Jacek Łukasiewicz – Książka roku

Prezentujemy drugą część laudacji profesora Jacka Łukasiewicza poświęconej tomowi Marcina Sendeckiego, nagrodzonemu w kategorii „Książka roku”.

JACEK ŁUKASIEWICZ:

W tej kategorii nominowano siedmiu poważnych twórców z dużym nieraz dorobkiem. Chciałbym tylko powiedzieć, że nagroda została przyznana jednogłośnie. Przypadła ona autorowi, który ma za sobą długą drogę poezjowania. Jest to poezja kunsztowna, hermetyczna.

sendecki 2

Tom Marcina Sendeckiego „Przedmiar robót” jest książką szczególną, także w jego twórczości. Jest to tom wirtuozowski. Wirtuozowsko wykorzystujący specyfikę semantyczną, rytmiczną, melodyjną słów jednosylabowych w polskim języku. Zarówno rzeczowników w liczbie pojedynczej jak i czasowników czasu przeszłego typu” iść”, „szedł”, „spał” i tak dalej. Wszystko to jest oparte na dotychczasowej praktyce poety, który tu spożytkowuje swoje wieloletnie doświadczenia, gdzie też operował jednosylabowymi słowami. Każdy, kto pisze wiersze wie co to znaczy w polskiej poezji jednosylabowe słowo. Jak ono inaczej gra niż w innych językach, w innych poezjach. Jak ono kieruje nas ku okresom najważniejszym w polskiej poezji. Przede wszystkim ku romantyzmowi. Ktoś powiedział dzisiaj w czasie obrad jury, że wiersze zawarte w tym tomie są wierszami bardziej romantycznymi, bardziej kierującymi ku Mickiewiczowi, ku Słowackiemu niż te, w których były aluzje do tych nich, czy nawet cytaty  z tych poetów. Bardzo to wspaniałą książka, kunsztowna i na wielu polach rozgrywająca swoje mistrzostwo i swoją syntezę poprzednich osiągnięć Sendeckiego, bo bez poprzedniej twórczości taka by nie była.

Obok tego jest jeszcze wspaniałe wzbogacenie rejestrów mowy poetyckiej, chociażby o język fachowy. „Przedmiar robót” to jest arkusz kalkulacyjny. Widzimy go na pierwszej i czwartej stronie okładki a obok tego jest dedykacja zmarłemu ojcu, inżynierowi, żołnierzowi AK i WiN. To jakby dwa różne rejestry mowy, dwa różne rejestry polszczyzny włączone do poezji, niezwykle oszczędnie a zarazem mocno. To Marcin Sendecki robił już dawniej ale dopiero z tym wielkim doświadczeniem mógł to zrobić tak po mistrzowsku.

fot. Adrian Jackowski