Przy czym podkreślić należy, że mamy do czynienia z twórcą od dawna już mocno ukształtowanym i legitymującym się sporą ilością omówień jego twórczości poetyckiej o charakterze krytycznoliterackim. Tym bardziej uważnie należy czytać te wiersze, z których wiele wprost lub pośrednio odwołuje się do śmierci, a większość skupiona jest na próbie dookreślenia sensu ludzkiej egzystencji. I jeśli przypisywać Niemca do jakiejś „linii” czy „szkoły” poetyckiej – co wydaje się o tyle niewłaściwe, iż mamy tu do czynienia z autorem rozmyślnie „osobnym”, dystansującym się wobec panujących mód czy tendencji – to najbliższym określeniem byłoby uznanie go za poetę klasycyzującego.  To liryka wewnętrznego spokoju, refleksyjna, momentami nawet medytacyjna, nie wolna od gry paradoksami, budująca swą dyskretną narrację o świecie, gdy w jednym z wierszy czytamy iż „Morze/ osiągnęło najwyższy punkt” (Trouville), by w jednym z późniejszych dowiedzieć się, że „Morze/ Osiągnęło swój najwyższy punkt dzisiaj” (Deauville). To liryka przekonujących diagnoz dotyczących współczesności, jak choćby ta, która mówi o „prokrustowym świecie”, świecie sformatowanych osobowości i zachowań, upominająca się więc o „inność” i wolność jednostki, o oryginalność pojedynczej egzystencji nie chcącej się poddawać okrutnym zasadom „dopasowywania się” do narzucanych norm – tu na szczególną uwagę zasługuje obszerny poemat Ogrody Trocadero. To poezja „paryska” – z Paryżem związane było życie autora – która wszakże nie traci z pola widzenia zabarwionej „polskością” (co to znaczy, należałoby dopiero odczytać) tożsamości bohatera, człowieka niezwykle uwrażliwionego na detal i obdarzonego zdolnością precyzyjnego opisu rzeczywistości.

 

 

Leszek Szaruga

 

 

Fragment posłowia:

 

(…) W 2013 r. okazało się, że istnieje jeszcze jeden tom wierszy pt. Geranium – ukończony pod koniec sierpnia 2011 r., późniejszy nominalnie od Stanu nasycenia. Tom ten zawiera istotnie wiersze „ostatnie, czyli nowe z lat 2009 – 2011”, jak głosi podtytuł . Niektóre z nich ogłaszane były za życia autora w rodzimej prasie literackiej (Zeszyty Literackie, Odra), ale korpus tego tomu nigdy wcześniej nie ujrzał dziennego światła – mowa tu o poematach: Ogrody Tracadero czy Bename lub wierszach traktatowych, wyraźnie aspirujących do wypowiedzi o charakterze filozoficznym, takich jak: Geranium, Opowiedzieć jej o kwiatach, czy, będący kontynuacją, wiersz Opowiedzieć jej o rzece. Odczytywanie tych wierszy jako wypowiedzi autonomicznych, niezapośredniczonych w żadne konteksty poza literackie, zdaje się być jak najwłaściwsze. Biografizm, czy też schyłkowość życia autora mogą stać się tylko przesłonami wypaczającymi ponadczasowy charakter poetyckiego pisma Macieja Niemca. W Geranium – tomie misternie skomponowanym – mamy do czynienia z odmalowaną zgrozą istnienia w tonacjach niejednorodnych, pochwytywaną w siatki układów napięć językowego kroju. Od kameralności, ściszonego głosu, po rozległe narracyjnie prezentacje skośnych lub meandrycznych enuncjacji, rozgrywa się, jak na szachownicy, podskórny pojedynek życia i śmierci, raz po raz przestrajany na inne fale tematycznych, egzystencjalnych zwarć.

Mamy więc tu do czynienia z percepcją opartą na zaniku wiary w prostopadły odbiór widzialnego, a zarazem zmysłowego wydarzania się życia – którego odczyt możliwy jest dopiero po zanurzeniu w migotliwy przesył obrazów, metaforycznie ujętych, opartych na potrzebie paradoksalności wyrazu, albowiem tylko zmącony dyskurs może przynieść – podług intencji autora – klarowny przekaz sensu: gorzkiego, poharatanego, dzięki temu ocierającego się o grań jednostkowej prawdy.

 

 

Maciej Melecki, Ostateczność