Nieustające czytanie Herberta

 

Andrzej Franaszek podsumował w tym roku zarówno twórczość jak i życie Zbigniewa Herberta (o książce już pisaliśmy). Piotr Kępiński przypomina ważną książkę o poecie: „Czytanie Herberta” pod redakcją Przemysława Czaplińskiego, Piotra Śliwińskiego, Ewy Wiegandt, która ukazała się w roku 1995. 

„Czytanie Herberta”, które ukazało się w Poznaniu, jest ważną monografią poświęconą twórczości poety. To dzieło 18 polonistów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w sposób istotny wpisuje się w dyskusję o Herbercie i jego miejscu w historii literatury polskiej.Warto o tej pozycji pamiętać. Kto wie? Może przydałoby się wznowienie?

Już sam tytuł książki wskazuje na to, że poznawanie poety odbywać się będzie na wielu płaszczyznach. Bo jeżeli chcemy przeczytać Herberta, musimy przede wszystkim poznać jego światopogląd, zastanowić się nad kunsztem jego języka; nie bez znaczenia będzie także recepcja twórczości autora „Pana Cogito”. To wszystko w tej książce jest, jak zapewniają redaktorzy tomu — Ewa Wiegandt, Przemysław Czapliński i Piotr Śliwiński.

I chociaż zdawać by się mogło, że Stanisław Barańczak w „Uciekinierze z Utopii” powiedział o Herbercie niemalże wszystko, to jednak zważyć trzeba fakt, że czas płynie, a gusta literackie zmieniają się. Wielka poezja zaś zawsze wymyka się jednoznacznym odpowiedziom i ustaleniom ostatecznym. Dlatego intryguje krytyków i badaczy. Stąd też zapewne pomysł na trzecią monografię o Herbercie.

„Czytanie Herberta” zostało napisane w większości przez pracowników i doktorantów Instytutu Filologii Polskiej UAM (wtedy młodych i zdolnych, dzisiaj uznanych profesorów). 

Autorzy nie zbuntowali się przeciwko Herbertowi. Nie uznali go za poetę, którego czas przeminął. Przeciwnie, postarali się udowodnić, na czym polega wartość jego wierszy. Nie zdecydowali się opisać Herberta także jako uczestnika debat politycznych ostatnich lat. Ech tych wystąpień nie znajdziemy w książce. I chociaż autorzy ów brak tłumaczą chęcią „poznawania dzieła”, a nie opisywania „polemisty prasowego i uczestnika batalii o dekomunizację”, to wydaje się, iż obraz Herberta jest przez to trochę uboższy. Redaktorzy tomu we wstępie twierdzili: „Powinna. .. wkrótce ukazać się książka o uwikłaniu Herberta w spory nie tylko transcendentalne, ale i pokoleniowe. Ewentualny tytuł tej rozprawy — >>Gniew Pana Gogito jest do wzięcia<<„. 

Wszystkie prace w „Czytaniu Herberta” powinny stać się lekturą obowiązkową dla amatorów poezji. Autorzy mówią, co prawda, wieloma językami, lecz ta wielość dodaje książce smaku. Anna Legeżyńska w eseju „Dom na ziemi niczyjej” zastanawia się, czy poezja Herberta jest „świadectwem dojmującego poczucia bezdomności” i trafnie zauważa, że Herbertowskie rozważania o bezdomności i własnych korzeniach potwierdzają tylko tożsamość Osoby. W jednym z ciekawszych tekstów, „Poezja, czyli bunt” Piotr Śliwiński nazywa Herberta egzystencjalistą bliskim Camusowi. Dostrzega, że elegancja wierszy autora „Rovigo” i jego subtelność nie odzwierciedla żadnej harmonii świata, tylko jest buntem przeciw chaosowi. Strzał w dziesiątkę. 

Równie oryginalnie o poezji Herberta piszą Przemysław Czapliński i Janina Abramowska. Interesujące tezy w „Wyobraźni Pana Cogito” stawia Agata Stankowska, Agnieszka Krygier-Łączkowska i Tomasz Mika penetrują zaś świat metafor Herberta. Ewa Wiegandt w oryginalnych „Esejach poety” analizuje podróże autora „Barbarzyńcy w ogrodzie”. Ewa Kraskowska ocenia przekłady Herberta na język angielski i szwedzki odkrywając ich niedoskonałości. Jerzy Borowczyk wreszcie zamyka rozważania o Herbercie tekstem „Mistrz i uczniowie”.

„Czytanie Herberta” nie stawia autora „Pana Cogito” na piedestale, lecz sprawia wrażenie, że autorzy rozpraw toczą z poetą rozmowy o sztuce.

„Czytanie Herberta”. Pod red. Przemysława Czaplińskiego, Piotra Śliwińskiego, Ewy Wiegandt. Zakład Poetyki Historycznej UAM. Wydawnictwo WiS, Poznań 1995.