Marcin Bies: Atrapizm

Przypominamy tom Atrapizm Marcina Biesa. Biuro Literackie. 

Wiersze Marcina Biesa to uświadomiony, zdystansowany komentarz do rzeczywistości, która okazuje się być iluzją. Te kilkanaście utworów to w większości błędne koła jaźni i języka uwikłanego w grę paradoksów.

Rafał Skonieczny: Odbicia w lustrze? Pustki? Ilekroć kręcę się po błędnych osiach tych wierszy, przypominam sobie słowa Piotra Marka: Zielona piana, różowy dym / stereo video, małpi hymn . Bies śpiewa jakby tę samą piosenkę, z podobną miksturą kpiarstwa i srogiej powagi. Ostatecznie przecież zbyt bytu wcale nie jest śmieszny. Autora nie wolno kochać. Należy się go bać. W końcu nazwisko zobowiązuje.

Sławomir Elsner: Co we mnie zostało po przeczytaniu wierszy z arkusza Atrapizm Marcina Biesa? Ano nic -pustka. Niech Państwo jednak nie myślą, że te utwory nie wywarły na mnie kompletnie żadnego wrażenia – wręcz przeciwnie. Ta pustka, która we mnie została, nie jest przyjemna. Ta pustka mi doskwiera, wierci dziury w sercu. Polecam wszystkim.

Marcin Bies, urodzony 7 grudnia 1982 roku w Mikołowie. Poeta, prozaik, muzyk. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego. Publikował m.in. w „Odrze”, „Tyglu Kultury” i „Gazecie Wyborczej”. Jego wiersze ukazały się także w antologii Połów. Poetyckie debiuty 2010. Współpracuje z Instytutem Mikołowskim. Mieszka w Mikołowie.