Ucieczki Urszuli Kozioł

Wczoraj w ramach Międzynarodowego Festiwalu Poezji Silesius odbył się wieczór autorski Urszuli Kozioł. A my przypominamy: już za dziesięć dni „Ucieczki” (WL), najnowszy tomik tej wybitnej poetki, trafi do księgarń. 

Nowe wiersze jednej z najwybitniejszych poetek polskich niosą nie mniejszy ładunek emocji niż liryki z poprzedniego, nominowanego do Nike, tomu Klangor.

Poezja jest dla Urszuli Kozioł narzędziem, którym poetka wnikliwie bada osamotnienie po śmierci męża, ból odchodzenia i traumę starości —  roztargnienie, zapominanie, zdziwienie „znikaniem”.

Dramaturgicznym środkiem ciężkości tomu jest wstrząsający poemat Ucieczki, w którym mrok traumy wojennych wygnańców okrywa dzieje ludzkości od antyku przez II wojnę światową aż po współczesne tragedie rozgrywające się u wybrzeży Europy.

O poezji Kozioł (a w szczególności o tomiku „Horrendum”) pisała w dwutygodniku Zofia Król: „A czym jest samo „horrendum”? Powraca w wierszu o tym tytule jak złowrogi refren, komentujący szyderczo i interpretujący na nowo wypowiedziane w zwrotkach słowa. Ale „horrendum” nie ma wbrew pozorom wiele wspólnego z niedefiniowalnym „to” Miłosza ani ze złem jako takim. „Horrendum” to raczej przepaść, nieadekwatność, niewspółmierność. Bolesne i dotkliwe, choć raczej refleksyjne niż rozpaczliwe, odczucie różnicy między oczekiwaną sensownością a realnym nonsensem świata, między kosmosem a przemijającymi pyłkami dmuchawca, między własną przypadkowością a koniecznością – bo to „ja” przecież. „Horrendum albo traktat o puchu dmuchawca” – główna linia napięcia kształtuje się już w tytule.

„Świat jest absurdem i potwornością dla naszej nieziszczalnej potrzeby sensu, sprawiedliwości, miłości. Prosta myśl. Niewątpliwa” – pisał o tym Gombrowicz w „Dzienniku”. I nie przestraszył się banału, który czyha na „proste myśli” zaraz za cienką granicą smaku.

Poezja Urszuli Kozioł nie jest jednak w całości przesycona tonem „horrendum”. Nad tomem krażą setki nastrojów i odcieni, sugerowanych przez słowa tak delikatnie, że czytelnik wpada w pułapkę. I spełnia się zaklęcie motta – czytamy te wiersze jak własne. Mimo owej niewspółmierności świat pozostaje fascynujacy:

czy to już wszystko świecie
co miałeś mi do powiedzenia
nie wierzę
więc aż tyle miałeś mi do powiedzenia

(„Co masz do powiedzenia”)

A słowo, pełne zarówno wrażeń ze świata, jak i pamięci językowej przeszłości, stara się różnorodność – i nieodłączną niewspółmierność – uchwycić. Kozioł zdradza nam swój przepis: „kiedy słowo zaczyna bąbelkować / znak / że nadciąga wiersz””.

* * *

W tekście „Jedną rozmową jesteśmy” (Więź) Anna Augustyniak pytała Urszulę Kozioł: „Istotnym składnikiem Pani poezji jest ubywanie rozłożone na wiele kartek, wiele wierszy, wiele wersów. Bo odchodzenie w chorobę, a potem śmierć to nie wszystko. Ubywanie odbywa się poprzez rozmowę bez głośnego słowa, pokazanie pustego fotela, „bezludne łoże” małżeńskie, palce już niesplecione nocą, wargi pobielałe z niecałowania na dobranoc… Opowiada o tym kobieta, ona odsłania w poezji ciało, które tęskni za ciałem ukochanego”.

Urszula Kozioł odpowiada: „Śmierć i rozpacz nie znają wstydu. One dzieją się. One mną się piszą. I nie obchodzi mnie, czy dzisiaj tak się pisze, czy nie. Powiedziałam kiedyś, że przestrzeń literatury to nie jest salon krawiecki, gdzie wspólnie się ustala, czy w tym roku będzie się nosić spódniczki dziesięć centymetrów nad kolano, czy za kolano. Co w tym roku „nosi się” w wierszu? Nadal mnie to nie obchodzi, bo mam swoją własną sprawę z moim duchem czasu i mam sprawę ze swoim losem: teraz, na odchodnym z tego świata, jedynie to mnie zajmuje”.

Urszula Kozioł, ur. 1931, poetka, autorka powieści i dramatów, redaktor „Odry”, opublikowała kilkanaście książek (również dla dzieci), ostatnio ukazał się tom poezji Wielka pauza (1996), wybór felietonów Osobnego sny i przypowieści (1997), wiersze W płynnym stanie oraz obszerny wybór wierszy w złotej serii PIW Stany nieoczywistości. Laureatka nagród m.in. Kościelskich (Genewa 1969), w ostatnim czasie – PEN Clubu (1998). Główna Śląska Nagroda Kulturalna Kraju Dolnej Saksonii (Hanower 1998) oraz nagroda Eichendorffa (Wangen 2002). W roku 2003 otrzymała doktorat honorowy Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka we Wrocławiu. Jej wiersze były tłumaczone m.in. na angielski, niemiecki, włoski, francuski, rosyjski, serbski, hiszpański, niderlandzki.