Zamiatając pod wiatr

Już jutro w Toruniu odbędzie się spotkanie  z Marcinem Ostrychaczem. Wieczór w Centrum Sztuki Współczesnej poprowadzi Szymon Szwarc. 

Marcin Ostrychacz urodził się w 1983 r. w Białymstoku,gdzie ukończył studia. Dzieciństwo i młodość spędził w Hajnówce. Obecnie mieszka w Poznaniu. Publikował w „Instynkcie”, „artPAPIERZE”, „Helikopterze” i „Ricie Baum”. Laureat konkursu poetyckiego im. Klemensa Janickiego (2013) organizowanego przez Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu w ramach festiwalu Poznań Poetów.

Jego książka „Zamiatając pod wiatr”, wydana przez WBPiCAK jest laureatką konkursu poetyckiego im. Klemensa Janickiego Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu.

Marcin Włodarski pisał o wierszach Ostrychacza: „Podoba mi się w tych wierszach wiara, że skoro mam pomysł na to jak zacząć wiersz, to jakoś pójdzie. I idzie. Słowa leją się Ostrychaczowi łagodnie, bez niepotrzebnych przestojów. Potem kwestia puenty. Ta zazwyczaj nieco sentymentalna jak u dziewietnastoletniego  poety lat 90 mieszkającego w kwidzyńskim internacie.

Podoba mi się w tych wierszach to, że bez obawy są nieco przegadane. Ostrychacz to gaduła. Widzę w tym szczerość i wiarę, że skoro tak się napisało, to niech tak zostanie.

Autor w dowód dojrzałości poetyckiej odchodzi z pierwszego planu, skupiając się na temacie wiersza. Prosty pomysł na formułę tekstu może urosnąć to wagi tematu, jak w wierszu „Pod łóżkiem”

(…)Można się bawić tymi wierszami, czytając je na kilka sposobów. Trudno jednak dobrać np. do recytacji, na scenę taki, który jest rzeczywiście sceniczny, zawiera emocje, mówi o emocjach. Nie jest jednak beznadziejnie, szczególnie te przegadane, jak pisałem, wiersze, rzeczywiście coś mówią o poecie, o jego otoczeniu. Mówią bez zbędnych udziwnień, mówią bardzo odważnie”.

 

 

Korek w Czerwonaku

Dzisiaj zawiewa od strony popsutych biofiltrów,

uroki zmierzchu musisz zostawić za drzwiami,

 

wśród kablobetonowych sarkofagów ultrapostęp

ani myśli się rozejść po matczynych kościach,

 

jedynie niewzruszona dupa Seleny nad szosą

wisi, jakby wszystko miała głęboko w sobie.

 

Czekamy, aż robot świateł puści kawalerię aut,

a twój wieczór cierpliwie czeka na inny wiatr.