Nautilus Macieja Roberta

W wydawnictwie WBPiCAK ukazuje się nowa książka poetycka Maciej Roberta – Nautilus.

Maciej Robert (ur. w 1977 r.), autor czterech książek poetyckich: Pora deszczu (2003), Puste pola (2008), Collegium Anatomicum (2011, Nagroda Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek), Księga meldunkowa (2014, nominacja do Nagrody im. W. Szymborskiej) i jednej krytycznej Perełki i skowronki. Adaptacje filmowe prozy Bohumila Hrabala. Jego wiersze tłumaczone były na język angielski, arabski, chorwacki, hiszpański, niemiecki, serbski, ukraiński i węgierski. Współpracownik „Polityki” i „Nowych Książek”. Prowadzi poświęcony literaturze środkowoeuropejskiej blog Czytam Centralnie. Łodzianin.

Maciej Woźniak pisał na portalu dwutygodnik.pl o Księdze meldunkowej Roberta: „To, co najciekawsze w utworach z „Księgi meldunkowej”, znajdujemy w duecie wierszy „Chojny, Komorniki” i „Hojni komornicy”, który zainspirowała fałszywa nuta językowej pomyłki w taksówce oraz uliczne graffiti z ironicznym przesłaniem o spokojnym ludzie zamieszkującym dzielnice Łodzi (nie jestem specjalistą od spraw łódzkich, ale pamiętam, jak Marcin Gortat przestrzegał: „Bez pałki i bez noża nie podchodź do bałuciorza”). Brzmieniowa gra między tytułami jest dobrym zaproszeniem do gry motywów i sensów (a także sugestywnych miejskich pejzaży) między obydwoma tekstami. Ujmująca spostrzegawczość narratora, taka jakby mimochodem, bez wytężania uwagi i napinania wrażliwości (pamięć nadal pozostaje „fotograficzna”, ale całkiem inne stosuje skróty perspektyw i inaczej wychwytuje detale), pokazuje, jak daleką drogę – pisząc niby wciąż o tym samym – przeszedł Maciej Robert od debiutu.
Zakończenie drugiego wiersza z duetu (aforystyczna fraza „Jestem bogatszy o to, czego mnie pozbawiono”) lepiej niż otwarta deklaracja potwierdza przedkładanie ułomnych i skromnych ziemskich spraw ponad gwiezdne aspiracje. Nie bierzmy Macieja Roberta w kosmos, chociaż wcale nie jest kpiarzem”.

5
Małe różowe trumny w pogrzebowym orszaku
sunącym spod murów fabryk na najpodlejsze
przedmieścia (film odebrał im kolor, pamięć
zabrała zmysły). Mur cmentarza jest niski,
łatwy do przeskoczenia, z tyłu zaległa łąka.
Na pokruszonych cegłach, znaczących środek
obejścia, mężczyzna ostrzy kosę. W obronie
przed szpaczym nalotem ktoś omotał czereśnię
firanką, wygląda jak panna młoda. To są
prawdziwe historie, o których nikt nie pisał.