Piotr Kępiński: Trzy wiersze

 

ODJECHALI

 

parterowa wilgoć zgniłe opony na podwórku

szare podniebienie i kraty w oknach

dym z papierosa gryzie mi oczy

krzyczy sąsiad dym gryzie oczy moje

i moich dzieci zobacz krzyczy

piasek porzucony przez robotników

mieli budować parking mieli budować

lepsze podwórko ale odeszli tak nagle

jak przyszli barbarzyńcy

do Norwegii odlecieli tanimi liniami

nie powiedzieli nawet do widzenia do jutra

zrobimy to podwórko jak trzeba nawet tego

nie powiedzieli tylko polecieli do Bergen

z przesiadką w Oslo w brudnych koszulkach

kurtkach w butach z Tesco

Cziuczukas się przechadza po podwórku

obszczekać nie ma kogo bo barbarzyńcy wyjechali

sika na piasku znaczy piasek porzucony

czyni rzeczy jeszcze bardziej wilgotne

i nieznośne pozbawione izolacji

bo barbarzyńcy nawet izolacji nie wykonali

przywieźli to co do izolacji potrzebne

pod ścianą zostawili i odjechali

łopaty papa piasek i wycięte drzewo

nikt ich o to nie prosił ale wycięli to drzewo

mieli być dzisiaj wczoraj wzięli pieniądze

wysłać po nich ruskich żeby odebrali co nasze?

pojechać żeby odebrać samemu?

 

 

EWAKUACJA

 

twoje oczy kobieto wychodzą z twojego ciała i połykają klucze

dworzec połyka twoje usta a zielone odchodzi od skóry

czerwone nachodzi na białe barbarzyńsko domagasz się pustki

ale walizki już spakowane ważą mniej niż dym mają swoje lata

zrobiłaś ze swojej ulicy bagno zrobiłaś z niej pstry burdel

nie upilnowałaś robotników zagłodziłaś psa i zabiłaś kota

Timas nigdy tobie tego nie zapomni taczka wywiezie ciebie sama

za rogatki miasta kiedyś to się stanie barbarzyńcy nie zapominają

barbarzyńców przecież

 

 

TO MIEJSCE

 

ma się ten język i garb na karku

nieokrzesany niekumaty

pozbieraj synu łopaty po draniach

z piekła którzy do Bergen pojechali

weź kota do domu

bo pani o nim zapomniała weź jego

ciało umyj zanieś na cmentarz

te kości niech schną w pokoju

tu wilgoć zamieć i opony

a potem

zostaw to miejsce