Tomasz Różycki: 18. Ósemka dla Georga
Drzewa i trawa, w której gniją jabłka
wieczorem, ogród jest ufundowany
na pochyłości, a dom na spadku,
tak, jak i ta miłość. Tylko zasłony
coś zdradzają, i tylko, gdy popatrzysz.
Był ktoś – czy matka? Zostawił na stole
tę jedną szklankę, do połowy pustą.
Poza tym ptaki, cały czas, do szóstej.
Nie mogę spać. Za ścianą leży chora
i woła coś co chwilę, skrobie łyżką,
a za oknem ten ogród, który boli
i rośnie w nocy wciąż szybciej i szybciej.
Nie wiem, co to jest, chciałem iść, coś zrobić,
położyć się w tej mokrej trawie, przylgnąć.
Wyjeżdżałem daleko, szedłem pijany
tam, w ciemności, w dół, między jabłoniami.
(Tomasz Różycki, Księga obrotów 2010)
rys.facebook, Wojciech Wołyński