Bonowicz rozmawia z Waglem

 

Wojciech Waglewski w rozmowie z Wojciechem Bonowiczem (Znak). Książka ukaże się 15 marca.

Gdy podczas koncertu przeciął sobie rękę, nawet tego nie poczuł. Adrenalina sprawia, że gra póki nie padnie.

Gdy ktoś nazywa go polskim Stingiem, dostaje piany. Twierdzi, że muzyka pozwala ludziom poukładać swoje emocje. Jeden z najbardziej niezwykłych i wszechstronnych polskich artystów.  Muzyk legendarnego Osjanu i założyciel kultowego Voo Voo, kompozytor, gitarzysta i autor tekstów, mąż, ojciec, przyjaciel.

Z poetą Wojciechem Bonowiczem spotykał się przez ponad 10 lat, by rozmawiać o muzyce, podróżach, rodzinie, miłości, używkach, o życiu.  Ze spotkań tych powstał wielowymiarowy portret nieobecnego „na ściankach” i plotkarskich portalach antycelebryty.

Waglewski mówił o Osjanie w wywiadzie dla Non Stopu w roku 1986: Kiedy poszedłem do wojska nagle zacząłem myśleć nad tym wszystkim co dotychczas robiłem, to był taki cios w głowę. Przypadkiem wtedy zaplątałem się w zespół Osjan i jak się okazało nie był to przypadek, ponieważ była to grupa, z którą najdłużej pracowałem i nauczyłem się w niej bardzo dużo. Wówczas zerwałem z kręgiem profesjonalnych muzyków i zacząłem się poruszać w zupełnie innym świecie, w obszarze innej muzyki. To był początek pewnego procesu, zacząłem nabierać pewności w tym co robiłem. (…) W Osjanie zostałem postawiony w takiej sytuacji, że po minimalnej ilości prób, znalazłem się sam na scenie i musiałem zagrać 10 minut solo bez nagłośnienia, tylko sama akustyczna gitara. Wtedy musiałem zagrać jakieś ważne opowiadanie, nie najszybciej czy najwolniej tylko coś o sobie.